Reklama

Przy tej nafcie można się naprawdę dobrze bawić

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

29 maja 2018, 19:07 • 8 min czytania 7 komentarzy

Wisła Płock do końca walczyła z Górnikiem Zabrze o miano największej rewelacji sezonu. Gdyby nie błędy sędziów na finiszu, niewykluczone, że to ona byłaby teraz na czwartym miejscu i szykowała się do meczów w eliminacjach Ligi Europy. Nie zmienia to faktu, że „Nafciarze” osiągnęli znacznie więcej niż można było zakładać, zwłaszcza biorąc pod uwagę wydarzenia tuż przed startem sezonu, gdy doszło do trzęsienia ziemi.

Przy tej nafcie można się naprawdę dobrze bawić

Mający dobrą opinię trener Marcin Kaczmarek na niewiele ponad tydzień przed pierwszą kolejką zupełnie niespodziewanie odszedł z klubu po ponad pięciu latach. Głównym powodem miał być konflikt z Dominikiem Furmanem, w którym zarząd nie opowiedział się wyraźnie po stronie trenera. Szefowie Wisły nie byli przygotowani na taki scenariusz, musieli w pośpiechu szukać następcy. Wybór padł na Jerzego Brzęczka, którego zaangażowano trzy dni przed meczem z Lechią Gdańsk. Trudno było patrzeć na ten krok z optymizmem, bo Brzęczek nie osiągał rezultatów na miarę oczekiwań w Lechii i GKS-ie Katowice.

Dyrektor sportowy Łukasz Masłowski tak to tłumaczył kilka miesięcy temu w rozmowie z Weszło: – Uważnie śledziłem I ligę i dobrze wiedziałem, jak grał wtedy GKS Katowice – ładnie, ale nieskutecznie. Nie udało się połączyć tego, o czym mówiliśmy na początku. Mimo wszystko uważałem i uważam, że nadal mówimy o trenerze na dorobku, który w pewnym momencie za szybko został skreślony i zaszufladkowany. Wisła jest dla niego dobrym miejscem, żeby odbudować swoją trenerską renomę i to mu się udaje. Jest bardzo pracowity i zaangażowany.

I tutaj przechodzimy do…

MOCNY PUNKT

Reklama

Wielu piłkarzy można chwalić, ale my wyróżnimy właśnie Brzęczka i Masłowskiego. Były reprezentant Polski po dwóch szkoleniowych rozczarowaniach tym razem zrobił nawet więcej niż od niego wymagano. Wystarczy zresztą zauważyć, że aż trzy razy zostawał trenerem miesiąca (wrzesień, grudzień, kwiecień). Wisła na wielu etapach sezonu prezentowała przyjemny, ofensywny futbol. Więcej goli mają tylko Górnik Zabrze, Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok. Płocczanie byli też jedną z najbardziej bezkompromisowych ekip. Łupem z rywalami dzielili się zaledwie sześć razy. Jedynie Legii zdarzało się to jeszcze rzadziej (cztery razy).

Początki wcale nie zapowiadały późniejszych wyróżnień. Wisła po siedmiu kolejkach miała na koncie siedem punktów, trzy zdobyte bramki i opinię topornie grającej drużyny. Po 0:4 w Zabrzu „Nafciarze” podejmowali na wyjeździe Zagłębie Lubin. Gospodarze do przerwy prowadzili 2:0 i kto wie, czy Brzęczek w myślach nie był już wtedy spakowany. Świetną zmianę dał jednak Giorgi Merebaszwili, wypracował dwa gole i skończyło się remisem. Później przyszły trzy z rzędu zwycięstwa i o kiepskim starcie nikt już nie pamiętał. Potem mógł sobie przypomnieć, bo znów nastał okres bessy. Wisła po wygranej 4:1 ze Śląskiem Wrocław doznała czterech kolejnych porażek. Kierownictwo klubu ponownie wytrzymało ciśnienie i ponownie opłaciło się. Finisz jesieni to 10 punktów w czterech meczach, wisienką na torcie było 2:0 z Legią na Łazienkowskiej. Brzęczek kończył 2017 rok w glorii najlepszego trenera grudnia.

