Reklama

Mało emocji, choć były niespodzianki. Kto nadal walczy o Ligę Mistrzów?

redakcja

Autor:redakcja

01 sierpnia 2018, 23:24 • 4 min czytania 32 komentarzy

Z kacem, który wciąż nie chce ustąpić po wczorajszych popisach Legii, zasiedliśmy do śledzenia dalszych zmagań w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów. I wiecie co? Przykre wnioski po wczoraj tylko się pogłębiły. W naszej ocenie ze wszystkich drużyn, które rywalizowały na tym poziomie, mistrzowie Polski to czołówka wśród tych najgorszych. No ale dajmy już spokój Legii i skupmy się na tym, co działo się w dzisiejszych meczach, choć szczerze mówiąc, szału raczej nie było.

Mało emocji, choć były niespodzianki. Kto nadal walczy o Ligę Mistrzów?

MOCNY WSCHÓD

Środowe zmaganie zapoczątkowało starcie w Helsinkach, gdzie HJK podejmowało BATE Borysów. Gospodarze do rewanżu podchodzili zapewne w nie najgorszych nastrojach, bo bezbramkowy remis przywieziony z Białorusi był całkiem niezłym punktem wyjścia. W końcu wystarczyło tylko coś strzelić i nic nie stracić. Kiedy jednak przyszło co do czego, to kolejny raz okazało się, że dużo łatwiej jest powiedzieć niż zrobić. Finom trzeba jednak zostawić, że od samego początku próbowali. Zabrakło umiejętności, ogrnia i szczęścia, bo samobójcze trafienie Rafinhi było wyjątkowo niefartowne.

Na wyjeździe awans do kolejnej rundy przyklepała też Astana, która bezbramkowo zremisowała z Midtjylland oraz Karabach Agdam, który na własnym boisku bez problemu rozprawił się z FK Kukesi. Dwie bramki z rzutów karnych (mógł mieć trzy, ale raz w kolejkę wrył mu się Emeghara) strzelił dla Azerów nasz stary przyjaciel z ekstraklasy Dani Quintana, a na boisku na ostatni kwadrans zameldował się też Jakub Rzeźniczak.

Reklama

WĘGIERSKA SENSACJA I GRECKA NIESPODZIANKA

W kategoriach sensacji należy rozpatrywać odpadnięcie z walki o Ligę Mistrzów Łudogorca Razgrad. Mistrzowie Bułgarii z Jakubem Świerczokiem w podstawowym składzie (na boisku spędził sześćdziesiąt siedem minut) i Jackiem Góralskim grającym od początku drugiej połowy przegrali na wyjeździe z tworem, który jeszcze niedawno był klasycznym Videotonem, a dziś funkcjonuje pod nazwą MOL Vidi. Tym samym polski duet bezpowrotnie stracił szanse na grę przeciwko europejskiej elicie i w najlepszym wypadku będzie musiał zadowolić się występami w Lidze Europy. Węgrom zadanie ułatwił nieco Virgil Misidjan, skrzydłowy Łudogorca, który w 39. minucie wyleciał z boiska za dwie żółte kartki. Gola na wagę awansu strzelił z kolei Anel Hadżić.

Za niespodziankę można też uznać rozstrzygnięcie w parze Basel-PAOK . Grecy, którzy u siebie wygrali 2:1, do Szwajcarii na pewno nie jechali jako faworyci, a jednak zdołali bez zbędnych ceregieli rozsmarować wicemistrzów Szwajcarii i w następnej rundzie spotkają się ze Spartakiem Moskwa. Warto też odnotować, że kolejną bramkę dla PAOK-u, niebrzydką zresztą, zdobył Aleksandara Prijović.

Reklama

SPACEREK AJAKSA, EMOCJE W MALMOE

Żadnych problemów z przyklepaniem awansu nie mieli piłkarze Ajaksu Amsterdam. Dzięki dwubramkowej zaliczce z pierwszego meczu Holendrzy na rewanżowe spotkanie ze Sturmem Graz udali się w niezłych nastrojach i na wyjeździe bez większych problemów potwierdzili swoją wyższość. Jedyną bramkę stracili zresztą po kuriozalnym błędzie Andre Onany.

Z dziennikarskiego obowiązku wypada też odnotować, że na luzie do trzeciej rundy eliminacji przeskoczyła także Crvena Zvezda (kolejna wygrana z Suduvą, tym razem 2:0) i Celitc (bezbramkowy remis z Rosenborgiem).

Emocji nie brakowało za to w Malmoe, gdzie gospodarze przetrzymali napór próbującego odrobić jednobramkową stratę Cluj. Rumuni wprawdzie wyszli na prowadzenie po świetnej bramce strzelonej przewrotką przez Damjana Djokovicia, ale w 55. minucie gospodarze doprowadzili po równie ładnym uderzeniu Arnora Traustasona. Tym samym w następnej rundzie, zamiast spodziewanego starcia Cluj-Łudogorec, przyjdzie nam raczyć się potyczką Malmoe z MOL Vidi, co jeszcze raz dowodzi, że ścieżka mistrzowska eliminacji do Ligi Mistrzów jest przejezdna dla wszystkich z wyjątkiem mistrza pewnego niemal czterdziestomilionowego kraju, leżącego w samym centrum Europy.

***

W środę wystartowała też rewanżowa seria meczów drugiej rundy eliminacji do Ligi Europy (ponadto we wtorek Pyunik wyeliminował Toboł Kustanaj), która dla nas była istotna z dwóch powodów. Po pierwsze, mieliśmy poznać kolejnego rywala Lecha Poznań, o ile, rzecz jasna, poznaniacy sprostają jutro Szachtiorowi Soligorsk. Po drugie, w wyjściowym składzie zwycięskiego, jak się okazało, Genk, zagrał Jakub Piotrowski. I trzeba przyznać, że były piłkarz Pogoni Szczecin pokazał się z naprawdę dobrej strony. Co prawda luksemburska Fola Esch to żaden rywal, ale dwie asysty zanotowane w ciągu raptem trzech minut, to wynik, z którego Piotrowski śmiało może być zadowolony.

.

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Liga Mistrzów

Komentarze

32 komentarzy

Loading...