Reklama

Skończyły się sprinty – jutro Tour de Pologne wjeżdża w góry

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

06 sierpnia 2018, 22:05 • 4 min czytania 5 komentarzy

Pierwsze trzy dni naszego narodowego wyścigu oglądało się naprawdę dobrze, ale to była „tylko” jazda po płaskim. Jasne, przemierzyć w tym czasie na rowerze ponad 400 km trzeba umieć, jednak wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że prawdziwa zabawa zacznie się we wtorek, a całe Tour de Pologne podzielić można na dwie części: bez gór i po wjeździe do nich.

Skończyły się sprinty – jutro Tour de Pologne wjeżdża w góry

Za największego zwycięzcę pierwszej z nich uznać trzeba Pascala Ackermanna. Niemiec z Bory pokazał się ze znakomitej strony, zgarniając dublet na dwóch pierwszych etapach. Próbował ustrzelić hat-tricka, jednak przyblokowany przy barierkach na dzisiejszym finiszu po prostu nie dał rady prześlizgnąć się do przodu. Swoją klasę zaprezentował za to dzień wcześniej, a jego licznik prędkości w pewnym momencie wskazał… 105 km/h. W terenie zabudowanym. Obeszło się bez mandaciku, choć w normalnych warunkach klubowy kolega Rafała Majki pewnie taki by obejrzał. O ile dałby się złapać policji.

Gdzie Ackermann nie mógł, tam wygrał Álvaro José Hodeg Chagüi. Pod tą mnogością imion ukrywa się młodziutki, jak na standardy światowego kolarstwa, Kolumbijczyk, który za dziesięć dni skończy 22 lata. Na poprzednich etapach musiał uznać wyższość Niemca, ale dziś pokazał, że w przyszłości zdecydowanie warto zwrócić na niego uwagę, bo ma potencjał na wygrywanie etapów w największych wyścigach. Szczególnie z drużyną, w której barwach jeździ. O tym mówiła nam Arlena Sokalska w trakcie Tour de France, gdy zachwycaliśmy się sprinterskimi umiejętnościami Fernando Gavirii, innego Kolumbijczyka:

Reklama

– Quick-Step to najlepsza ekipa dla sprinterów. Oni wiedzą, jak się ustawić na płaskim terenie, wiedzą jak zbudować pociąg. Tam są doświadczeni zawodnicy, którzy potrafią wyprowadzić kolarza na idealną pozycję i jeśli tylko w tym szyku się nic nie zepsuje, to jest to wielki bonus dla takiego zawodnika jak Gaviria.

Dziś dodajemy: i jak Hodeg. Przyzwyczailiśmy się już zresztą do tego, że Tour de Pologne kreuje przyszłe gwiazdy. Możliwe, że kolarz Quick-Stepu będzie kolejną z nich, a fani z Zabrza będą mogli się chwalić, że widzieli, jak wygrywa etap na początku swej wielkiej kariery. Okazji, by powiedzieć, że widzieli go na żywo nie będą za to mieli kibice w kilku innych miejscowościach, bo Tour de Pologne zaliczyło wczoraj organizacyjną wpadkę. Z winy marshala – osoby kierującej peleton w odpowiednią stronę – zamiast pojechać na dodatkową pętlę w Tarnowskich Górach, wszyscy skierowali się bezpośrednio w stronę Katowic.

Zadośćuczynienie będzie – we wrześniu w tamte tereny wybiorą się Czesław Lang i Lech Piasecki, którzy przejadą tę trasę wraz z mieszkańcami. Reakcja organizatorów szybka i zasługująca na pochwałę, szkoda jednak ustawionych przy trasie osób. Kilka tygodni oczekiwania na nic – można się, nie owijając w bawełnę, wkurwić. I nikt nie powinien się temu dziwić. Podobnie jak i temu, że w Urzędzie Miasta chcieliby jeszcze odzyskać swoje pieniądze, wydane na przygotowanie trasy.

Mamy nadzieję, że nikt nie będzie musiał żądać zadośćuczynienia od Michała Kwiatkowskiego, jeśli postawił na jego wygraną w całym wyścigu. Przekonamy się o tym zresztą już jutro, gdy kolarze wjadą na jeden z najważniejszych etapów, wiodący z Jaworzna do Szczyrku. Nasze góry przesadnie wysokie nie są, ale zmęczyć potrafią, a w najbliższych dniach przekonają się o tym zawodnicy. To moment, w którym powinni obudzić się główni faworyci. Wśród nich Michał.

Reklama

Adam Probosz, komentator Eurosportu:

Trudno oceniać postawę liderów do tej pory. Sky jedzie bardzo czujnie, Kwiato jest cały czas z przodu, ma miejsce w pierwszej dziesiątce po płaskich etapach, więc myślę, że to bardzo dobra postawa. Pozostałe ekipy na razie się nie wychylały, spokojnie jechały w peletonie, nikt z faworytów nie stracił. Bardzo ważny będzie na pewno Szczyrk, w zeszłym roku tam właściwie wyścig się rozegrał i ułożył. Jutro będziemy wiedzieli, kto przyjechał wygrać tegoroczną edycję. Poprawka będzie na ostatnim etapie, gdzie też trzeba będzie dać z siebie wszystko.

Na Tour de France mogliśmy się przekonać, w jakiej formie jest Michał Kwiatkowski. Jeśli nie zgubił jej przez ostatni tydzień, to powinien sprawić nam dużo radości. Pozostaje trzymać kciuki, by na metę w Szczyrku wjechał jako pierwszy. Najlepiej z dużą przewagą nad resztą stawki.

Fot. NewsPix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”

Kacper Marciniak
1
Czy każdy głupi może wejść na Mount Everest? „Bilet lotniczy i wio”
Ekstraklasa

Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Patryk Fabisiak
1
Kovacević ujawnił, jak upadł jego transfer do Benfiki. „Był problem z prowizją dla agenta”

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...