Reklama

Na poszczególnych pozycjach Lech wygląda lepiej. Niewiele lepiej, ale lepiej

redakcja

Autor:redakcja

16 września 2018, 13:25 • 7 min czytania 14 komentarzy

Choć Legia i Lech od początku sezonu mają sporo problemów, to bezpośrednie spotkanie tych drużyn wciąż wywołuje dodatkowy dreszczyk emocji. W ekstraklasowych realiach to cały czas spotkanie hitowe, walka dwóch światów, która jeszcze przed startem jest przedmiotem różnorakich porównań i analiz. A skoro tak, to wypada też rozbić obie ekipy na czynniki pierwsze i przyjrzeć się im pozycja po pozycji, próbując przy tym oszacować ich siłę.

Na poszczególnych pozycjach Lech wygląda lepiej. Niewiele lepiej, ale lepiej

Zabawa jest o tyle skomplikowana, że i w Lechu, i w Legii, choć rozgrywki trwają stosunkowo krótko, doszło już do niezliczonej liczby kombinacji ze składem czy ustawieniem. Wytypowanie wyjściowej jedenastki jednych i drugich na dzisiejsze spotkanie nie należy więc do rzeczy prostych i ma raczej charakter przypuszczeniowy. Oczywiście na koniec może się okazać, że Lech wcale nie zagra w ustawieniu z trójką obrońców, a w Legii za partnera Artura Jędrzejczyka będzie robił Mateusz Wieteska, ale na ten moment te zestawienia wydają się najbardziej prawdopodobne. Kto w takim razie w naszych oczach wypada lepiej w poszczególnych pojedynkach?

Radosław Cierzniak = Matus Putnocky

Putnocky na początku sezonu przegrywa rywalizację z Jasminem Buriciem, ale ponieważ ten w ostatnim tygodniu trenował tylko indywidualne, to wydaje się, że w meczu z Legią Ivan Djurdjević postawi właśnie na Słowaka. Sęk w tym, że w swoich dotychczasowych występach Putnocky raczej nie imponował formą, więc kibice Lecha nie mogą przyjąć tej decyzji ze spokojem. Czy jednak fani Legii mają większy komfort? W ostatnim czasie bardzo dużo pisało się o konflikcie Arkadiusza Malarza z Ricardo Sa Pinto, a wystawienie w poprzedniej kolejce Radosława Cierzniaka wielu odebrało jako dowód na to, że w bramce Legii faktycznie następuje zmiana warty. Przed spotkaniem z Lechem raczej nie dojdzie do kolejnych roszad, choćby przez fakt, że w tygodniu Malarz zmagał się z urazem. W wyjściowym składzie pewnie znów zobaczymy Cierzniaka, który z Cracovią zagrał w porządku, ale nikogo raczej nie olśnił. W pojedynku – jakkolwiek patrzeć – rezerwowych golkiperów stawiamy więc na remis.

Stolarski = Cywka

Reklama

Pierwsza para z pola i pierwsze kombinacje z naszej strony, które wynikają z różnicy w ustawieniu obu ekip. Stolarski zagra pewnie klasycznego prawego obrońcę, Cywkę widzimy raczej na wahadle, choć nie będziemy specjalnie zdziwieni, jeśli również wyjdzie dziś na boisko jako klasyczny boczny defensor (jak chociażby w ostatnim meczu z Piastem). Kto z tej dwójki wygląda lepiej? Prawdę mówiąc, i Cywka, i Stolarski kojarzą nam się z wybieganiem i zasuwaniem po całej długości boiska od początku do końca meczu. Obaj od czasu do czasu potrafią przynieść odrobinę korzyści w ofensywie i z reguły nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Zbierając to wszystko do kupy, ciężko któregoś z nich postawić wyżej, więc znów postawimy na remis.

