Reklama

Już nie smutny Waldemar, a Waldek King

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

04 sierpnia 2018, 20:53 • 4 min czytania 16 komentarzy

W Gliwicach na razie nie myślą o postawieniu pomnika Waldemarowi Fornalikowi, ale trudno przejść obojętnie obok faktu, że Piast pod jego wodzą zanotował najlepszy start w historii swoich występów w Ekstraklasie. Wygrał trzy ligowe spotkania z rzędu, dzięki czemu najbliższy tydzień może spędzić na pozycji lidera.

Już nie smutny Waldemar, a Waldek King

Powiedzmy sobie szczerze – jakiś czas temu posada smutnego Waldemara (odnotujmy jednak, że po końcowym gwizdku się uśmiechnął, a teraz to już chyba bardziej Waldek King) nie była najstabilniejsza na świecie. Były selekcjoner reprezentacji Polski przejął gliwiczan we wrześniu zeszłego roku i przywitał się w najgorszym możliwym stylu – zaczął od dwóch porażek, a w ciągu czterech pierwszych spotkań uciułał zaledwie dwa oczka. Później bywało różnie i choć Piast w pewnym momencie stał się hegemonem defensywy (sześć czystych kont z rzędu, wliczając w to walkower z Górnikiem), to brakowało mu skuteczności, przez co do ostatniej kolejki bił się o utrzymanie. Swój cel osiągnął, a Fornalik szczęśliwie zachował posadę. Dostał możliwość pracy także w obecnym sezonie, a teraz chłodna głowa działaczy Piasta jest nagradzana.

2:1 z Zagłębiem w Sosnowcu, 2:0 z Pogonią w Szczecinie. 2:1 z Zagłębiem Lubin u siebie. Wyniki robią wrażenie i sami jesteśmy ciekaw, na co będzie stać w tym sezonie zespół z Gliwic. Na razie wygląda na to, że Fornalik poukładał wszystkie klocki, dzięki czemu Piast powalczy o coś więcej niż o utrzymanie. Konkretnie mamy na myśli grupę mistrzowską.

To jednak melodia przyszłości, a wiadomo jak to w naszej Ekstraklasie, będącej na bakier z jakąkolwiek logiką, jest. Wydarzyć się może absolutnie wszystko, ale trudno przejść obojętnie obok tak dobrego otwarcia sezonu. Dziś zwycięstwo długo wisiało na włosku, generalnie oglądaliśmy słaby mecz, ale w ostatecznym rozrachunku liczą się przecież trzy punkty.

Wszystko zaczęło się po myśli gospodarzy. To oni prezentowali się lepiej, troszeczkę stłamsili rywali, wywarli na nich presję. Nieraz zdarzały im się kiksy…

Reklama

…Ale generalnie zasłużyli na bramkę, którą zdobył Valencia. Ofensywny pomocnik gliwiczan już w poprzednim sezonie miewał przebłyski, ale dzisiaj znacznie urósł w naszych oczach. Zaczęło się od lagi Szmatuły, zgrania głową Papadopulosa, a skończyło na bardzo dobrym wbiegnięciu do linii ataku pomocnika gospodarzy, uprzedzeniu Guldana i pewnym strzale. Fajna współpraca Czecha i Ekwadorczyka.

Po strzeleniu gola Piast zyskał jeszcze więcej swobody, ale w pewnym momencie poczuł się chyba zbyt pewnie. Zagłębie przeprowadziło ładną akcję, Pawłowski dorzucił wprost na głowę Tuszyńskiego, któremu nie byli w stanie przeszkodzić Kirkeskov i Sedlar, a napastnik Miedziowych zdobył swoją trzecią bramkę w sezonie.

Bramkę, która ostatecznie nic nie dała. Niby Zagłębie na jakiś czas przejęło kontrolę, ale było przy tym tak niebezpieczne jak morderca z pistoletem na kulki. W drugiej połowie zagroziło bramce Szmatuły dopiero, gdy straciło następnego gola (świetna interwencja bramkarza Piasta). Właśnie, swój udział przy bramce znów miał Valencia, który asystował Hateleyowi. Anglik kilka minut wcześniej pojawił się na boisku, poradził sobie z elektrycznym dziś Dziwnielem, i zaliczył wejście smoka, przy okazji zapewniając Piastowi zwycięstwo.

Jeżeli mielibyśmy wskazać jeszcze jednego kluczowego zawodnika, bez którego trzy punkty nie byłby możliwe, postawilibyśmy na bardzo dobrego zwłaszcza w defensywie Patryka Dziczka. Przykładem niech będzie świetne wygarnięcie piłki wślizgiem Tuszyńskiemu. Dziczek ma bardzo pożądaną cechę u środkowych, defensywnych pomocników – estetykę odbioru. Robi to czysto, konkretnie, bez żadnej złośliwości. Do tego wie, jak się ustawić, zachowuje dużo spokoju w środku pola, nie daje się niepotrzebnie wyciągać do przodu. Zabezpiecza, czeka. Próbuje grać w elegancki sposób. Dobra szóstka, której nie są też obce ciekawe zagrania do przodu.

Reklama

Jeżeli jakimś cudem zastanawiacie się, dlaczego Zagłębie było dziś tak mało konkretne, niemrawe, to może to zagranie z końcówki spotkania będzie odpowiedzią. Przed państwem Maciej Dąbrowski.

via Gfycat

No i jak tutaj chociaż zremisować, kiedy w tak ważnym momencie uprawia się taki kryminał…

Cóż, Piast wygrał zasłużenie. Mecz nie porwał, momentami był baaardzo nudny, ale gdyby Zagłębie sięgnęło po punkty, nie byłoby to do końca uczciwe.

[event_results 511504]

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Komentarze

16 komentarzy

Loading...