Luka Modrić gra fantastyczny turniej. Jest boiskowym artystą, a zarazem mrówką środka pola, słowem – mokrym snem każdego trenera. Kto powie, że Modrić jest dwa mecze od Złotej Piłki za 2018 rok, może się nie pomylić. Ale Luka, jak szanujemy twoją grę, tak karne może zostaw innym?
Słuchaj, wiemy, że dzisiaj znowu naharowałeś się za pięciu. Tyrałeś jak wół do ostatnich minut. Sto prób podań? Z czego osiemdziesiąt dziewięć celnych? Przecież cała reprezentacja Polski zapewne wykonała podobną liczbę na tych mistrzostwach. Coś wyjątkowego.
Ale spójrzmy prawdzie w oczy. 116 minuta, karny z Danią. Musisz zabić mecz. Strzelasz w sposób sygnalizowany i Schmeichel się przeczytał.
Dobra, wyszedł dwa metry, ale uderzenie było lekkie, przewidywalne dla golkipera tej klasy i nawet nie po rogu. Zły strzał. Po prostu.
Szacun, że podszedłeś do strzelania w serii jedenastek. Ale to też nie było dobre wykonanie. Piłka poszła w sam środek i pamiętamy dobrze, że Schmeichel nawet zdążył zareagować i wyciągnąć nogę. Zabrało mu bardzo niewiele. Dysponujemy tylko tym niezbyt czytelnym skrinem, ale pokazuje nieco dramaturgię.
Dzisiaj chyba wszyscy zastanawiają się jak strzelany Akinfiejewowi karny wpadł. Bilardowe zagranie. Znowu sygnalizowane uderzenie, piłka pod ręką, jeszcze odbita od słupek. Mnóstwo szczęścia.
Jesteś, Luka, graczem wybitnym, możesz spokojnie zgarnąć MVP turnieju. Ale strzeliłeś dwa karne nie dlatego, że wykonałeś je dobrze. Strzeliłeś je tylko dlatego, że karnego nie jest tak łatwo spieprzyć.
Fot. FotoPyK