Artur Jędrzejczyk > Rafał Janicki

Sprawa niczym z piosenki Anny Jantar – jasna jak słońce i prosta jak drut. Skoro według licznych doniesień i przecieków Jędrzejczyk kolejny raz ma zagrać na środku bloku defensywnego Legii, to siłą rzeczy musimy zestawić go z którymś ze środkowych obrońców Lecha. Koniec końców padło na Janickiego, ale szczerze mówiąc – były (?) reprezentant Polski wygrałby z każdym zawodnikiem, którego Djurdjević ma do dyspozycji jeśli chodzi o tę pozycję. Odkąd bowiem Jędrzejczyk wrócił do pierwszego zespołu, jest najpewniej grającym defensorem mistrza Polski, który nie tylko skutecznie broni, ale także atakuje. Dlatego nawet nie ma o czym mówić.

Inaki Astiz = Thomas Rogne

Z jednej strony przeciętny Astiz, który w tym sezonie już dwa razy razy wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Z drugiej – nieustannie połamany Rogne, który za każdym razem, gdy tylko pokaże się z dobrej strony, to wypada z gry na kilka następnych kolejek, by potem od nowa dochodzić do formy. Na silę moglibyśmy napisać coś o mocnych stronach jednego i drugiego albo wytypować, który więcej wnosi do gry swojego zespołu czy jest bardziej pożyteczny, ale mimo wszystko chyba nie ma to większego sensu. Na dziś obaj prezentują zbliżony poziom, więc kolejny raz orzekamy remis.

Adam Hlousek > Vernon De Marco

Reklama

Hlousek sezon zaczął obiecująco – od gola w meczu z Zagłębiem Lubin i asysty w spotkaniu z Koroną. Później całkiem przyzwoicie zaprezentował się na tle Lechii, by następnie z powodu urazu wypaść z gry na kilka tygodni. W tym czasie De Marco nie próżnował i w kolejnych meczach przebywał na boisku od pierwszej do ostatniej minuty, prezentując się na zmianę albo słabo, albo żenująco. Z dwójki lewonożnych zawodników, którzy najpewniej zagrają jednak na trochę innych pozycjach, stawiamy więc na Czecha, który zwyczajnie jest lepszym zawodnikiem.

Domagoj Antolić = Łukasz Trałka

Antolić, po tym, jak Legia wpadła w ręce Ricardo Sa Pinto, bez wątpienia stał się piłkarzem bardziej żwawym, konkretniejszym i odrobinę skuteczniejszym. Daleko nam oczywiście do stwierdzenia, że Chorwat za chwilę pozamiata całą ligę, ale nie będziemy mu też umniejszać – ostatnio faktycznie pokazał, że coś tam jednak potrafi. Czy gwarantuje więcej jakości niż Trałka? Tutaj mamy wątpliwości, bo chociaż pomocnik Lecha z czterech ostatnich meczów aż dwa przesiedział na ławce rezerwowych, to mimo wszystko nadal jest istotną postacią w szatni poznańskiej ekipy. Najlepiej świadczą o tym jego ważne gole zdobyte w pierwszych meczach sezonu, które ostatecznie przesądziły sprawę. Kolejny remis.

Cafu < Pedro Tiba

Portugalskie starcie dość wyraźnie wygrywa Pedro Tiba. Piłkarz z Poznania nie dość, że ma lepsze liczby od warszawskiego rywala, to zwyczajnie więcej wnosi do gry swojego zespołu. Cafu tak naprawdę zanotował tylko jeden ponadprzeciętny występ – w czwartej kolejce z Piastem Gliwice. Tiba takich meczów ma co najmniej ze trzy i choć szał, który wywołał na wejściu trochę już opadł, to w tym starciu Lech i tak jest górą.

Dominik Nagy < Wołodymyr Kostewycz

Kolejne – jeśli patrzeć na pozycje – nie do końca dokładne porównanie, ale z drugiej strony obejmujące dwóch lewonożnych i ofensywnie usposobionych zawodników. No a przy trochę takie starcie bez historii, bo Nagy do tej pory nie pokazał nic przesadnie ciekawego, a Kostewycz wraca po przerwie spowodowanej kontuzją. Ostatecznie postawiliśmy jednak na tego Ukraińca, który przed przymusową pauzą prezentował się bardzo obiecująco, o czym swego czasu pisaliśmy tak:

W poprzednim sezonie był w ścisłej czołówce zawodników, którzy najczęściej w lidze posyłali dośrodkowania w pole karne. Natomiast w tym sezonie co dogrywa piłkę ze skrzydła, to pod bramką rywala się kotłuje. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że w meczach z Cracovią i Szachtiorem zaliczył więcej udanych wrzutek niż przez całe poprzednie rozgrywki. Dziś już do przerwy mógł mieć z cztery asysty, ale albo pudłował Gytkjaer, albo świetnie bronił Klimowicz, albo po prostu jego dogranie Jevtić zamienił na asystę przy trafieniu Duńczyka.

