Reklama

Sandecja i Bytovia nie spuszczają z tonu

redakcja

Autor:redakcja

08 września 2018, 19:04 • 3 min czytania 15 komentarzy

Przerwa na mecze reprezentacji to nadal pracowity czas dla pierwszoligowców. Dziś dziewiątą serię spotkań na zapleczu ekstraklasy zainaugurowano w Bytowie oraz Grodzisku Wielkopolskim i musimy przyznać, że w obu przypadkach działo się dużo, choć obyło się bez niespodzianek. W efekcie wyścig za liderującym Rakowem kontynuują Bytovia i Sandecja, GKS spogląda raczej za siebie, a Warta zbliżyła się do dna tabeli.

Sandecja i Bytovia nie spuszczają z tonu

Przegląd wydarzeń na pierwszoligowych boiskach zaczynamy w Bytowie. Przede wszystkim dlatego, że rewelacyjna w tym sezonie Bytovia odniosła dopiero pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością. W dodatku tym cenniejsze, że w pokonanym polu udało się zostawić naprawdę wymagającego rywala, którego cele sięgają najwyższych pozycji z tymi premiowanymi awansem do ekstraklasy włącznie. A ponieważ gospodarze do tej pory spisują się nadzwyczaj dobrze, to specjalnie nie może dziwić, że obie ekipy zafundowały nam niezłe i zacięte widowisko, choć wynik niekoniecznie to pokazuje.

O tym, że żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać najlepiej świadczy liczba kartek. Sędziujący to spotkanie Łukasz Bednarek aż ośmiokrotnie sięgał do kieszeni, by nieco utemperować mocno zmotywowanych piłkarzy. Najwięcej roboty miał z Keonem Danielem, który ostatecznie nie wytrzymał na boisku do ostatniego gwizdka i pod prysznic udał się mniej więcej dziesięć minut szybciej niż pozostali.

Czysto piłkarsko od początku lepiej prezentowała się jednak Bytovia, która bardzo szybko przejęła inicjatywę. Już w 11. minucie wynik spotkania mógł otworzyć Juliusz Letniowski, ale pomocnik gospodarzy nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam z Konradem Jałochą. Jak powinen był się zachować, dwadzieścia minut później pokazał mu Gracjan Jaroch, który nie zmarnował podobnej okazji, wyprowadzając Bytovię na prowadzenie. Na odpowiedź tyszan musieliśmy czekać aż do 53. minuty, gdy Mateusz Grzybek zamienił na bramkę składną zespołową. Później jednak na boisku istniała już tylko Bytovia. Do siatki Jałochy trafili Filip Burkhardt, rehabilitujący się za niewykorzystaną wcześniej sytuację Letniowski oraz Arsenij Procyszyn i pogrom stał się faktem.

Piłkarze trenera Adriana Stawskiego nadal nie przestają szokować. Bytovia, która miała się przecież totalnie posypać, rozsiadła się wygodnie w fotelu wicelidera i raczej nie planuje ustępować miejsca innym drużynom z aspiracjami. Z kolei „Tyscy”, jeśli faktycznie marzą o czymś poważnym, muszę jak najszybciej poprawić grę na wyjazdach. Ledwie dwa punkty przywiezione z czterech delegacji to naprawę marny wynik.

Reklama

*

Kroku Bytovii nie ustępuje Sandecja. „Sączersi” w Grodzisku Wielkopolskim wygrali czwarty mecz z rzędu, co w pierwszoligowych realiach jest dość rzadkim zjawiskiem i kolejny raz pokazali, że w tym sezonie mogą dużo osiągnąć. W Nowym Sączu udało się złożyć kompletną ekipę, którą póki co do przodu ciągną głównie najbardziej doświadczeni zawodnicy na czele z Maciejem Małkowskim (dziś czwarta bramka w sezonie). Jak widać, na ścisłą czołówkę pierwszej ligi to wystarczy.

Oczywiście mierząca się nadal z różnymi problemami Warta nie była dla podopiecznych Tomasza Kafarskiego najbardziej wymagającym rywalem, ale pewne zwycięstwo i tak wypada docenić. Tym bardziej że poznaniacy we wcześniejszych meczach w roli gospodarza potrafili napsuć sporo krwi mocniejszym przeciwnikom, o czym przekonały się chociażby Stal Mielec i Bytovia. Dziś zielono-biali też kila razy byli w stanie mocniej przycisnąć, a Michał Grobelny uderzeniem z woleja zdobył nawet kapitalną bramkę, jednak Sandecja miała po swojej stronie zwyczajnie więcej jakości. Kiedy Warta doprowadziła do wyrównania (w 21. minucie na prowadzenie gości wyprowadził Małkowski), „Sączersi” nadal konsekwentnie realizowali swój plan i dzięki trafieniom Damiana Chmiela w 65. Oraz Miłosza Kałahura w 82. minucie zapewnili sobie komplet punktów.

Warcie na osłodę pozostaje chyba tylko to, że prawdopodobnie był to ostatni mecz, jaki w roli gospodarza rozgrywała w Grodzisku. Następne spotkanie u siebie drużyna Petra Nemca zagra na stadionie przy Drodze Dębińskiej, który jest już praktycznie gotowy do użytku. Z kolei Sandecja może w spokoju szykować się do spotkania z Bytovią w następnej kolejce. Sądząc po aktualnej formie obu zespołów, w Nowym Sączu kroi się świetne widowisko.

Bytovia Bytów – GKS Tychy 4:1

Warta Poznań – Sandecja Nowy Sącz 1:3

Reklama

Fot. 400mm.pl/Jakub Gruca

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...