Wiosną takich kryzysów już nie było, za to szybko się rozkręcono. Między 2 marca a 21 kwietnia Wisła wywalczyła 17 punktów na 21 możliwych. Stało się jasne, że mówimy o kandydacie do europejskich pucharów. W grupie mistrzowskiej wpadką było domowe 1:2 z Zagłębiem Lubin, ale gdyby Thomas Daehne i Dominik Furman nie robili Legii prezentów w 35. kolejce, a w ostatnim meczu Piotr Lasyk nie podjął najbardziej absurdalnej decyzji sędziowskiej w całym sezonie, zakończenie mimo to byłoby piękne. A tak, przy wszystkich zasłużonych pochwałach, pozostał jednak olbrzymi niedosyt. Mimo to Brzęczek może się czuć wygrany, jego akcje na trenerskiej giełdzie znaczne wzrosły. We wszelkich podsumowaniach rozgrywek zgodnie zajmuje miejsce w czołowej trójce obok Marcina Brosza i Ireneusza Mamrota. Teraz jego zatrudnienie sondują w Legii, choć będzie ciężko, bo klauzula odejścia w umowie szkoleniowca wchodzi w życie dopiero za rok.

U Brzęczka podobało nam się to, że nie przywiązywał się do nazwisk i jeśli widział, że ktoś znajduje się w lepszej formie, bez wahania rotował składem. Przykłady? Jesienią duet stoperów często tworzyli Damian Byrtek i Igor Łasicki, wiosną wiele razy byli to Alan Uryga i Adam Dźwigała. W ataku na początku ciągle poszukiwał. Swoje szanse dostawali Kamil Biliński i Mateusz Piątkowski (obaj mieli udane mecze), ale ostatecznie uznał, że zespół najwięcej skorzysta na dobrym wyszkoleniu, sile i wszechstronności Jose Kante.

Masłowski z kolei potwierdził, że jest obecnie jednym z najlepszych dyrektorów sportowych w kraju, a może nawet najlepszym. Większość ruchów kadrowych można mu zapisać na plus. Wzmocnieniami okazali się Damian Szymański, Konrad Michalak, Nico Varela, Igor Łasicki, Semir Stilić czy Alan Uryga. Cennym uzupełnieniem był Damian Rasak, a pod koniec nawet Dźwigała bywał przydatny. Ewidentne niewypały to tylko Paul Parvulescu i Oskar Zawada, choć w przypadku tego drugiego można mówić, że to inwestycja na przyszłość. Thomas Daehne po katastrofalnym debiucie późnej bronił przyzwoicie (aż do spotkania z Legią), na pewno też więcej spodziewano się po Bilińskim. Jak widać, Wisła najczęściej trafia i z Polakami (często dość młodymi), i z obcokrajowcami.

PIĄTA KOLUMNA

Reklama

Bramkarze. Na tej pozycji Wisła miała największe problemy. Szukając momentów, gdy uciekały bezcenne w kontekście pucharów punkty, trzeba pamiętać o jesiennych kompromitacjach Seweryna Kiełpina z Lechią Gdańsk i Koroną Kielce. Wiosną fatalne błędy Thomasa Daehne pozostawały bez konsekwencji w meczu z Górnikem, ale już z Legią słono kosztowały.

NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE SEZONU

Przede wszystkim Damian Szymański. Rok temu Piotr Wlazło udawało się do Jagiellonii, a przeciwny kurs obrał pozostający w cieniu Szymański. Wydawało się, że to w Białymstoku robią dobry interes… W praktyce wyszło, że nowy nabytek Wisły wyrósł na czołowego defensywnego pomocnika ligi, został kapitanem i wkrótce może zostać sprzedany za dobre pieniądze. Wlazło zaś miał problemy z miejscem w składzie „Jagi”, a najbardziej wyróżnił się dwoma samobójami.

Nie spodziewaliśmy się, że kandydatem na więcej niż solidnego lewego obrońcę okaże się Arkadiusz Reca. Jako skrzydłowy najczęściej zawodził, za to w nowej roli wiele razy był chwalony.

Trzeba też wspomnieć o Alanie Urydze. Wisła Kraków rozstała się z nim w obciachowy sposób, ale czysto piłkarsko nie była to postać, za którą chciałoby się mocniej płakać. Do Płocka trafił już we wrześniu, potrzebował trochę czasu i jak już odpalił, grał lepiej niż kiedykolwiek wcześniej – i to nie tylko w obronie. W polu karnym przeciwnika okazał się bardzo skuteczny (cztery bramki).

