Reklama

Próba generalna przed mundialem. Rywal średni, ale mocniejszych już nie będzie

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2018, 13:53 • 5 min czytania 32 komentarzy

Meczem z Chile wybrańcy Adama Nawałki, którzy już za kilka dni rozpoczną mundialowe zmagania, wchodzą w ostatni etap przygotowań do rosyjskiej imprezy. Etap z wielu względów kluczowy, który selekcjonerowi powinien dać odpowiedź na ostatnie nurtujące go pytania. Te najważniejsze dotyczą oczywiście ustawienia i składu. Ile niewiadomych ma jeszcze Nawałka? Czy życie bez Kamila Glika jest możliwe (mimo iż nie jest pewne, że będzie konieczne)? Który z testowanych do tej pory wariantów gry jest najbardziej słuszny? W dużej mierze to właśnie dzisiejsze starcie z La Roja powinno rozjaśnić te stosunkowo mgliste kwestie.

Próba generalna przed mundialem. Rywal średni, ale mocniejszych już nie będzie

Chile to nasz pierwszy i jednocześnie ostatni silny sparingpartner przed Mistrzostwami Świata. Mecz z Litwą na Stadionie Narodowym, identycznie jak dwa lata temu w Krakowie, będzie miał raczej piknikowy charakter. Biało-czerwoni trochę pobiegają, pożegnają się z kibicami i tyle. Wymiar sportowy potyczki z Cernychem i jego kolegami będzie żaden, ale umówmy się – nie taki jest też jej cel. Właśnie dlatego jako próbę generalną przed meczem z Senegalem powinniśmy traktować dzisiejsze spotkanie. W końcu po drugiej stronie barykady stanie uznany zespół, który ze wszystkich nieobecnych w Rosji, jest najwyżej sklasyfikowany w rankingu FIFA.

Czy Polska poradzi sobie z przebudowywaną reprezentacją Chile? Za zwycięstwo biało-czerwonych Totolotek płaci 2,05!

Jedyny szkopuł tkwi w tym, że Chilijczycy do Poznania przylecieli w niekoniecznie najsilniejszym składzie. W domach zostały największe gwiazdy La Roja – Claudio Bravo, Alexis Sanchez i Arturo Vidal, a najbardziej znanym nazwiskiem wśród powołanych jest Gary Medel. Z perspektywy polskiego kibica w składzie bez wątpienia wyróżnia się też Igor Lichnovsky, pseudonim „El Polaco”. Lichnovsky kilka sezonów temu uchodził za bardzo utalentowanego obrońcę, jednak później jego kariera trochę wyhamowała. Teraz, gdy Reinaldo Rueda, mianowany w styczniu selekcjonerem Chilijczyków, robi przegląd kadr przed nowym rozdaniem w reprezentacji, znów ma szansę potwierdzić swoją przydatność.

Zawodników o podobnym statusie w drużynie Ruedy jest zresztą więcej. Selekcjoner musi szukać nowych wariantów i rozwiązań, bo większość gwiazd wchodzi po prostu w schyłkowy okres swojej kariery. Cel postawiony przed Ruedą jest prosty – w 2022 roku Chile ma wrócić do grona najlepszych drużyn globu i awansować na Mistrzostwa Świata w Katarze. W międzyczasie nie obędzie się jednak bez odmłodzenia reprezentacji. Ewentualne problemy? Przede wszystkim generacja piłkarzy, którzy docelowo mieli stać się następcami Sancheza, Bravo czy Vidala, skupia w sobie dużo mniej talentu. Dlatego Rueda nie może marnować czasu. Kombinować i szukać najlepszych rozwiązań musi już teraz.

Reklama

W Ameryce Południowej pochodzący z Kolumbii trener to uznana marka W 2010 i 2014 roku na Mistrzostwach Świata prowadził odpowiednio Honduras i Ekwador, wcześniej pracował też z reprezentacją swojego kraju. W 2006 roku trenowana przez niego Kolumbia grała zresztą z Polską, a mecz w Chorzowie w pamięci kibiców pozostał ze względu na bramkę, którą bramkarz gości, Luis Martinez, strzelił Tomaszowi Kuszczakowi.