Dlatego właśnie Kostewycz.

Michał Kucharczyk < Kamil Jóźwiak

Po jednej stronie barykady stary ligowy wyjadacz, po drugiej – świeżak, który w gruncie rzeczy wciąż uczy się Ekstraklasy. No ale ponieważ jest wyjątkowo pojętnym adeptem, to z rywalizacji z rutyną i doświadczeniem wraca z tarczą. Jóźwiak w tym sezonie jest po prostu jednym z najlepszych piłkarzy Lecha. Jego motorem napędowym, który – nie licząc meczu z Wisłą – zawsze mocno wybija się ponad ligową szarzyznę. Kucharczyk oczywiście też ma swoje atuty, ale obecnie to Jóźwiak może więcej.

Jose Kante < Joao Amaral

Kolejne starcie, którego wynik oscylował w okolicach remisu. Amaral, podobnie zresztą, jak Tiba, zaliczył bardzo udane wejście do ligi, by z każdym kolejnym meczem stawać się trochę bardziej… hmm… ekstraklasowym. Ogólnie jednak trzyma całkiem wysoki poziom, potrafi nie tylko strzelić bramkę, ale też przedryblować rywala czy celnie podać cztery razy z rzędu, a to już coś. Kante z kolei jest zawodnikiem bardzo pożytecznym, który w lidze strzelił dla Legii już dwa ważne gole, a biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki ma ich na koncie więcej od Carlitosa, czego nikt raczej nie zakładał. Ponieważ jednak do tej pory trochę wyżej ocenialiśmy Amarala (nota 4,40, Kante – 4,33), to stawiamy właśnie na Portugalczyka.

Carlitos = Christian Gytkjaer

Przypadek podobny to tego, który przedstawiliśmy ciut wyżej, więc chcąc zachować konsekwencję powinniśmy postawić na Gytkjaera, który póki co zapracował u nas na notę 4,50 (Carlitos – 4,43). Ostatecznie jednak uznaliśmy, że na chwilę porzucimy zasady konsekwencji i postawimy na remis. Dlaczego? Ano dlatego, że Hiszpan jest od Duńczyka bardziej wszechstronny, poza bramkami gwarantuje też asysty i choć ogólnie zagrał w jednym meczu więcej niż Gytkjaer (13 do 12), to na boisku spędził aż 250 minut mniej, więc siłą rzeczy miał też mniej okazji do powiększenia swojego dorobku. Duńczyk był wprawdzie nieco bliżej wygranej, ale ostatecznie przyklepujemy remis.

*

Podsumowując:

– Dwa rozstrzygnięcia na korzyść Legii
– Pięć remisów
– Cztery rozstrzygnięcia na korzyść Lecha

Przepaści zatem nie ma, co najprawdopodobniej zwiastuje na wyrównane spotkanie. Raz jeszcze musimy jednak podkreślić, że w niektóre pary (Nagy-Kostewycz, Hlousek-De Marco) zestawiliśmy trochę na siłę i w gruncie rzeczy nikt nie powinien być zaskoczony, jeśli Lech zagra dziś w ustawieniu podobnym do tego z meczu z Piastem Gliwice, wystawiając Kostewycza na lewej obronie i Raduta na skrzydle. Inna sprawa, że to nie miałoby większego wpływu na nasze zestawienie, bo Ukraińca ocenilibyśmy wyżej od Hlouska, a Rumuna na równi z Nagym. Ogólnie więc Lech wygląda na zespół odrobinę mocniejszy, ale jest to różnica na tyle nieznaczna, że nie zapewnia choćby krzty komfortu.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...