Reklama

Legia słaba, ale i tak najlepsza. Dzięki sobie czy dzięki rywalom?

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2018, 15:13 • 5 min czytania 112 komentarzy

Może i psioczyliśmy na nią przez pół roku. Może i drwiliśmy z niektórych zawodników, którzy do niej trafili. Może zaliczała spektakularne wpadki. Ale po 37. kolejce to i tak Legia podniosła trofeum za zdobycie mistrzostwa Polski. Była kulawa i cherlawa, ale udało jej się dobiec do mety jako pierwszej. Pytanie – czy to przez słabość rywali legionistom udał się zająć pierwsze miejsce? Czy to potężna Legia nie dała szans przeciwnikom? 

Legia słaba, ale i tak najlepsza. Dzięki sobie czy dzięki rywalom?

MOCNY PUNKT

Arkadiusz Malarz. Wybaczcie, ale innego wyboru być nie mogło. Nad Warszawą regularnie pojawiał się znak rękawic rzucany przed reflektor na niebo, a wtedy Malarz zakładał pelerynę i niczym superbohater ratował swój zespół. Doświadczony golkiper nie tylko odwalał swoją robotę – wyłapywał jakieś nudne dośrodkowania czy odbijał taś-tasie z dystansu, ale po prostu dołożył coś ekstra do dorobku punktowego Legii.  Ranking bramkarzy ligi, w którym Malarz zająłby inne miejsce niż pierwsze, należy traktować niepoważnie i z miejsca wyrzucić go na śmietnik historii.

W przypadku Malarza imponujące jest to, że gość swoją życiówkę wykręca jako 38-latek. Owszem, poprzednie sezony w Legii też miał dobre, ale w tym roku wszedł na poziom nieosiągalny dla bramkarzy Ekstraklasy. I przez te wszystkie kolejki zaliczył tylko jednego klopsa, gdy nie popisał się przy golu dla Sandecji. A tak – albo grał dobrze, albo wyśmienicie. Nic dziwnego, że Legia przedłużyła z nim kontrakt.

PIĄTA KOLUMNA

Reklama

Boki obrony. Jeśli chodzi o średnią not na Weszło, to Artur Jędrzejczyk, Łukasz Broź i Adam Hlousek ze spokojem mogliby się ukryć w rubrykach z piłkarzami Sandecji czy Termaliki. Jędza zakończył sezon ze średnią 4,05, Broź 4,32, a Hlousek 4,34. Zbigniew Stonoga powiedziałby, że to był dramat. Jeszcze gorzej to wygląda, jeśli spojrzymy na statystyki ofensywne wspomnianej trójki – Jędrzejczyk jedna asysta, Broź gol plus asysta plus kluczowe podanie, a Hlousek… Nic. Absolutne zero.

I wiecie – nie chodzi o to, że oczekiwaliśmy od nich tego, że na gole będą ścigać się z Carlitosem, a Kurzawa będzie czuł na plecach ich oddech w klasyfikacji asystentów. Ale serio? Przecież to jest dorobek na poziomie rezerwowych Arki Gdynia. I gdyby jeszcze Jędza czy Hlousek gwarantowali jakiś niesamowicie wysoki poziom w defensywie – ale też nie. Ani nie byli efektywni w ofensywie, ani nie był pewniakami w grze obronnej.

NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE SEZONU

Jarosław Niezgoda poradził sobie w topowym zespole ligi.

Oglądaliśmy go w barwach Ruchu Chorzów i myśleliśmy wtedy, że chłopak grać w piłkę potrafi. Ale widzieliśmy już tabuny takich, co to błyszczeli w klubie z dołu tabeli, a gdy przychodziło walczyć o mistrza, to zapominali która noga jest lewa, a która prawa.

Słyszeliśmy o nim wiele dobrego. Że ogarnięty, że łeb na karku, że chce iść do przodu. Ale już nasłuchaliśmy się o takich, co to mieli być mentalnymi perełkami, a okazali się zwykłymi klipsami z targu.

