Reklama

Walec w szachownicę (9)

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2018, 11:12 • 4 min czytania 16 komentarzy

Chorwacja to jak do tej pory najlepsza drużyna mundialu. Wyrachowani, ze znakomitą linią pomocy, elastyczni taktycznie. 

Walec w szachownicę (9)

Jak potrzebowali, zakładali Argentynie nie pressing, a chomąto. Potem orali nimi pole.

Jak chcieli przeczekać, rozkładali potrójne zasieki, wykopywali kilka wilczych dołów, a na koniec sięgali po broń ostateczną – rozrzucali przed polem karnym klocki LEGO.

To jedna z tych drużyn, które nawet w obronie potrafią zagrać efektownie. Niektóre pojedyncze akcje – miód na moje skołatane serce. Jak Domagoj Vida zrobił wślizg w drugiej połowie – niestety nie pamiętam na kim – to było to ładniejsze niż jedna trzecia mundialowych bramek.

Messi i Aguero, jedyni obiektywnie nieogórkowi zawodnicy ofensywy Sampaolego w pierwszym składzie, cały RAZ dotknęli piłkę w polu karnym. Definicja wyłączenia z gry. Deklasacja.

Reklama

Bardzo szafuje się na tych mistrzostwach określeniem „drużyna kompletna”, sam to lekkomyślnie zrobiłem o Brazylijczykach. Co to znaczy – być piłkarsko kompletnym? Przecież nie mieć same gwiazdy w drużynie. Od tego bardzo daleko do kompletności, całe siedem przepaści. Znacznie bliżej, gdy masz zgrany, zwarty, mający wykonawców minimum europejskiej klasy w każdej formacji zespół, a który w boju potwierdzi, że nie jest skazany na jeden typ grania.

Wszechstronność może okazać się złotem mistrzostw, mocne nazwiska na papierze – złotem głupców.

Oczywiście jednak Chorwaci mają to do siebie, że nawiązują w ostatnich latach do tradycji Hiszpanów.

2016:
1:0 z Turcją.
2:2 z Czechami.
2:1 z Hiszpanią.

A potem co? 0:1 z Portugalią po najbrzydszym meczu w historii futbolu, który pobiła dopiero pierwsza połowa Polska – Senegal.

2014:
1:3 z Brazylią po niezłym meczu, gdzie mogło być różnie, gdyby nie błąd arbitra.
4:0 z Kamerunem.
1:3 z Meksykiem i do domu.

Reklama

2012:
3:1 z Irlandią.
1:1 z Włochami.
0:1 z Hiszpanią, Navas w 88 minucie i do domu.

2008:
Niemcy miały rozdawać karty w naszej grupie, a tymczasem Chorwaci zdobyli dziewięć punktów. Tylko co z tego, skoro w ćwierćfinale, mimo strzelenia gola w 119 minucie, Semih ukłuł w 122 a potem Turcy wygrali w karnych?

W zasadzie jest to chorwacka tradycja, by do drugiego meczu wyglądać rewelacyjnie. Potem zaczynają się niejasne, nieprzewidziane problemy. maszyna się zacina. Tak może być i tym razem, porażkoodpornych w futbolu brak.

Ale może Chorwaci z doświadczeń ostatniego Euro – i nie tylko – zrobili użytek?

Nie idą na hurra, nie wygrywają bitew lecąc z szablą na czołgi. Grają po prostu mądrze.

***

Swoją drogą, każda z trzech bramek Chorwatów będzie pamiętna. Wielbłąd Caballero jest argentyńskim odpowiednikiem Jojki, piłki skaczącej przed Borucem na kępie trawy, jak i oczywiście parodii na 0:2 z Senegalem.

Bomba Modricia – perfekcyjna, fantastyczna, ale chyba i tak bardziej podobała mi się akcja na 3:0. To było ośmieszenie Argentyny. Zagrali jak na podwórku z o trzy lata młodszą klasą.

***

Z miejsca zaczęło się deprecjonowanie – a tam, jaka Chorwacja! Ograli słabą Nigerię i jeszcze słabszą Argentynę!

Oczywiście, Albicelestes są najmarniejsi od lat, bliżej im do Górnika Łęczna niż mistrzostw świata. Ile mieli problemów, by w ogóle awansować? Jak długo wisiało nad nimi widmo oglądania mistrzostw w TV? Podczas próby generalnej oberwali 1:6 w czapkę od Hiszpanów. Skąd przekonanie, o ich sile? Chyba tylko z magii nazwy.

Messi jeszcze niedawno chciał rzucić kadrę w diabły. Być może widział, że osiągnięcie sukcesu z tym trenerem i tą grupą ludzi graniczy z niemożliwym. Ostatecznie wrócił, ale po co? W zalewie przeciętności – Argentyna z Maximiliano Mezą z przodu?! – nie wyróżnia się niczym, dał się w niej utopić. Ale żebyśmy się zrozumieli: to nie jest tłumaczenie czy usprawiedliwienie. Portugalia też gra mocno średnio, ale CR7 ratuje jej tyłek. Czyli można.

Zawsze w takiej sytuacji pojawia się pytanie: rywale są tacy słabi sami z siebie, czy słabi przez ciebie?

Tylko PIĘĆ meczów na tym turnieju zakończyło się zwycięstwami wyższymi niż jedną bramką różnicy. Dwa razy tak wygrywali Rosjanie w grupie śmiechu, raz Belgowie z Panamą, a dwa razy Chorwacja.

Więc jeszcze raz: pognębieni w ten sposób to Arabia Saudyjska, Egipt, Panama, Nigeria i Argentyna.

Moim zdaniem to kolejny dowód chorwackiej mocy.

Faworyci, te wszystkie potęgi, gdzie od pierwszego do jedenastego miejsca w składzie gra kozak, na razie przekonują się, że na mundialu nie ma już słabych drużyn, bo każda Tunezja, Iran i Australia rzuca się do gardła, stawia trudne warunki. Tylko Chorwacja przeszła suchą stopą, nie tracąc bramki, wygrywając pewnie i ładnie.

Oczywiście może udało się im właśnie dlatego, że nie grali z tzw. słabszymi, więc nie grali z nikim, kto murowałby bramkę. Było jak grać, było miejsce.

Ale po dwóch zwycięstwach, fazie pucharowej na horyzoncie…

Istnieje ryzyko, że na murujących już nie trafią.

Leszek Milewski

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
0
Arsenal pokazał na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
2
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Felietony i blogi

1 liga

Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?

Szymon Janczyk
2
Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?
Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

16 komentarzy

Loading...