Reklama

Wisła już nie tylko najładniej grająca. Również będąca liderem

red6

Autor:red6

15 września 2018, 22:56 • 3 min czytania 62 komentarzy

To był bardzo intensywny wieczór dla wszystkich fanów Białej Gwiazdy (tych prawdziwych, a nie chuliganów i gangusów). Najpierw dziennikarze Superwizjera wyemitowali materiał, w którym dobitnie pokazali, że związki obecnych władz Wisły Kraków z pewnymi środowiskami są przynajmniej kompromitujące (szczegóły TUTAJ), a kilka chwil później drużyna Macieja Stolarczyka zafundowała kibicom taką przejażdżkę kolejką górską, że kilka razy mogło im się zakręcić w głowie. 

Wisła już nie tylko najładniej grająca. Również będąca liderem

A nam, trochę paradoksalnie, rozjaśniło się w łepetynach. Przed kolejką zastanawialiśmy się bowiem, które spotkanie należy nazywać hitem – z wiadomych względów niedzielny mecz Legii z Lechem czy może właśnie starcie z Krakowa, w którym Wisła podejmowała Lechię? Nie chcemy skreślać piłkarzy ze stolicy i z Wielkopolski, może trochę ogarnęli się w trakcie przerwy na kadrę, ale wydaje nam się, że na razie  po prostu nie są w stanie stworzyć takiego widowiska jak drużyny, które dziś spotkały się przy Reymonta.

Ekipa, która do tej pory zdobyła najwięcej punktów, spotkała się z taką, która na początku sezonu najlepiej grała w piłkę. I to najzwyczajniej w świecie było widać. Z jednej strony – jazda bez trzymanki, z drugiej – jakości tyle, że czasami można by obdzielić pół kolejki. Niech nie zmyli was sposobu, w który padały bramki. Często jest bowiem tak, że stałe fragmenty gry są dla bezbronnych ekstraklasowych ekip jedyną nadzieją. Tutaj było inaczej – były dodatkiem do gry intensywnej, szybko przenoszonej z jednej strony na drugą, pomagały skonkretyzować działania, których nie brakowało.

Na początku wypalił Lipski z wolnego – z pomocą stojącego w murze Imaza i zaskoczonego na linii Lisa zdobył drugą bramkę w sezonie. Ale nie minął kwadrans, a wyrównał ten, na którego Wisła może od początku sezonu liczyć chyba najmocniej – Ondrasek niby tylko dobijał strzał Imaza, ale w akcji, która go poprzedziła, błysnął przynajmniej dwa razy – gdy przepuszczał piłkę do Hiszpana i wtedy, gdy zgrywał mu ją głową. A najskuteczniejszy piłkarz ligi chwilę później dorzucił też kolejne trafienie – sęk w tym, że Boguski wygarnął w tej sytuacji piłkę zza linii końcowej. I jak na nasze Wisła była lepsza, kolejna bramka jej się należała, ale urok tego spotkania był taki, że strzelił lider – konkretnie Paixao z karnego, bo Sobiecha sfaulował Wasilewski. Koniec? No nie. Jeszcze przed przerwą Bartkowski wykorzystał wrzutkę z rożnego Pietrzaka i dopiero później można było udać się na przerwę. Tym razem wyjątkowo zasłużoną.

Zgoda – początek drugiej połowy pasował do reszty mniej więcej tak lakierki do ortalionu, ale narzekanie po takiej dawce dobrego futbolu, która była już za nami, podpadałoby pod bezczelność. Tak więc spokojnie rozsiedliśmy się w fotelach, otworzyliśmy kolejne piwko i czekaliśmy na kolejne emocje. Byliśmy spokojni o to, że przyjdą.

Reklama

Różnica była taka, że po przerwie szalała już tylko Wisła, a liderzy w Gdańska zamienili się – w najlepszym wypadku – w statystów. I tak – najpierw kolejną dobrą wrzutkę zaliczył reprezentant Pietrzak. Tym razem w pełnym biegu trafił w głowę Korta, który chyba jeszcze chciał zgrywać, ale strzelił gola Mladenoviciem. Następnie gola – w swoim pierwszym kontakcie z piłką – strzelił Wojtkowski. Długie wybicie Lisa, złe ustawienie Vitorii, asysta Boguskiego, który skorzystał z wyjścia Kuciaka – katastrofa, oczywiście dla Lechii, gotowa. Na dokładkę wrócił stały fragment – kolejną wrzutkę zaliczył Pietrzak, zgrał Imaz, a piłkę do pustaka wpakował Boguski. A był jeszcze przecież karny, którego zmarnował Sadlok (a raczej obronił Kuciak).

5-2. Lechia po raz pierwszy w tym sezonie schodzi z boiska pokonana, no i traci pozycję lidera. Oczywiście, że na rzecz Wisły. Teraz wszystko jest na swoim miejscu – najlepiej grająca drużyna ma też pozycję lidera. A – nawiązując do wstępu – jeszcze mocniej liczymy na to, że w klubie zostanie zrobiony porządek. Ta ekipa po prostu nie zasługuje na to, by być kojarzona z jakąkolwiek patologią.

[event_results 523627]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

62 komentarzy

Loading...