Reklama

Futbol wrócił do domu, Anglicy jeszcze zostali w Rosji

Mariusz Bielski

Autor:Mariusz Bielski

14 lipca 2018, 18:04 • 4 min czytania 20 komentarzy

Mimo, że jest to tekst podsumowujący pojedynek Belgów z Anglią, zaczniemy go od… Franciszka Smudy. Jak powszechnie wiadomo trener ten oprócz bogatego CV ma złote usta. A dziś nawiązujemy do niego w związku z wypowiedzią, której udzielił po objęciu Górnika Łęczna: „walczymy o spadek”. No to dziś Synowie Albionu grali trochę w takim stylu, jakby walczyli nie o brązowy medal, tylko 4. miejsce.

Futbol wrócił do domu, Anglicy jeszcze zostali w Rosji

Jedyne co może ich usprawiedliwić, to deja vu z fazy grupowej. W trzeciej kolejce też mierzyły się te dwie ekipy i wtedy właśnie lepiej było przegrać, aby trafić do łatwiejszej części drabinki. Szkoda, że nikt nie podpowiedział chłopakom Southgate’a, iż ta zasada dziś nie obowiązuje.

Po pierwsze – nie powiedział tego obrońcom brytyjskiej ekipy. Na przestrzeni całego mundialu często chwaliliśmy poszczególnych defensorów. Imponował nam dość niespodziewanie Harry Maguire, Kieran Trippier w ogóle rozegrał rewelacyjny turniej, solidny był John Stones… Do czasu. Już w dogrywce z Chorwatami zawalił gola Mandzukicia i dzisiaj też biegał nieco jak dziecko we mgle. Danny Rose też pogubił się i to już na samym początku. Mamy nadzieję, że nie spóźniliście się przed telewizory. Nie? Nie udało wam się? No kurcze, szkoda, bo już 4. minucie tegoż mundialowego letniaczka padł gol po całkiem ładnej akcji. Znaliśmy Romelu Lukaku z jego instynktu zabójcy, świetnej techniki strzału, a tu proszę, zabawił się jeszcze w playmakera. Śliczne było to jego prostopadłe podanie do Chadliego, który z kolei obsłużył Meuniera, nieupilnowanego przez bocznego obrońcę Spurs.

Po drugie – pomocnikom. Dele Alli, Jordan Henderson oraz Jesse Lingard zasiedli dziś na ławce, do boju został posłany Loftus-Cheek oraz Fabian Delph. Ten pierwszy po prostu powyżej pewnego poziomu nie wskoczy i tyle. Ten drugi chyba zbytnio przyzwyczaił się do gry na boku u Guardioli, więc też średnio ogarniał co się wokół dzieje. W efekcie Belgowie zdominowali tę strefę, bo i w ataku pozycyjnym radzili sobie lepiej, i w pressingu, a nawet w kontrach.

Reklama

Ach, przydałby im się taki Youri Tielemans, który dziś właśnie zaprezentował wszystko to, o czym wspomniał dziennikarz Przeglądu Sportowego.

No i z przodu… O rany, litości. Oddajemy cesarzowi co cesarskie, Harry Kane królem strzelców będzie i nikt mu temu nie zabierze, ale dziś również potwierdziła się nasza teza. Wśród najlepszych snajperów w historii mundialu on będzie najgorszym. W kluczowych momentach nie dał nic, dziś również grał tak zwanego „Stojanowa”, a nawet kiedy już sytuację miał, kiksował boleśnie. U Sterlinga z kolei to samo co zwykle – świetne pokazywanie się do gry, aktywność, dużo mądrego biegania, ale podejmowanie odpowiednich decyzji na poziomie tego rudego chłopaka z memów, któremu nic w życiu nie wychodzi. Dacie wiarę, że w 45 minut zdołał zanotować aż 7 strat?!

Im dłużej trwało spotkanie, tym nam bardziej czas się rozciągał. Trochę niczym ser na pizzy, jaką może któryś z was akurat podczas oglądania spotkania. Nie o taki mecz o 3. miejsce nic nie robiliśmy. Bo generalnie ogólne wrażenie odnosimy takie, że najwięcej emocji zapewniał w nim dzisiaj Jacek Laskowski, kiedy podnosił głos przy licznych dośrodkowaniach czy paru kontrach, nawet jeśli ostatecznie nikt nawet nie dochodził od ich wykończenia. Dopiero w końcówce parę razy podnieśliśmy się z kanap wraz tonem głosu komentatora. Najpierw, kiedy Eric Dier piękną podcinką poko… A nie, jednak nie pokonał Courtoisa! Choć było naprawdę blisko, ponieważ Alderweireld wybił futbolówkę z linii. Potem, gdy a’la Pavard uderzał Meunier, chociaż akurat jego uderzenie nie było tak precyzyjne. W końcu zaś w 82. minucie, kiedy Hazard wpadł w pole karne z lewej strony i ostatecznie odesłał futbol do domu.

Szkoda tylko, że w Rosji zostawił kompletnie nieporadnych Anglików.

W pełni zasłużone jest zatem zwycięstwo Czerwonych Diabłów, ponieważ pod każdym względem – czasem minimalnie, czasem znacznie – przewyższali umiejętnościami swoich rywali. Zarówno indywidualnie, jak i gdy spojrzymy na podopiecznych Roberto Martineza jako na kolektyw. Brązowe krążki lądują zatem na szyjach złotego pokolenia. Niedosyt? Na pewno będzie i to spory, wszak z taką plejadą gwiazd zawsze trzeba mierzyć w złoto, aczkolwiek nie ma też co dramatyzować – to wciąż najlepszy wynik w historii tej reprezentacji na wielkich turniejach, dlatego należy go docenić. Po prostu.

Reklama

Belgia 2:0 Anglia (1:0)
1:0 Meunier 4′
2:0 Hazard 82′

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...