Reklama

Tymczasem Niezgoda po powrocie do Legiii „zareagował pozitiwnie”. Strzelił trzynaście goli, dołożył do tego dwie asysty i jedno kluczowe podanie. Zupełnie nie zatracił swoich atutów, czyli sprytu, szybkości i pewnego uderzenia. Presja Legii go nie spaliła, ciężar odpowiedzialności został udźwignięty. Może nie jesteśmy jakoś wielce zaskoczeni, bo mówimy tu o 23-latku, a nie dzieciaku wchodzącym do ligi. Niemniej – weryfikacja przebiegła pozytywnie.

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

Eduardo. Miał być nowy Ljuboja, a dostaliśmy marną podróbkę i emeryta bez motywacji.  Mówimy tu przecież o gościu, który pograł trochę w Arsenalu, pokopał też w Szachtarze, a – być może zauważyliście – tacy zawodnicy rzadko zahaczają o Ekstraklasę. Podnieta przy transferze była zatem spora, ale ostatecznie wyszło, jak na plakatach z jedzeniem – na zdjęciu jest pięknie, ale na talerzu wygląda już jak karma dla psa.

6, 6, 4, 3, 4, 2, 4, 2. To nie numer, pod który możecie składać reklamację z tytułu zepsucia się kupionego napastnika. To noty, które Brazylijczyk zebrał za swoje występy. Największe rozczarowanie sezonu w Legii? Na pewno tak. Największy zawód całego sezonu? Pewnie też.

ABSURD SEZONU

Michał Kucharczyk zesłany do rezerw. To w ogóle absurd piętrowy, więc rozłóżmy go na części:

– jeden z najlepszych w tamtym okresie piłkarzy Legii zostaje wysłany do rezerw

– w komunikacie wydanym przez klub czytamy pitu-pitu w stylu „u podstaw decyzji leży dobro i jedność całej drużyny”

– pojawiają się plotki o tym, że Kucharczyk poleciał, bo wynosił informacje z szatni do dziennikarzy (ten sam Kucharczyk, który najchętniej dziennikarzy wysłałby na Madagaskar)

– w komunikacje znajdują się też słowa poparcia dla decyzji trenera udzielone przez Miroslava Radovicia

– Romeo Jozak przed kamerami Canal+ mówi o tym, że „chce, by Kucharczyk wrócił do zespołu tak szybko, jak to możliwe”

– Kucharczyk miał być w rezerwach przez dwa tygodnie, a do pierwszej drużyny wrócił już po tygodniu

– Kucharczyk wraca do pierwszego zespołu i standardowo jest jej kluczowym piłkarzem

No kompletnie nic tu się nie klei. Absurd sezonu murowany.

MOMENT SEZONU

Spadające liście na parkingu Legii po przegranym 0:3 meczu z Lechem Poznań.

math

OPINIA EKSPERTA

Wspaniały to był sezon, nie zapomnę go nigdy. A czego sobie życzę w 2018/19? Tego samego, co w 2017/18. Dużo sukcesów miałem, dużo kryzysów miałem, bo bardzo to lubię. I dużo wygrywałem – pewien uczestnik zabawy sylwestrowej.

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Legia została mistrzem Polski mimo tego, że przegrała 11 z 37 meczów.

SEZON OKIEM WESZŁO

SONDA

[yop_poll id=”117″]

WERDYKT

To mistrzostwo niesie dla Legii wiele pozytywów. Przede wszystkim kolejne trofeum do gabloty. Ponadto kolejny rok napinania się przed kibicami pozostałych drużyn. Do tego promocja Szymańskiego czy Niezgody. Ale i potwierdzenie tego genu zwycięzcy, który przypisuje się legionistom – że choćby skały srały, a sezonu układał się koszmarnie, to oni i tak ostatecznie położą łapę na pucharze. Legia przez pół sezonu grała kaszankę, pomylono się co do wyboru nowego trenera, zaliczono pudło z kilkoma transferami, kilku kluczowych piłkarzy wyraźnie rozczarowywało, ale co z tego? Legia ma to, czego chciała.

***

Szeroko o Legii Warszawa rozmawialiśmy na antenie WeszłoFM w składzie – Wojciech Piela, Lord Koks, Samuel Szczygielski oraz Sylwester Czereszewski:

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

112 komentarzy

Loading...