Reklama

Panie Tomaszu, czy pan kiedyś nie pomyli wszystkich ze wszystkimi?

redakcja

Autor:redakcja

20 sierpnia 2018, 22:29 • 3 min czytania 47 komentarzy

Jaki jest poziom Ekstraklasy, każdy wie. A jeśli nie wie, wystarczy, że spojrzy na wyniki w europejskich pucharach i już będzie wiedział. Nawet jednak najgorsze mecze ogląda się nieco lepiej, gdy za mikrofonem słyszymy komentatora, który lubi swoją robotę i od razu da się wyczuć, że zna się na tym, o czym mówi. Krótko mówiąc: jest przygotowany. Niestety o Tomaszu Lachu w kontekście polskiej ligi nie możemy tego powiedzieć.

Panie Tomaszu, czy pan kiedyś nie pomyli wszystkich ze wszystkimi?

Nic do niego nie mamy, naprawdę. To mógłby być naprawdę fajny komentator. Ma dobry głos, dykcję i tak dalej. W kwestiach czysto technicznych niewiele można mu zarzucić. Problem polega na tym, że facet od lat dostaje mecze Ekstraklasy i cały czas, tydzień w tydzień, mamy to samo. Tomasz Lach notorycznie sprawia wrażenie nieprzygotowanego, kogoś, kto do notatek siada na kwadrans przed wejściem na antenę, więc zdąży sprawdzić miejsca obu drużyn w tabeli, jak im ostatnio szło, co tam z transferami i może jakąś wypowiedź z konferencji. Robi się to naprawdę nie do zniesienia.

Poniedziałkowe spotkanie Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin nie było w tym względzie żadnym wyjątkiem, nie przebijało też zbytnio poprzednich „występów”. Po prostu akurat teraz mamy ochotę o tym napisać, być może zezłoszczeni również żenującym poziomem samego widowiska. W każdym razie – panie Tomaszu, pan naprawdę tej Ekstraklasy komentować nie musi. Nikt chyba nie przystawia panu lufy do głowy. Skoro jednak się pan do czegoś zobowiązuje, proszę się ogarnąć. Nie wiemy, z czego wynikają pana notoryczne wpadki, ale to przestaje być śmieszne. Może nie czyta pan Twittera, nie ma pan Facebooka i krytyka do pana nie dochodzi. Niech pan jednak wierzy, widzowie już dawno wyrobili sobie zdane na ten temat i nie jest ono dobre.

Przykłady tylko z dzisiaj. Tomasz Lach napomknął, że Marcin Warcholak co tydzień ma w Arce Gdynia specjalne treningi dotyczące wyrzutów z autu. Wszystko fajnie, ale Marcin Warcholak w czerwcu przeszedł do Wisły Płock.

Kilka minut później sytuacja w polu karnym Pogoni. „Wrócił chyba w pole karne Guarrotxena. Nie, to był Radek Majewski”. A nie był to ani jeden, ani drugi, tylko Kożulj. W ogóle z Guarrotxeną i Majewskim komentator Eurosportu miał tego dnia wyjątkowy kłopot, notorycznie ich ze sobą mylił, mimo że nie są do siebie podobni i grali z numerami niezbliżonymi do siebie (34 i 10). Jeśli meczu głównie słuchaliście, to opierając się na komentarzu przy ocenie zawodników prawdopodobnie nie wyciągnięcie zbyt wielu poprawnych wniosków, bo w danej sytuacji wcale nie interweniował Rudol, tylko Dwali itd., etc.. Jedna wielka komedia pomyłek.

Reklama

Tydzień temu Tomasz Lach zastanawiał się, czy Felicio Brown Forbes z Korony Kielce to pierwszy Kostarykanin w historii polskiej ligi. No tak, Junior Diaz tylko się przez nią prześlizgnął, rozgrywając prawie 90 meczów i zdobywając trzy mistrzostwa kraju z Wisłą Kraków. A nawet jeśli się go nie kojarzyło, wystarczyło zajrzeć w Google. No, ale skoro zaczyna się research na kwadrans przed startem, to czasu może zabraknąć…

I tak moglibyśmy wymieniać, praktycznie każdy kolejny mecz z komentarzem Tomasza Lacha to byłby temat na osobny tekst z jego wpadkami. Nie znaczy to, że komentator nie ma prawa popełnić błędu, że nie może się nigdy pomylić. Jasne, że może i każdy się czasem pomyli. Jest jednak zasadnicza różnica między „czasem” a „co chwila”. Widz dość szybko wyczuje, co było pojedynczą wpadką, a co wynika z ignorancji, lenistwa, braku koncentracji czy czegoś jeszcze innego. Mówimy o kimś, kto – chce czy nie chce – ale od dawien dawna siedzi przy polskiej lidze i mimo to prawie za każdym razem odnosi się wrażenie, że zaczął się nią interesować dwa dni temu. Żadnego postępu na przestrzeni lat.

Apelujemy: panie Tomaszu, niech się pan ogarnie. Wierzymy, że stać pana na to. Nasza skopana ma wystarczająco dużo problemów, żebyśmy jeszcze musieli martwić się o komentatorów. Komentatorów, na których jesteśmy skazani, chyba że wyłączymy głos, ale oglądanie meczu nawet bez odgłosów z trybun to mimo wszystko dziwne uczucie.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

47 komentarzy

Loading...