Reklama

Piotr Rutkowski – najpierw bicie się w pierś, później bicie w stół

red6

Autor:red6

22 maja 2018, 13:11 • 4 min czytania 197 komentarzy

Dość oryginalnie wyglądała pierwsza konferencja Ivana Djurdjevicia w roli nowego trenera. Obok Serba zasiadł bowiem Piotr Rutkowski, który siłą rzeczy musiał odpowiadać na pytania i niedzielne burdy na stadionie, o dalszy plan na funkcjonowanie Lecha i pomysły na współpracę z Djurdjeviciem. Najpierw padło „przepraszam”, a później wiceprezes walił ręką w stół. I to dosłownie.

Piotr Rutkowski – najpierw bicie się w pierś, później bicie w stół

Rutkowski dość otwarcie przyjął swoje błędy na klatę. Mało było zasłaniania się Bjelicą, pojawiła się krytyka piłkarzy, ale wiceprezes i syn właściciela za każdym razem powtarzał „odpowiedzialność biorę na siebie”. I nie sprawiał przy tym wrażenia osoby, która chce umyć ręce i mieć święty spokój. Widzieliśmy Rutkowskiego już w wielu momentach jego pracy w Poznaniu, ale tak naładowany i wkurzony jeszcze nie był. – Odpowiedzialność biorę ja. Tym wszystkim, którzy w niedzielę krzyczeli na stadionie „Rutkowski wypierdalaj” mówię wprost, że się nie poddam. To wielkie wyzwanie, ale zmierzę się z nim. Chcę walczyć o lepszego Lecha. Myśmy mieli autostradę do mistrzostwa. Zawaliliśmy to kompletnie – mówił: – Nie postawiliśmy kropki nad i. I to w każdym z ostatnich sezonów. To był największy problem Lecha. Mieliśmy w szatni zawodników i ludzi w klubie, którzy nie wierzyli w ten sukces. My i trener nie zaraziliśmy piłkarzy przekonaniem, że jesteśmy najlepsi i powinniśmy zająć pierwsze miejsce. 

Rutkowski opowiedział też historię o tym, jak piłkarz Lecha przyszedł niedawno do jego gabinetu i przekonywał go, że trzecie miejsce w lidze to też sukces. – Wyrzuciłem go z biura. Tak się nie da wygrywać. W ten sposób nie będziemy mistrzem Polski. Polegliśmy na gruncie kultury zwyciężenia. Poprzedni trener zrobił za mało w tym aspekcie. Chcę przeprosić kibiców Lecha. Otoczyliśmy pierwszy zespół parasolem ochronnym, ja sam zgodziłem się na wprowadzenie ciszy medialnej. Jeśli chcemy wygrywać, to musimy wychodzić do ludzi z wypiętą klatą. Parasol został zwinięty i nigdy nie zostanie już rozwinięty – zadeklarował.

Twarzą nowego Lecha będzie Ivan Djurdjević, który we wtorek został oficjalnie zaprezentowany jako nowy trener. – Wiem, że ludzie na mnie liczą. Dostałem mnóstwo wiadomości, telefonów. Czuję to wsparcie. I to moja odpowiedzialność za te nadzieje. Mam tu rodzinę, żyję tym klubem, a Poznań to moje miasto. Mamy zespół w gruzach, bez liderów. To nie jest Lech, którego chcemy. Odbudowę go biorę na swoje barki. Zawód trenera to odpowiedzialność. Dzisiaj nie powiem „planujemy to, planujemy tamto”. Tutaj było za wiele gadania, zbyt dużo pieprzenia, a za mało roboty – rozpoczął Djuka.

Rutkowski powiedział wprost: – Czekaliśmy na niego przez pięć lat. Inwestowaliśmy w niego, daliśmy Ivanowi czas. I dlatego patrzę z entuzjazmem w przyszłość, bo wiem, że przyjdzie nam walczyć o sukcesy z takim gościem, jakim jest Djurdjević.

Reklama

Wracałem w niedzielę po meczu do domu. Widziałem twarze tych ludzi, którzy byli zrezygnowani i smutni. Piłkarze muszą zrozumieć, że mają ogromny wpływ na to, jak tym ludziom się żyje. Mamy sprawić, by do domu wracali radości – dodawał nowy trener.

Poza tym pojawiło się mnóstwo wątków pobocznych. Rutkowski przyznał, że poważnie zastanawia się nad zatrudnieniem w klubie dyrektora sportowego. Że nie zgadza się z opinią, że Lecha niszczy minimalizm, bo latem klub wydał 13 mln złotych na transfery i miał najlepiej opłacanego trenera w Ekstraklasie. Że zimowe okno było niewypałem, bo Lech przystał na propozycję Bjelicy, by tylko uzupełnić kadrę, a nie ją wyraźnie wzmacniać (w to akurat średnio wierzymy). Że latem klub pożegna się z kilkoma obcokrajowcami.

Djurdjević z kolei zapowiedział, że Lech będzie chciał wprowadzać klauzule do umów zagranicznych piłkarzy, by ci uczyli się języka polskiego. Przyznał, że jego współpraca z Bjelicą układała się bardzo dobrze, czego efektem byli kolejny wychowankowie wprowadzani do pierwszej drużyny. Spodziewa się też, że żaden z piłkarzy w najbliższych tygodniach nie pójdzie bawić się na mieście. Na pytanie o mecze bez publiczności na początku przyszłego sezonu powiedział, że ci piłkarze wiele od kibiców dostali, a teraz muszą dać coś w zamian i jeśli to zrobią, to po odcierpieniu kary fani wrócą na trybuny. Zapowiedział też, że do pierwszego zespołu dołączy kapitan rezerw Maciej Orłowski.

Jeśli chodzi o sprawę licencji Djurdjevicia, to wszystko leży w rękach PZPN, który może mu wydać licencję tymczasową. Serb jest w trakcie kursu UEFA Pro, który kończy się egzaminem na początku przyszłego roku. Ale wiele wskazuje na to, że odpowiedź władz piłkarskich będzie pozytywna.

Dla chętnych – zerknijcie sobie na manifest Piotra Rutkowskiego. Wydaje nam się, że wiceprezes faktycznie zrozumiał, że Lech regularnie rozczarowuje. I te niedzielne okrzyki mocno wjechały mu na ambicje. Dla niego w pewien sposób to też osobista porażka. Nie wiemy, czy faktycznie coś w Lechu się zmieni. Ale dobrą wiadomością dla kibiców Kolejorza jest fakt, że ludzie decyzyjni uświadomili sobie jak wiele osób i jak mocno rozczarowali.

Reklama

fot. 400mm.pl/FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
5
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
2
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

197 komentarzy

Loading...