Reklama

Jemu najbliżej było do poziomu Genku

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

16 sierpnia 2018, 23:48 • 2 min czytania 27 komentarzy

Trudno z takich dwumeczów, jak ten Lecha z Genkiem, wyciągać jakiekolwiek pozytywy. Już abstrahując od tego, że Kolejorz znów nie przełamał granicy bólu, jaką jest III runda eliminacji Ligi Europy. Różnicę w jakości obu ekip widzieliśmy w obu meczach. Ale jeśli możemy się czymś pocieszać, to postawą jednego piłkarza w zespole poznaniaków. Konkretnie postawą Kamila Jóźwiaka.

Jemu najbliżej było do poziomu Genku

Nie jesteśmy głusi, mamy swoje kontakty, słyszymy co mówią skauci i dyrektorzy europejskich średniaków. Oni mówią wprost – szukamy w Polsce perełek, które można oszlifować. Szukamy piłkarzy z mocą fizyczną, z wyszkoleniem technicznym nadającym się do wyszlifowania i takich, którzy nie chowają się za rywalami. Takim piłkarzem jest Kamil Jóźwiak.

I 20-latek pokazał to w tym rewanżowym meczu z Genkiem. Moglibyśmy wyróżnić Buricia, który w kilku sytuacjach uratował Kolejorza przed pogromem, ale wolimy postawić tę gwiazdkę obok nazwiska wychowanka Lecha. Jeśli narzekaliśmy, że w Belgii nie było komu wziąć piłki na siebie i zrobić przewagi, to dzisiaj Jóźwiak brał odpowiedzialność za całą drużynę.

Dryblingów? Z kilkanaście. Rajdów skrzydłem? Kilkadziesiąt. Podań do przodu? Kolejne kilka dyszek. Jeśli do kogoś za ten mecz nie można mieć pretensji, to do niego. On był najbliżej dostosowania się poziomem do drużyny – co tu dużo pisać – znacznie lepszej. Szkoda tylko, że Genk Jóźwiaków miał kilku, a Lech tylko jednego.

Takie mecze są nie tylko okazją do awansów (choć o polskich drużynach raczej tego nie napiszemy), ale i czasami do sprawdzenia się na tle lepszych rywali. Możemy taplać się we własnym błocie, ale koniec końców nie gramy w próżni i jednak celem naszego futbolu jest gonienie za innymi. Jóźwiak po takim meczu może powiedzieć – tak, jeszcze mi wiele brakuje, ale przynajmniej idę w dobrym kierunku, wiem do czego dążyć.

Reklama

Ostatnio Wojciech Kowalczyk pisał w felietonie, że brakuje mu piłkarzy, którzy dążą do robienia przewagi wygrywaniem pojedynków. Że ta liga jest nijaka przez to, że zdecydowana większość piłkarzy gra na alibi. I jeśli pojawia się ktoś taki jak Jóźwiak, to trzeba postawić go we fleszach i dać mu do rąk kartkę z napisem „chcę być dobrym piłkarzem, gram odważnie, chcę się pokazać i idę w dobrym kierunku”.

Co nie zmienia faktu, że tak jak przy sprokurowanym rzucie karnym Jóźwiak zachowywać się nie może. To tak gwoli przypomnienia, żeby nie zrobiło się za słodko…

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...