Totolotek za każdą złotówkę postawioną na remis w meczu Polska-Chile płaci 3,25. Za zwycięstwo gości – 3,75

W porównaniu z dzisiejszym rywalem reprezentacja Polski prowadzona przez Adama Nawałkę znajduje się na zupełnie innym etapie budowy. Nasza kadra, mimo ostatnich problemów zdrowotnych, to mimo wszystko stabilny kolektyw, w którym wszystkie role są już rozdzielone. Nawałka dostanie dziś okazję do wykonania ostatniego przeglądu, będzie też mógł sprawdzić – w kontekście meczu z Kolumbią – jak jego piłkarze radzą sobie z południowoamerykańską wizją futbolu i ewentualnie po wszystkim wykonać końcowe szlify. Wiele więcej zrobić już się raczej nie da.

Niewykluczone, że spotkanie z Chile będzie dla biało-czerwonych powrotem do gry w systemie z czterema obrońcami. To rozwiązanie wiąże się z tym, że na prawą stronę obrony wróci Łukasz Piszczek, a kilka rajdów na przeciwległej flance powinien pokazać mający za sobą dobry sezon w Lokomotiwie Moskwa Maciej Rybus. Boki pomocy obsadzi zapewne duet Jakub Błaszczykowski-Kamil Grosicki. Duże zainteresowanie budzi zwłaszcza występ tego pierwszego, który jeszcze kilka tygodni temu zmagał się z ciężką do wyleczenia kontuzją, lecz po tytanicznej pracy wykonanej w Płocku pod okiem Leszka Dyi, w niemal sprinterskim tempie wrócił do pełni dyspozycji fizycznej. W wyjściowym składzie powinno znaleźć się też miejsce dla Arkadiusza Milka, co będzie zarazem oznaczać powrót do sprawdzonego systemu z najbardziej wysuniętym Robertem Lewandowskim i napastnikiem Napoli operującym gdzieś w pobliżu naszego kapitana.

Z oczywistych względów najwięcej wątpliwości wywołuje wybór partnera dla Michała Pazdana, który przy okazji dostanie bardzo trudne do wykonania zadanie – będzie musiał wskoczyć w buty po kontuzjowanym Kamilu Gliku. Obrońca Monaco, jak sam zapewnia, bardzo szybko dochodzi do zdrowia, ale jego występ na mundialu cały czas nie jest pewny. Dużo zależy od poniedziałkowej konsultacji, aczkolwiek umiarkowany optymizm wydaje się być uprawniony.

Jak zatem pod nieobecność naszego najlepszego defensora może wyglądać środek obrony reprezentacji w meczu z Chile? Na swoją szansę czeka chociażby Jan Bednarek, za którym naprawdę udane tygodnie w Southampton i który błyskawicznie awansował do roli najbardziej prawdopodobnego zastępcy Glika. W odwodzie pozostaje też Thiago Cionek, ale minimalnie więcej szans na występ od pierwszej minuty wydaje się mieć jednak Bednarek.

Reklama

Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja w naszej kadrze wciąż jednak wygląda na w pełni kontrolowaną. Czego w takim razie oczekujemy od meczu z Chile? Po pierwsze, chcielibyśmy utwierdzić się w przekonaniu, że bez względu na ostatnie kłopoty, z naszą reprezentacją generalnie wszystko jest w porządku. Po drugie, że praca, którą zespół Nawałki wykonał w ostatnim czasie, dała co najmniej przyzwoity efekt albo że chociaż widać symptomy tej pracy, bo przecież trudno już dziś oczekiwać najwyższej formy. I to naprawdę wystarczy, by w spokoju oczekiwać na pierwszy mecz biało-czerwonych podczas mundialu.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

1 liga

Goncalo Feio odchodzi z Motoru Lublin w swoim stylu – toksycznie i z hukiem

Szymon Janczyk
19
Goncalo Feio odchodzi z Motoru Lublin w swoim stylu – toksycznie i z hukiem

Komentarze

32 komentarzy

Loading...