Reklama

Znośny wieczór w Legnicy, Miedź wreszcie coś ugrała

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2018, 23:27 • 3 min czytania 14 komentarzy

Miedź Legnica nie zmienia swojej filozofii gry i… to dobrze, bo dzięki temu wiadomo, że przynajmniej mecze z jej udziałem będą przyjemne dla oka. Beniaminek po trzech z rzędu porażkach wreszcie dopisał coś do swojego stanu posiadania. Korona Kielce do przerwy dziękowała Bogu, że jest 0:0, ale potem mogła nawet wygrać. 

Znośny wieczór w Legnicy, Miedź wreszcie coś ugrała

W składzie Miedzi w porównaniu do spotkania w Gdańsku zaszły cztery zmiany. Jak się okazało, najważniejszą było wstawienie do środka pola Rafała Augustyniaka w miejsce Adriana Purzyckiego. Defensywny pomocnik gospodarzy okazał się najlepszy na boisku. Robił swoją czarną robotę, ale oprócz tego potrafił spokojnie rozegrać piłkę (po jego podaniu dobrą sytuacją zmarnował Marquitos), groźnie strzelić (obronił Matthias Hamrol) i wyręczyć bramkarza. Augustyniak dwukrotnie zrobił różnicę swoimi interwencjami. W pierwszym przypadku wybił piłkę sprzed linii bramkowej po strzale Macieja Górskiego. W drugim zablokował będącego w świetnej sytuacji Kena Kallaste (później jeszcze Artur Pikk zatrzymał plecami dobitkę Łukasza Kosakiewicza). Piłkarz ten nadal znajduje się na celowniku innych klubów – ostatnio mówiono o Pogoni Szczecin – i jak widać, jego odejście byłoby dla legniczan sporą stratą.

Miedź do przerwy długimi fragmentami wcale nie dominowała, za to kilka razy po kontrach stwarzała duże zagrożenie. W ofensywie podobał się Paweł Zieliński. Już na początku po ładnym rajdzie doszedł do bardzo dobrej sytuacji, ale samo wykończenie było jej najgorszym elementem. Potem mógł trafić drugi raz, gdy Hamrol niepewnie interweniował po jego uderzeniu i o mały włos nie zawalił gola w drugim meczu z rzędu. Za trzecim podejściem – już po zmianie stron – Zieliński w końcu trafił, wykańczając fajną akcję Marquitosa z Henrikiem Ojamą.

Hamrol poza tym jednym momentem tym razem bronił dobrze, a broniąc strzał Petteriego Forsella z końcówki nawet zrobił coś ponad stan. Nie można tego powiedzieć o Antonie Kanibołockim. Ukrainiec jakichś wielkich baboli nie zalicza, ale rzuca się w oczy, że jest niepewny na przedpolu. Na dłuższą metę może to być problem.

Słów kilka o Górskim. Jego powrót do Korony, delikatnie mówiąc, nie został przyjęty przez kibiców z entuzjazmem. Miał za sobą rozczarowującą rundę nawet w pierwszoligowej Chojniczance, a w Ekstraklasie głównie irytował nieskutecznością. Teraz jednak już zrobił więcej, niż wielu zakładało. Przed tygodniem zdobył zwycięską bramkę ze Śląskiem Wrocław, dziś pięknym strzałem sprzed pola karnego otworzył wynik (był to pierwszy celny strzał gości). Może nie będzie to aż tak paździerzowy transfer?

Reklama

W kieleckich szeregach poza Górskim trudno kogoś wyróżnić. Większość zawodników złocisto-krwistych nie zagrało nawet na notę wyjściową. Totalnie rozczarował Ivan Jukić, wcześniej najmocniejsze ogniwo Korony na starcie sezonu.

Miedź znów oglądało się nieźle (po trzech eurowpierdolach trudno o większy komplement). Remis mimo wszystko pewnie jest dla niej niedosytem, ale jeśli to początek pójścia do przodu, to niedługo wszyscy w Legnicy powinni być w znacznie lepszych humorach.

[event_results 515806]

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...