Reklama

Nie ma Agnieszki, ale też jest zaje…! Zaczynamy Fręch Open

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

25 maja 2018, 20:27 • 3 min czytania 6 komentarzy

Podobno nie jest łatwo być prorokiem we własnym kraju, tymczasem wygląda na to, że nam udaje się to znakomicie. Podczas gdy część tenisowych ekspertów po serii rozczarowujących wyników Agnieszki Radwańskiej załamywała ręce i wróżyła posuchę, my poszliśmy pod prąd. Niedawno opublikowaliśmy tekst, w którym przekonywaliśmy, że idą złote lata polskiego tenisa. Drobne potwierdzenie tych słów znaleźliśmy już w Paryżu. Wczoraj eliminacje French Open przeszedł Hubert Hurkacz (pierwszy raz w karierze), dziś Magdalena Fręch (drugi raz w karierze i drugi raz z rzędu).

Nie ma Agnieszki, ale też jest zaje…! Zaczynamy Fręch Open

Polski tenis od lat stał głównie Agnieszką Radwańską. O jego sile możemy się jednak przekonać dziś w Paryżu, paradoksalnie właśnie pod nieobecność kontuzjowanej tenisistki z Krakowa. Bo na kortach imienia Rolanda Garrosa i tak będziemy mieli solidną grupę biało-czerwonych. Udział części z nich dla wielu może być niespodzianką. A my tylko wygodniej siadamy na wielkiej sofie w redakcji Weszło i pytamy: A nie mówiliśmy?

No dobra, dość tego klepania się po własnych plecach. To nie nasza zasługa, tylko naszych ciekawych rozmówców oraz oczywiście – bardzo zdolnego młodego pokolenia polskich tenisistów. Magdalena Fręch, bohaterka piątku, to 20-latka, która dopiero wchodzi w świat poważnego grania. W styczniu w Australii była 163. w rankingu i po raz pierwszy wystartowała w wielkoszlemowych eliminacjach. Co ważne: od razu z powodzeniem, czyli na przykład tak, jak Agnieszka Radwańska, która w turnieju kwalifikacyjnym do Wielkiego Szlema musiała zresztą grać tylko raz w życiu (zadebiutowała w Wimbledonie z dziką kartą, potem zakwalifikowała się do US Open, a następnie poszło już z górki). Wiele wskazuje, że u Fręch też może pójść dobrze. W Melbourne wprawdzie odpadła już w pierwszej rundzie, ale przegrała z późniejszą ćwierćfinalistką, doświadczoną Carlą Suarez Navarro. Teraz spróbowała szczęścia w eliminacjach po raz drugi i znów wygrała trzy mecze i awansowała do turnieju głównego French Open.

Ten awans jest dla niej bardzo ważny, bo 137. miejsce w rankingu nie pozwala jej na grę w większych turniejach. Po Australian Open tułała się po niewielkich imprezach, z pulą od 60 do 226 tysięcy dolarów. W nich często musiała walczyć w eliminacjach. I tak, w Rabacie na przykład, przeszła kwalifikacje, a następnie dotarła do 2. rundy turnieju głównego. W kasie odebrała 3,310 dolarów. Za półfinał turnieju w Croissy-Beauborgu dostała 2,659. Za niedawny nieudany występ w Cagnes-Sur-Mer – niespełna 900. Tymczasem awans do turnieju głównego w Paryżu zasili jej konto kwotą dokładnie 40 tysięcy euro! Starczy na kilka kolejnych miesięcy treningów i wyjazdów na turnieje.

Z podobnego zastrzyku finansowego bardzo ucieszy się także Hubert Hurkacz. Oboje z Magdą Fręch po raz pierwszy zagrają na paryskiej mączce. Także razem, w styczniu cieszyli się z przyznania im przez International Tennis Federation stypendiów Player Grand Slam Grants. Jak widać, kasa została dobrze zainwestowana!

Reklama

Oczywiście, trzymamy kciuki za polską tenisową młodzież i mamy nadzieję, że nieco namiesza w Paryżu, choć oczywiście pamiętamy, że o sukces w debiucie nie jest łatwo (choć wspomniana Radwańska osiągnęła na przykład 4. rundę Wimbledonu). Nie wiemy, jak w przypadku sukcesu Huberta z jego nazwiskiem poradzą sobie zagraniczni dziennikarze, ale to już nie nasz kłopot. Za to gdyby to Magda zdołała namieszać na kortach Rolanda Garrosa, to za symboliczną butelkę dobrego francuskiego bordeaux możemy oddać im kozacki tytuł do tekstu o Polce: „Fręch Open”. Nie ma za co!

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

6 komentarzy

Loading...