Reklama

Niezgoda znów na aucie, Legia skazana na Hiszpanów

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2018, 16:55 • 3 min czytania 55 komentarzy

Ostatnie miesiące to dla Jarosława Niezgody pasmo niepowodzeń. Nie dokończył poprzedniego sezonu, stracił cały okres przygotowawczy, a teraz – gdy wydawało się, że problemy zdrowotne ma za sobą – znów czeka go rozbrat z boiskiem. Na pewno bardzo go to martwi, ale to również wielki problem dla Legii.

Niezgoda znów na aucie, Legia skazana na Hiszpanów

Niezgoda, poza Sebastianem Szymańskim, to w tej chwili jedyny zawodnik w kadrze mistrzów Polski, który w nieodległej przyszłości daje nadzieję na porządny zarobek z transferu. Nikt jednak nie zapłaci dobrych pieniędzy za kogoś, kto nie gra i ciągle się leczy lub jest bez formy z powodu dłuższej przerwy. A czas leci, napastnik „Wojskowych” w marcu skończy już 24 lata i jeśli ma odchodzić za miliony w fajne miejsce, to najlepiej w ciągu najbliższego roku. Później będzie coraz mniej łakomym kąskiem dla zachodnich klubów.

Nieszczęścia Niezgody zaczęły się pod koniec ubiegłego sezonu. W meczu z Jagiellonią w grupie mistrzowskiej (6 maja) doznał kontuzji pleców i musiał zostać zmieniony. W ostatnich trzech kolejkach nie zagrał. Później wykryto u niego wadę serca i musiał przejść operację. Stracił przez to okres przygotowawczy i początek nowego sezonu. Wreszcie w połowie sierpnia wrócił do normalnych treningów. Można było zakładać, że po przerwie reprezentacyjnej zacznie już być brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Pech go jednak nie opuszcza. Jak informuje Marcin Szymczyk z Legia.net, urazu pleców mu się odnowił i znów będzie pauzował przez następnych kilka tygodni.

Pojawiają się doniesienia, że zawodnik na własną rękę trenował poza klubem i przez to kłopoty z plecami powróciły. Może tak, może nie, ale nie była to samowolka i pójście na żywioł, tylko trening z cenionym w branży fachowcem. Wszyscy w Legii wiedzieli, że chłopak próbuje się dodatkowo wzmocnić i trudno mieć o to do niego pretensje.

W każdym razie brak Niezgody sprawia, że „Wojskowi” nadal są skazani w ataku na Carlitosa i Jose Kante. Hiszpanie (tak, wiemy, Kante od niedawna gra dla Gwinei) na tle całego zespołu i tak prezentują się nieźle – łącznie w tym sezonie strzelili już dziewięć goli – ale są piłkarzami o podobnej charakterystyce, co zawęża pole manewru. Niezgoda jest napastnikiem bardziej dynamicznym, więcej biegającym i walczącym z obrońcami, pokazującym się do prostopadłych piłek. Krótko mówiąc: bardziej pasuje do prostszego grania, które teraz chyba czasami byłoby dla Legii najlepszym wyjściem. Stateczny Eduardo co najwyżej popisze się ładnym przyjęciem, a Sandro Kulenović na razie nie jest gotowy. Jak dotąd w Ekstraklasie zagrał pół godziny z Wisłą Płock i dał się zapamiętać z tego, że po jego fatalnym kiksie rywale wyprowadzili kontrę, po której na drugą żółtą kartkę faulował Inaki Astiz…

Reklama

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

55 komentarzy

Loading...