Reklama

Kto po Piszczku? Jatka o plac na prawej obronie

redakcja

Autor:redakcja

04 sierpnia 2018, 14:19 • 3 min czytania 22 komentarzy

Gdy reprezentację Polski opuszcza gracz formatu Łukasza Piszczka, zazwyczaj oznacza to tąpnięcie. Jeden wielki problem. Mówimy przecież o zawodniku klasy międzynarodowej, a tych nad Wisłą nigdy za wielu. Ale tym razem jest inaczej. Jak nigdy godni następcy czekają w blokach.

Kto po Piszczku? Jatka o plac na prawej obronie

BARTOSZ BERESZYŃSKI (Sampdoria). Rocznik 1992, 11/0 w kadrze A

Bereś młodym zdolnym już nie jest. To, że w reprezentacji należał do młodszego pokolenia, wynikało wyłącznie z faktu, że biało-czerwoni mieli – użyjmy eufemizmu – dojrzałą kadrę. 26 lat na karku, za sobą dwa sezony w Serie A, z których szczególnie poprzedni był wyjątkowo udany. Bereszyński bardzo się rozwinął i na ten moment jest naturalnym następcą Piszczka. Ma – zachowując proporcje – bardzo podobny styl gry. To prawy obrońca, który kiedy tylko ma okazję, włącza się do przodu – w Sampie bywało nawet, że grywał jako wahadłowy – ale nie zapomina o zabezpieczaniu tyłów. Pod tym względem Włochy wiele mu dały, dziś jest bardziej poukładany taktycznie, uważniejszy, a wciąż – jak na tę pozycję – ma wiele ofensywnego polotu.

TOMASZ KĘDZIORA (Dynamo Kijów). Rocznik 1994, 3/0 w kadrze A

To, że Kędziora zagrał do tej pory raptem trzy razy w kadrze najlepiej pokazuje jak zabetonował tę pozycję Łukasz Piszczek. Kędziora nie jest tak ofensywnie usposobiony jak Bereszyński, ale nie znaczy to przecież, że kurczowo trzyma się własnej bramki. Zawodnik bardzo odpowiedzialny, z mentalnością, jakiej poszukuje każdy trener. To nie przypadek, że już jako 22-latek potrafił założyć opaskę kapitańską Lecha Poznań. W mocnym Dynamie wywalczył sobie pozycję swoistą dla siebie rzetelnością. To nie było wejście z drzwiami, tylko praca, praca i jeszcze raz praca, aż do pewniaka w składzie i szacunku trybun. Futbol ceni takich pracoholików więc nie zdziwimy się, jeśli wkrótce Dynamo stanie się dla niego za ciasne.

Reklama

ROBERT GUMNY (Lech Poznań) Rocznik 1998. 0/0 w kadrze A

Odkrycie zeszłego sezonu Ekstraklasy. Zawodnik, który już zeszłej zimy był o pół kroku od hitwego transferu do Bundesligi. Gdy wreszcie trafi się zdecydowany kupiec, zapewne Gumny pobije transferowy rekord ligi. Ale to nie dziwi – mamy do czynienia z prawym obrońcą, który mimo bardzo młodego wieku w ogóle nie boi się ryzyka. Bywały takie mecze Lecha Poznań, że to właśnie ofensywne akcje Gumnego były jednymi z najbardziej efektownych w szeregach Kolejorza. Ma kiwkę, ma technikę, ma dorzut – talent czystej wody do oszlifowania. Takich graczy szuka się na Zachodzie. Jeśli tylko omijać go będą kontuzje, przyszłość przed nim. Na ten moment stoi w szeregu za Beresiem i Kędziorą, ale jakkolwiek zarówno Bereszyński jak i gracz Dynama nie osiągnęli jeszcze maksimum swojego potencjału, tak wydaje się, że sufit możliwości Gumnego znajduje się najwyżej.

***

Trzy mocne kandydatury od zaraz. Nawet, gdybyśmy byli zmuszeni grać od razu Gumnym, dramatu by nie było, tylko ciekawa inwestycja w przyszłość.

Łukasz, możesz oddawać biało-czerwoną koszulkę ze spokojem. Ma kto cię zastąpić.

Fot.FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

22 komentarzy

Loading...