Reklama

Okienko transferowe ciagle trwa, ale Lewy raczej nie zmieni pracodawcy

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2018, 13:23 • 4 min czytania 27 komentarzy

Trwało to, trwało i ostatecznie chyba się zesrało. Trudno bowiem inaczej interpretować wypowiedź Niko Kovaca, który pytany o transfer Roberta Lewandowskiego, stwierdził wprost, że napastnik Bayernu nigdzie się z Alianz Areny nie rusza. – W zeszłym tygodniu rozmawiałem z Robertem. On wie, co o nim myślę. Cały klub zna zresztą jakość, którą posiada. Robert jest jednym z trzech najlepszych zawodników na świecie występujących na tej pozycji i właśnie dlatego nie możemy go oddać. To stanowisko, które mu przekazałem i które Robert zaakceptował. Bardzo mnie to ucieszyło – powiedział Kovac w rozmowie ze „Sport Bildem”, jasno dając do zrozumienia, że Bayern w kwestii odejścia Lewego do końca pozostanie nieugięty i bez względu na okoliczności zamierza postawić na swoim. Czyli po prostu zatrzyma Polaka u siebie. 

Okienko transferowe ciagle trwa, ale Lewy raczej nie zmieni pracodawcy

Szczerze mówiąc, nie była to najbarwniejsza saga transferowa w dziejach futbolu. Owszem, raz na jakiś czas wokół ewentualnego transferu Lewandowskiego wydarzyło się coś ciekawego, czasem pojawiły się plotki o klubach, w stronę których Lewy nawet by nie spojrzał (Napoli), ale ogólnie – nudy. Żadnego odgrażania się w mediach, żadnych pojazdów po władzach Bayernu, żadnego bojkotu i odmówienia wyjścia na trening, co ostatnio jest przecież szalenie modne. Zamiast tego Robert Lewandowski czekał i czekał, raczej się nie wychylał i… no właśnie? Przegapił swoją szansę? W tej kwestii zdania będą zapewne podzielone, bo w końcu to wciąż mocna europejska marka.

W gruncie rzeczy możemy chyba założyć że gdyby Lewy lepiej zaprezentował się na mundialu, to szanse na zmianę barw klubowych może trochę by wzrosły. Ale z drugiej strony, czy kapitan reprezentacji Polski naprawdę musi komukolwiek w Europie udowadniać swoją wartość? Oczywiście mistrzostwa świata to ważna impreza, która nie tylko kreuje nowe gwiazdy, ale pozwala też sprawdzić, która z już znanych świeci najjaśniej, jednak w tym wszystkim nie można dać się zwariować. Lewandowski – choć zaliczył fatalny turniej – pozostał dokładnie tym samym piłkarzem, który gwarantuje mniej więcej 50 bramek rocznie. Pozostał największą gwiazdą Bundesligi, a ktoś taki zawsze jest łakomym kąskiem dla najlepszych klubów świata.

Dziś można się oczywiście zastanawiać, po co była zmiana agenta i czy Pini Zahavi, specjalista od wielkich transferów, aby na pewno dobrze wywiązał się z powierzonej mu roli. Nie jest w końcu żadną tajemnicą, że Robert chciał odejść z Bayernu i spróbować futbolu w nieco innym wydaniu. Chciał trafić w miejsce, gdzie z jednej strony będzie miał większe szanse na triumf w Lidze Mistrzów, a z drugiej dostanie lepsze warunki, by wykorzystać swój potencjał marketingowy. Takie połączenie trochę ograniczyło listę potencjalnych nowych pracodawców „Lewego”, ale ta mimo wszystko wciąż pozostawała dość długa. PSG, Chelsea, Manchester United, no i oczywiście znajdujący się na samym szczycie Real. Pole manewru było więc całkiem duże, ale do transferu jednak nie doszło i raczej już nie dojdzie. Wina Zahaviego? Być może agent Polaka faktycznie okazał się mniej wprawnym negocjatorem niż dotychczas uważano. Ale nie można też wykluczyć, że Lewandowski i Zahavi po prostu zrezygnowali z transferu za wszelką cenę i po cichu liczą na jakąś wyjątkową okazję w późniejszym czasie.

Słowa Niko Kovaca brzmią jednak na tyle zasadniczo, że transfer Lewandowskiego jeszcze w letnim okienku wydaje się po prostu nieprawdopodobny. Znaczące jest również to, że Bayern na razie nie poczynił żadnych kroków w kierunku pozyskania ewentualnego następcy Polaka, a przecież na pewno nie planuje wejść w sezon wyłącznie z Sandro Wagnerem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują więc, że Lewy najbliższy sezon faktycznie spędzi w Bawarii, co bez wątpienia na złe mu nie wyjdzie. Bayern, który do rozgrywek przystąpi wprawdzie z nowym trenerem i po delikatnych zmianach kadrowych, i tak będzie zdecydowanym faworytem do tytuły, więc Polak ma ogromne szanse na kolejne trofeum klubowe w swojej bogatej kolekcji. Do tego dochodzi też szansa na poprawę dorobku strzeleckiego i wyprzedzenie Claudio Pizzaro na liście najskuteczniejszych obcokrajowców w historii Bundesligi. Aktualnie Lewandowski traci do Peruwiańczyka 12 bramek, więc stawiamy, że łyknie go jeszcze jesienią. No chyba, że ni stąd, ni zowąd pojawi się jakaś bajeczna oferta, której nawet Kovac nie będzie mógł zawetować. W końcu okienko transferowe cały czas jest otwarte a futbol zna niejeden przypadek, gdy absolutnie niemożliwy transfer nieoczekiwanie stawał się faktem.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...