Reklama

Ondrej Duda po dwóch latach wreszcie zachwycił Niemców

redakcja

Autor:redakcja

03 września 2018, 18:15 • 4 min czytania 7 komentarzy

Ondrej Duda przez ostatnie dwa lata niemal zupełnie zniknął z radarów i w zasadzie wydawało się, że można go już spisać na straty jeśli chodzi o berliński etap kariery. A tu niespodziewanie były pomocnik Legii Warszawa mocno wszedł w już swój trzeci sezon w Bundeslidze i pojawiła się nadzieja, że jednak Hertha nie wyrzuciła pieniędzy w błoto. 

Ondrej Duda po dwóch latach wreszcie zachwycił Niemców

Słowak latem 2016 roku został sprzedany Niemcom za 4,2 mln euro. Stał się najdroższym obcokrajowcem wytransferowanym z Ekstraklasy i jedynym stranierim, który w zestawieniu najbardziej kasowych transferów z polskiej ligi znajduje się w pierwszej dziesiątce. Dla Legii jego powodzenia na dalszych etapach było/jest więc sprawą prestiżową. Klub z Łazienkowskiej w ostatnich latach ma bardzo mało success stories przy sprzedawaniu na Zachód, a każde kolejne miliony wtopione przez któregoś z zagranicznych kontrahentów osłabiają jego prestiż przy rozmowach z następnymi potencjalnymi kupcami.

Legia oddała Dudę w optymalnym momencie. Widać było, że w Warszawie już swój sufit osiągnął, w ostatniej rundzie zaczął mocno spuszczać z tonu. Pomógł jednak udział w Euro 2016, gol strzelony Walii, czyli późniejszemu półfinaliście, miał swoją wymowę. Ostatecznie stołeczny klub zrealizował wszystkie cele, które zakładał przy pozyskiwaniu tego zawodnika z MFK Koszyce. Przychodził jako wielki talent – co już było nietypowe przy sprowadzaniu obcokrajowców do naszego kraju – wypromował się i za znacznie większą kasę poszedł wyżej. Teraz martwić miała się Hertha.

Od początku istniało sporo obaw uprawniających do twierdzenia, że Bundesliga to dla niego za wysokie progi. O ile nie ulegało wątpliwości, że odpowiednie umiejętności Duda ma, o tyle w wielu innych kwestiach wykazywał słabość już na polskich boiskach. Pierwszy rok w nowym otoczeniu musiał spisać straty. Bardzo szybko doznał poważnej kontuzji, leczył się wiele miesięcy. W niemieckiej ekstraklasie zadebiutował dopiero 25 lutego ubiegłego roku, wchodząc w końcówce meczu z Eintrachtem Frankfurt. Tydzień później rozegrał ponad pół godziny z HSV i… znów wypadł z obiegu przez problemy zdrowotne. Do końca sezonu jeszcze tylko raz pojawił się na boisku.

W Berlinie zakładano, że skoro Słowak wreszcie uporał się ze wszystkimi kontuzjami, to w kolejnym sezonie już będzie spełniał oczekiwania. Postawiono na niego odważnie. W sześciu kolejnych meczach rozgrywał przynajmniej 45 minut i nawet zdobył bramkę z Bayernem, przyczyniając się do wyjścia od 0:2 do 2:2.

Reklama

Na dłuższą metę jednak Duda rozczarowywał. Trener Pal Dardai w pewnym momencie stracił cierpliwość i nie bał się publicznie wytykać swojemu podopiecznemu licznych niedoskonałości. Zarzucał mu m.in. słabe przygotowanie fizyczne, przez które jest gotowy co najwyżej na godzinę grania oraz to, że za mało skupia się na pracy i treningu. Krótko mówiąc: wyglądało na to, że blondwłosy pomocnik mentalnie nie pasuje do wielkiej piłki. Po trafieniu do siatki Bayernu niczego ciekawego już nie pokazał. Jeżeli potem był oceniany przez „Kickera”, były to noty między 4 a 5, czyli według niemieckiej skali słaby lub bardzo słaby występ.

Być może Hertha dałaby już sobie spokój ze Słowakiem, gdyby nie fakt, że dużo w niego zainwestowała (siódmy najdroższy transfer w historii klubu). Dardai postanowił jeszcze raz mu zaufać. Latem nie sprowadzono nikogo na pozycję ofensywnego pomocnika, Duda miał mieć tutaj otwartą drogę do składu. I faktycznie – w tym sezonie w trzech meczach (dwa w lidze i jeden w krajowym pucharze) nie opuścił jeszcze ani minuty. Hertha za każdym razem wygrywała, a w ostatniej kolejce największa w tym zasługa byłego legionisty. Duda na stadionie Schalke zdobył obie bramki dla swojego zespołu. Najpierw wykorzystał podanie ze skrzydła od Salomona Kalou, a już po doliczonym czasie pięknie wykonał rzut wolny, który wywalczył Dennis Jastrzembski. To brat Chrisa, nie tak dawno występującego w Bytovii. Obaj mają polskie korzenie, ale 18-letni Dennis wybrał grę dla Niemiec.

Pierwszy gol był kluczowy. Padł tuż po tym, jak rzut karny dla Schalke zmarnował Daniel Caligiuri.

Reklama

Duda wreszcie pokazał klasę i zebrał zasłużone pochwały. Nie tylko znalazł się w jedenastce „Kickera”, ale został tam uznany za piłkarza całej kolejki. Podkreślono, że od momentu transferu ciągle był niespełnioną nadzieją, a przez ciągłe problemy z kontuzjami w pewnym momencie stał się ciałem obcym w zespole. Okazał się jednak wygranym letnich przygotowań i teraz zbiera plony.

duda hertha kicker screen

Nie sposób jeszcze wyrokować, że wszystko jest super, to dopiero początek sezonu. Nie ulega jednak wątpliwości, że Słowak wreszcie wszedł na właściwą drogę i jeśli z niej nie zejdzie, być może Hertha jeszcze na nim zarobi. Zza chmur, które wydawały się dawać ciemność na wieczność, przebiły się promienie słońca. Na jak długo? Nie tylko w Berlinie trzymają kciuki, żeby już na stałe.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...