Reklama

Kto pomoże Sandecji, jeśli nie Ksionz z Sovsiciem?

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2018, 20:19 • 5 min czytania 5 komentarzy

Chociaż Sandecja Nowy Sącz w trakcie sezonu zaliczyła dramatyczną passę dwudziestu dwóch meczów bez zwycięstwa, to cały czas pozostaje w grze o utrzymanie w ektraklasie. Taki już poziom tej naszej rodzimej Bundesligi, ale o tym pisaliśmy już nie raz i nie dwa. „Sączersi”, jeśli faktycznie pozostaną w elicie, będą największym beneficjentem tego stanu rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnie kolejki będą dla nich trudne niczym wycieczka wysokogórska, w którą należy wybrać się z przygotowanym na wszystko przewodnikiem. Sandecja, jak wiadomo, nie narzeka na nadmiar piłkarzy nadających się do tej roli, ale mimo wszystko ma w składzie gości, którzy mogą sobie poradzić. Chodzi oczywiście o Pawło Ksionza i Damira Sovsicia. Czyli zawodników, którzy przynajmniej trochę potrafią grać w piłkę, co w Sandecji nie jest przecież regułą.

Kto pomoże Sandecji, jeśli nie Ksionz z Sovsiciem?

Zacznijmy od Ksionza, który na ten moment wygląda lepiej od swojej kolegi z drużyny. Ukrainiec, będący kilka sezonów temu w orbicie zainteresowań Legii Warszawa, przejechał do Polski po nieudanej rundzie w rodzimej lidze. Początki miał może takie sobie, ale z czasem udowodnił, że w Nowym Sączu mogą mieć z niego pożytek. Powalająco na pewno się nie prezentuje, jednak umiejętności nie można mu odmówić. Potwierdził to zresztą w ostatnim meczu  z Termaliką. Ksionz na boisku pojawił się dopiero w 60. minucie, ale to właśnie jego wejście było punktem zwrotnym spotkania. Mamy jak najbardziej uzasadnione wątpliwości co do tego, czy Kasprzak, którego zmienił, potrafiłby przeprowadzić akcję podobą do tej, po której Ukrainiec zaliczył asystę przy bramce Małkowskiego.

Ksionz, rzecz jasna, nie jest żadnym wirtuozem. Ma jednak to, czego brakuje innym ofensywnym graczom zespołu Kazimierza Moskala. Potrafi dokładnie przyjąć piłkę, minąć rywala, a na koniec jeszcze celnie podać. Pokazał to ostatnio w Niecieczy, pokazał też w meczu 29. kolejki w Zabrzu, gdy przebiegł z piłką ponad pół boiska, minął dwóch rywali w polu karnym Górnika, a następnie wyłożył patelnię Kolewowi. Niezła postawa Ukraińca znajduje zresztą odzwierciedlenie w naszych notach. 5,14 to całkiem przyzwoity wynik, choć trzeba pamiętać, że Ksionz został oceniony tylko siedmiokrotnie.

W przypadku Sovsicia o notach nie ma sensu pisać, bo załapał się na nie dopiero trzy razy. Najwyższą, szóstkę, dostał za wygrany mecz z Arką, do tej pory najlepszy w jego wykonaniu. Chorwat rozkręca się raczej powoli, co w sumie nie dziwi, biorąc pod uwagę, że przed transferem do Sandecji przez jakiś czas pozostawał bez klubu, ale i tak zdradza potencjał. Przede wszystkim Sovsiciowi nie brakuje kreatywności i nieszablonowości, czyli cech, które z automatu pozwalają mu wyróżniać się na tle reszty zespołu. Gołym okiem widać, że gość ma umiejętności, dzięki którym spokojnie poradzi sobie w ektraklasie. Może nie w takim klubie, jak Legia, z którą – do spółki z Cafu – był łączony w lutym, ale Sandecja? W zespole Moskwala Chorwat spokojnie mógłby być frontmanem.

