Reklama

Kto zawalił gola na 0:2? Analizujemy krok po kroku

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

19 czerwca 2018, 21:42 • 4 min czytania 106 komentarzy

Bednarek ledwo wszedł, a już zawalił nam gola! – krzyknęli jedni. – No i wyszło ogranie Krychowiaka w tym sezonie – westchnęli inni. – Fabiański zostałby w bramce i by to obronił, a Szczęsny się podpalił – kontrowali kolejni. My obejrzeliśmy sobie z osiemdziesiąt razy akcję, po której Senegal strzelił biało-czerwonym drugiego gola. I podzieliliśmy się z wami naszymi wnioskami.

Kto zawalił gola na 0:2? Analizujemy krok po kroku

Zanim zaczniemy analizę i krytykę, to przedstawimy wam dwie kluczowe perspektywy dla tego trafienia:


Okej, teraz rozpiszmy sobie – jak w zadaniu na matmie – co wiemy i jak wyglądał przebieg akcji. Póki co bez obwiniania, bez krytyki. Tylko suche fakty, z którymi trudno polemizować:

Reklama

1. Nienaciskany Krychowiak zagrywa górą piłkę za plecy Bednarka

2. Bednarek rusza do piłki szybkim biegiem

3. Niang włączył się już do akcji i sprintem nadrabia metry do Bednarka, który w tym momencie ma bliżej do piłki

4. Bednarek odwraca głowę w kierunku środka boiska (przeciwnym piłce) i zwalnia

5. Piłka wpada w kozioł bliżej Bednarka niż Nianga, ale Senegalczyk jest bardziej rozpędzony

6. Niang przecina piłkę przed Bednarkiem i około dwa metry mecz wybiegającym z bramki Szczęsnym

Reklama

8. Niang wbija piłkę do pustej bramki

Póki co wszystko jest jasne. Gdyby zrobić zdjęcie tej akcji w szerokim kadrze, to przełożylibyśmy je na płótno i nadali obrazowi tytuł „Trzy dzbany, czyli afrykański koszmar husarza”. Gdyby przy linii stał śp. Janusz Wójcik, to już przy podaniu Krychowiaka krzyknąłby „co on, kur.., robi, co on robi, ty!”. Nam zaśmierdziało stratą bramki w momencie, gdy piłka przefrunęła nad głową Bednarka. Gdy zobaczyliśmy nadbiegającego Nianga, to smród nabrał na intensywności. A gdy Senegalczyk minął Szczęsnego, to odór stał się niemal namacalny. 

Ale przeanalizujmy sobie to krok po kroku. 

s1

Tutaj widzimy moment „podania” Krychowiaka. Na niebiesko on, na czarno punkt gdzie wyląduję piłka. Na beżowo Bednarek, na czerwono Niang. I teraz odpowiadajmy na pytania:

Czy to zagranie było rozsądne? Nie.

Czy Krychowiak mógł podjąć lepszą decyzję? Oczywiście. Każda decyzja jest lepsza niż lobowanie ostatniego obrońcy na połowie boiska.

Czy Krychowiak widział włączającego się do gry Nianga? Raczej nie. 

s3

Czy w tym momencie wszystko było już pozamiatane? Nie. Na powyższym screenie widzimy kamyk, który wywołuje lawinę. Krychowiak swoim idiotycznym podaniem prokuruje całe to zamieszanie. Ale nie wykłada piłki Niangowi na piątym metrze, a po prostu stwarza rywalom okazję do przechwytu i wyjście na spotkanie sam na sam ze Szczęsnym. Zostaje odpalona iskra. Bednarek może go uratować i ugasić potencjalny pożar, ale…

s2

… odwraca głowę w momencie gdy wciąż ma przewagę w dystansie do piłki nad rywalem i wyraźnie zwalnia. Jeśli Krychowiak odpalił iskrę, to Bednarek mógł ją ugasić szklanką wody, którą trzymał w ręce. Ale postanowił wylać ją do kibla. Padł drugi rząd zabezpieczeń, Niang przyspieszył i biegł na spotkanie ze Szczęsnym. Może gdyby polski bramkarz został w bramce, wyszedł na przedpole i pozwolił Bednarkowi na gonienie rywala, to dałoby radę coś w tej sytuacji zdziałać. No właśnie – może:

s4

Szczęsny już przy podaniu Krychowiaka jest wysunięty dość wyraźnie poza pole karne, a rusza do piłki tuż przed jej pierwszym kozłem. Ta po odbiciu się od murawy nabrała rotacji w kierunku, z którego nadciągał Niang. Z jednej strony – niefart. Z drugiej – widzimy, że tutaj Szczęsnemu nie zabrakło pięciu centymetrów, a ze dwóch metrów do zagrania piłki przed przeciwnikiem. Bramkarz kadry zareagował instynktownie i… cóż, w takim wypadku również i on dołożył do straconej bramki swoje trzy grosze.

Dla nas sprawa wygląda następująco: inicjujący akcję błąd popełnia Krychowiak, a Bednarek mógł go naprawić. Nie zrobił tego jednak, bo czekał na coś, co nie nadeszło (pewnie myślał, że sędzia nie pozwolił na wejście Nianga, a pozwolił, co wykazały powtórki). Klops Krychy i niezałatanie go przez stopera kadry skutkuje tym, że Senegal ma świetną sytuację strzelecką, ale to wciąż nie jest stuprocentowa szansa na zdobycie bramki. W scenariuszu, w którym bramkarz zostaje w polu karnym, Niang musi opanować wysoko kozłującą piłkę i ma dwa kroki za sobą Bednarka, a przed sobą bramkarza. Albo jest geniuszem techniki, klei piłki do stopy i puszcza ją obok golkipera, albo bramkarz czeka, a obrońca ostatecznie kasuje akcje lub chociaż wybija napastnika z rytmu. Szczęsny się jednak przeliczył i wtedy stało się jasne – 0:2, dziękuję, dobranoc.

Nie chcemy bawić się w proporcję – że Krychowiak zawalił gola w takim wymiarze, Bednarek dodał tyle procent, a Szczęsny taki ułamek. Nie w tym rzecz. Po analizie i łopatologicznym rozczłonkowaniu tej akcji uznajemy: Krychowiak rozpoczął burdel, Bednarek nie naprawił jego błędy, a Szczęsny przypieczętował gola dla Senegalu. Sędziego w ogóle w ten temat nie mieszamy, bo on ma czyste buty.

screeny via tvp.sport.pl

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

106 komentarzy

Loading...