Reklama

Dublet! Michał Kwiatkowski znów wygrywa

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

08 sierpnia 2018, 19:49 • 4 min czytania 9 komentarzy

Już wczoraj, gdy jako pierwszy przekroczył linię mety w Szczyrku, pokazał całą swoją moc. Tam zachował się jak profesor – wyczekał wszystkich rywali, na ostatnim zakręcie wyprzedził Dylana Teunsa i zawładnął Orlim Gniazdem. Dziś, po raz drugi z rzędu, Michał Kwiatkowski okazał się szybszy i silniejszy od rywali na Tour de Pologne.

Dublet! Michał Kwiatkowski znów wygrywa

Właściwie trudno wskazać jakikolwiek słaby punkt w jeździe Polaka – wtorkowy etap, kończący się jednym z najbardziej stromych podjazdów jakie da się znaleźć w naszym kraju, przejechał idealnie. Nie szarpał, korzystał z pomocy grupy, a gdy trzeba było nacisnąć mocniej na pedały, okazało się, że poweru ma pod dostatkiem. A przecież to gość, który nieco ponad tydzień temu kończył Tour de France, gdzie był jednym z głównych architektów sukcesów Gerainta Thomasa i Christophera Froome’a!

Zenon Jaskuła, jedyny Polak w historii, który stanął na podium Wielkiej Pętli:

– Drużyna bardzo mu wczoraj pomagała. Michał jest Polakiem, kto ma tu wygrać, jak nie on? Jest teraz w najwyższej formie z całej jego ekipy. Jedzie się na najlepszego. Raczej nic nie wskazuje na to, by ktoś mógł Kwiatkowskiemu to zwycięstwo odebrać. Myślę, że ta wygrana jest mu potrzebna. Wiadomo, że zostały dwa etapy, ale jeśli pojedzie tak mądrze, jak do tej pory, to się obroni. Oby tylko nie poszła jakaś ucieczka i udało się uniknąć kraks. Ma dobrą pogodę, bo na Tour de France codziennie jest taka. Dla tych, którzy przylecieli tu z Francji, jest wręcz chłodno (śmiech).

Oficjalne konto twitterowe Team Sky opisało kończący wczorajszy etap podjazd jako „brutalny”, ale jeśli ktokolwiek taki tam był, to jedynie Michał. Bo brutalnie odarł ze złudzeń wszystkich rywali, z Teunsem (który przecież wygrał w Szczyrku przed rokiem) na czele.

Reklama

Dziś Polak był w szerokim gronie faworytów do zwycięstwa. Szerokim, bo mówiło się, że to etap idealny dla uciekinierów. I pewnie nawet peleton puściłby ucieczkę, która zawiązała się stosunkowo szybko, gdyby nie było w niej Mathiasa Le Turniera. Ten był jednak zagrożeniem dla liderów, bo w klasyfikacji generalnej miał stosunkowo niedużą stratę. Francuz tym samym pozbawił szans pozostałą szóstkę, która wyskoczyła przed resztę stawki (wśród nich był m.in. Kamil Zieliński), ale spieprzył  też wyścig sobie, bo – gdy grupka z przodu została już wchłonięta przez resztę zawodników – nie wytrzymał i stracił ponad dziewięć minut.

Kiedy więc okazało się, że finisz rozstrzygnie się z peletonu, wszyscy zaczęliśmy zerkać na Kwiato. Chodziło o to, by ugruntował dziś swą pozycję lidera i pokazał reszcie, że jeśli ktoś ma wygrać ten wyścig, to właśnie on. Bez kalkulacji, bez wyliczania sekund potrzebnych do triumfu na finiszu. Albo zgarniać pełną pulę, albo nic. A to oznaczało, że trzeba było powalczyć dziś powalczyć na ostatnich metrach. Michał wiedział o tym najlepiej, a zdeterminowany był na tyle, że aż… popędzał kolegów z drużyny.

Reklama

Dziś nie wyczekiwał do samego końca, sam zresztą później przyznał, że mógł jeszcze chwilę się powstrzymać. Za rywali miał m.in. zawsze groźnego Teunsa i Pascala Ackermanna, który sprinterskimi końcówkami już dwa razy zapewniał sobie etapowe zwycięstwo w tej edycji Tour de Pologne. Ale ani Belg, ani Niemiec nie byli w stanie dorównać przyspieszeniu Michała. Zresztą, zdziwiony był chyba sam Polak, bo po przejechaniu przez linię mety łapał się za głowę. Wytrzymał do ostatniego depnięcia w pedał, a później, gdy już wyhamował, po prostu usiadł na asfalcie, oparł się o barierki i łapał oddech. Tyle go to kosztowało.

Zenon Jaskuła:

Mówiłem na samym początku wyścigu, że w tym roku stawiam na Michała, bo był dobry na Tour de France, dojechał tam czwarty na czasówce. Było widać, że jak pojedzie jakiś wyścig, to go wygra. Jest na wysokim poziomie po trzech tygodniach ścigania we Francji. Trzyma się w dobrej kondycji, bo tam cały czas pracował. Jak nie w tym roku, to kiedy ma wygrać?

Mamy nadzieję, że Kwiato odpowie na to pytanie w najlepszy możliwy sposób – nie oddając koszulki lidera aż do końca wyścigu. Jesteśmy przekonani, że – mimo całego wysiłku, jaki włożył w ostatnie dwa etapy – będzie w stanie to zrobić. Bo ten gość to po prostu mistrz w swoim fachu. Udowodnił to wczoraj, potwierdził dziś. Oby tak dalej.

Fot. NewsPix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

9 komentarzy

Loading...