Reklama

Honda ponownie przełożył powrót do kraju. Japończyk trafił do Australii

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

06 sierpnia 2018, 13:46 • 3 min czytania 1 komentarz

Chyba każdy z nas ma za sobą taki okres w życiu, w którym jarał się Keisuke Hondą. Owe zaciekawienie swoje apogeum przechodziło w 2010 roku, kiedy ówczesny zawodnik CSKA Moskwa zdobył fenomenalną bramkę przeciwko Duńczykom na afrykańskim mundialu. Perfekcyjne uderzenie. Jednak Honda, o dziwo, wcale nie podbił Europy. W Milanie miał być playmakerem, który wyciągnie zespół z dołka, a prezentował się dość średnio. Japończykowi znudziła się Europa i rok temu wyjechał do Meksyku. Uczestnik minionego mundialu ponownie zmienia klimat. Czas na Australię, a dokładniej zespół Melbourne Victory. 

Honda ponownie przełożył powrót do kraju. Japończyk trafił do Australii

Tak – jesteśmy mocno rozczarowani tym, w jaki sposób potoczyła się kariera Hondy. Może nie tak wyobrażaliśmy sobie japońskiego zawodnika, po obejrzeniu „Kapitana Tsubasy”. Keisuke w końcu nigdy nie grzeszył szybkością, czy nadmierną liczbą sprintów. Uwielbiał, gdy miał futbolówkę w miejscu. Wtedy mógł użyć swojej najsilniejszej broni – morderczo ułożonej lewej nogi…

…tak jak we wspomnianym meczu na mistrzostwach świata w RPA…

Reklama

… albo jak w starciu ligowym przeciwko Tomskowi.

W Rosji Honda był gwiazdą, co chwilę słyszeliśmy, jaki z niego to jest piłkarz. I wiecie co? Odnosimy wrażenie, iż Japończyk zasiedział się w Moskwie. Dopiero jako 28-latek wyjechał do Włoch. W Milanie miał swoje pięć minut, gdy przez pierwsze siedem kolejek sezonu 14/15 zdobył sześć bramek (łącznie w drużynie z Lombardii miał ich dziewięć) i zaliczył dwie asysty. Ale tak poza tą jedną, króciutką chwilą – bida, panie, bida.

Milan go zweryfikował i ponownie sądzimy, że trochę za długo zwlekał ze zmianą klubu. We Włoszech w pewnym momencie robili wszystko, aby spuścić go z listy płac, zapakować w ładne pudełko, obwiązać wstążką i wysłać hen daleko. I w końcu – po ponad trzech latach – Keisuke opuścił „Rossonerich” i wyjechał jeszcze dalej – aż do Meksyku. Wówczas już wszyscy wiedzieli, że Hondy w żadnej mocnej lidze już nie ujrzymy.

Tym razem Japończyk przenosi się do drużyny mistrza Australii – Melbourne Victory, którą to niespełna trzy miesiące temu w Grand Final pokonał zespół Newcastle United Jets. Ich ruchy transferowe mogą się podobać. Oprócz Hondy, do Oceanii przyleciał Georg Niedermeier z ekipy Freiburga. 32-letni stoper, który w ostatniej kampanii Bundesligi bardziej odcinał kupony, niż faktycznie grał. Nie uzbierał ani minuty na najwyższym szczeblu, ale być może na tamtejszych rywali jego doświadczenie wystarczy. Wszystko wskazuje na to, że Kevin Muscat zebrał naprawę ciekawą paczkę w Victory.

Ten transfer jest świetnym przykładem na to, jak dość niestandardowe ligi cały czas rosną w siłę. Chiny, czy Stany Zjednoczone miały już swoje pięć minut. Tym razem przyszedł czas na Australię. Z A-League w tym okienku transferowym odszedł jeden świetny pomocnik Marcin Budziński Adrian Mierzejewski. Możliwe, iż Honda wskoczy w jego buty i za niedługi czas będzie odbierał nagrody na gali tak, jak Polak. A jak nie, to też krzywda mu się dziać nie będzie  – Japończyk w Melbourne ma zarabiać okoły trzy miliony dolarów.

Fot. Newspix.pl

Reklama

Najnowsze

1 liga

Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Bartosz Lodko
0
Zagłębie mogło wygrać po raz pierwszy od września, ale wypuściło dwubramkową przewagę

Komentarze

1 komentarz

Loading...