No właśnie, dlaczego „mógłby”, a nie „jest”? Sovsić ma dokładnie ten sam problem, co Ksionz. Obaj dostają po prostu mało czasu na boisku. Ukrainiec do tej pory tylko raz zagrał od pierwszej do ostatniej minuty, Chorwatowi udało się to dwukrotnie. Poza tym? W meczach grupy spadkowej wygląda to w następująco:

Reklama

Ksionz:

90 minut ze Śląskiem
42 minuty z Arką
80 minut z Pogonią
0 minut z Piastem
31 minut z Termaliką

Sovsić:

90 minut ze Śląskiem
90 minut z Arką
57 minut z Pogonią
12 minut z Piastem
16 minut z Termaliką

Jak na piłkarzy, którzy w powszechnej opinii ludzi będących blisko klubu z Nowego Sącza, prezentują dużo wyższe umiejętności niż reszta drużyny, Sovsić i Ksionz dostają niewiele minut. Dlaczego? Taki plan na zespół ma Kazimierz Moskal. – Sandecja ma przede wszystkim nie tracić bramek, a z przodu zobaczymy, co wyjdzie. Na treningach widać, że Moskal stawia na walkę od pierwszej minuty, dlatego na boisko wychodzą najwięksi twardziele i dają z siebie maksa. Piłkarze kreatywni i lepsi technicznie pojawiają się w drugiej połowie, wchodzą na podmęczonego rywala. W meczu z Piastem to zadziałało, natomiast z Termaliką zabrakło czasu – mówi w rozmowie z Weszło Michał Śmierciak z portalu sadeczanin.info

Z naszego punktu widzenia taka taktyka jest dziwna. Sandecja nie ma bowiem czego bronić. Jeśli zespół z Nowego Sącza chce utrzymać miejsce w krajowej elicie, musi atakować, strzelać bramki i wygrywać mecze. Z Ksionzem i Sovsiciem na boisku z pewnością byłoby o to łatwiej. Zwłaszcza, że sytuacja „Sączersów” wręcz wymusza odrobinę szaleństwa i piłkarskiej ekstrawagancji. Zamiast tego jest jednak kurczowe trzymanie się dość ostrożnych założeń taktycznych. – Sovsić i Ksionz to piłkarze z wyżej ligi niż pozostali zawodnicy. Są bardziej kreatywni, mają lepszy przegląd pola, lepiej rozumieją pewne założenia oraz schematy i potrafią zrobić coś, co wychodzi poza granice reszty zespołu. W przypadku Ksionza było to widać chociażby przy bramce Małkowskiego – kontynuuje Śmierciak.

Reklama

Generalnie wychodzi więc na to, że szkoleniowiec Sandecji sam wytrąca sobie z ręki argumenty, które mogłyby być bardzo pomocne w skutecznej walce o utrzymanie. Trzyma na ławce rezerwowych zawodników potrafiących zrobić coś z niczego, a do boju posyła piłkarzy na pewno walecznych, ale jednak z bardzo ograniczonymi umiejętnościami. Potwierdzają to zresztą słowa Michała Śmierciaka. – Chłopakom nie można odmówić ambicji, oni dają z siebie wszystko. Wystarczy zobaczyć, jak Filip Piszczek wyglądał w końcówce ostatniego meczu z Termaliką. Po boisku biegał chyba wyłącznie dzięki sile woli. Zawodnicy walczą i starają się, ale jednym brakuje doświadczenia, drugim techniki, a jeszcze innym umiejętności czysto piłkarskich. Sovsić i Ksionz mają to wszystko, ale grają mniej od pozostałych. Są mecze, które można wygrać charakterem, ale czasami trzeba też zagrać w piłkę.

Oczywiście nie przesądzamy, że z Sovsiciem i Ksionzem w podstawowym składzie, Sandecja na pewno uratuje ekstraklasę. Niemniej, jesteśmy zdania, że zawodników o ich walorach zawsze lepiej mieć na boisku niż nie mieć – o ile nie są fizycznymi trupami (a wygląda, że nie są). Uporczywe trzymanie ich na ławce rezerwowych, gdy w drugiej linii wystawiani są Kasprzak i Piter-Bucko delikatnie pachnie sabotażem. W Nowym Sączu nadzieje na szczęśliwy koniec sezonu odżyły, ale w dużej mierze wiąże się je właśnie z ofensywną dwójką, której Moskal mocno ogranicza czas gry. W sytuacji, gdy Sandecja bez podjęcia ryzyka raczej nie ma na co liczyć, jest to po prostu niezrozumiałe.

Fot. Jakub Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
2
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

5 komentarzy

Loading...