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

Sam fakt, że Reca musiał zostać przekwalifikowany. Jerzy Brzęczek miał w kadrze trzech nominalnych lewych obrońców, ale wszyscy okazali się mało przydatni. Parvulescu po kiepskim debiucie szybko doznał kontuzji, a później po prostu przegrywał rywalizację. Problemy zdrowotne ciągnęły się za Kamilem Sylwestrzakiem, sezon zakończył na dwóch meczach w listopadzie. Zimą wystawiono go na listę transferową, ostatecznie jednak miał normalnie walczyć o skład, z czego nic nie wyszło. Mocno loty obniżył Patryk Stępiński, który sezon wcześniej prawie nie schodził z boiska, za to teraz od 12. kolejki już ani razu go nie powąchał. Najczęściej siedział na ławce. Mimo to miesiąc temu Wisła podpisała z nim nowy kontrakt.

ABSURD SEZONU

Okoliczności odejścia Marcina Kaczmarka, o których pisaliśmy już na początku. Koniec końców drużynie ta zmiana nie zaszkodziła (może nawet wyszła na dobre), ale nie w taki sposób powinna się ona odbyć. Całość chyba najbardziej wyczerpująco opisał Piotr Dobrowolski z „Super Expressu”.

(…) – Żadnego buntu drużyny nie było – powiedział „Super Expressowi” jeden z graczy Wisły. – Przeciwko trenerowi stanął Dominik Furman, który skrytykował Kaczmarka za słabe treningi. To działo się w ostatnim dniu obozu w Siedlcach. Trenera przy tym nie było, ale ktoś mu to powtórzył. Spytał Furmana, czy to prawda, ten potwierdził i dodał, że drużyna myśli tak samo. Ale nikt go nie poparł, bo już wcześniej ustaliliśmy, że nie wtrącamy się w ten konflikt i nie opowiadamy za żadną ze stron – opowiada nasz informator.

Jak się dowiedzieliśmy, nie są prawdą pogłoski, że delegacja drużyny udała się do prezesa ze skargą na trenera. – To szef wezwał chłopaków. Żaden z nich nie opowiedział się przeciwko Kaczmarkowi – ujawnił nasz informator.

Honorem ujął się za to trener Kaczmarek, który miał powiedzieć: albo Furman, albo ja. Gdy nie doczekał się reakcji władz klubu, ambicjonalnie zdecydował się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.

MOMENT SEZONU

merebaszwili grafa paint

Giorgi Merebaszwili (z lewej) wywalczający rzut karny w Lubinie – ratujący Wiśle remis i być może ratujący posadę Brzęczka.

OPINIA EKSPERTA

Jerzy Brzęczek po przejęciu sterów w Wiśle Płock: – Nie od dzisiaj wiadomo, że dla beniaminka drugi sezon po awansie jest najtrudniejszy.

Panie trenerze, właśnie się przekonaliśmy.

SZALENIE ISTOTNY FAKT

„Nafciarze” razem z Lechem mają czwarty atak w lidze, mimo że ich najlepszy strzelec (Jose Kante) nawet nie dobił do dwucyfrowej liczby goli.

SEZON OKIEM WESZŁO

 

via GIPHY

SONDA

[yop_poll id=”111″]

WERDYKT

Jeżeli chodzi o kwestie boiskowe, należą się głównie brawa. Przeprowadzono mądre transfery, jesienią przetrwano dwa gorsze okresy i omal nie wywalczono przepustek do eliminacji Ligi Europy. Kilku zawodników objawiło swoje możliwości, kilku się odbudowało. Już widać, że polityka klubu raczej się nie zmieni. Odeszli starsi i rzadko przydatni (Seweryn Kiełpin, Kamil Biliński, Maksymilian Rogalski), a przychodzą młodsi. Mateusz Szwoch w Płocku ma rozwinąć skrzydła i grać dobrze częściej niż od czasu do czasu. 20-letni bramkarz Bartłomiej Żynel to zagadka, ale też stosunkowo niewielkie ryzyko. A skoro wygrał Ligę Młodzieżową z Salzburgiem, potencjał na pewno ma. Luk trzeba będzie wypełnić więcej, bo trudno zakładać, żeby z grona Szymański-Reca-Michalak-Łasicki nikt nie odszedł. Ale od tego ma się dyrektora Masłowskiego.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

7 komentarzy

Loading...