Reklama

Ostatni taki klasyk? Gapek i Mietek przed trzecim Copa Del Gmina Żabno

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2018, 13:16 • 10 min czytania 17 komentarzy

Niewiele jest w światowej piłce meczów o tak wysokiej temperaturze, budzących tak wiele emocji, o których dyskutuje się z kolegami w pracy, z żoną przy kolacji i z psem na spacerze. Choć argentyńskie Superclásico, Interkontynentalne Derby w Stambule czy madrycko-barcelońskie El Clásico broniły się dzielnie, wjazd na scenę Copa Del Gmina Żabno zwyczajnie pozamiatał konkurencję. Pościgi za wynikiem lepsze niż w Tokyo Drift, akcji więcej niż we wszystkich częściach Szklanej Pułapki, zaskakujących plot twistów tyle, że filmy Davida Finchera muszą na półkach kinomaniaków ustąpić DVD z nagranymi spektaklami z Niecieczy.

Ostatni taki klasyk? Gapek i Mietek przed trzecim Copa Del Gmina Żabno

Niestety, wszystko co dobre niezwykle szybko się kończy, a wiele wskazuje na to, że dzisiejszy kukurydziany klasyk – w razie spadku jednych, drugich lub obu – może być ostatnim w tym roku, a może i na kilka najbliższych lat. W atmosferze lekkiej nostalgii, przez którą przebijają się jednak promyki optymizmu, udało nam się porozmawiać z komentatorami Weszło FM specjalizującymi się w tego typu starciach – Kamilem Gapińskim znanym wam jako Gapek i Mietkiem Mietczyńskim Bartkiem Szczęśniakiem a.k.a. Mieciu. „Piłkarski poker” czy „Nigdy w życiu”? Joona Toivio czy Gerard Pique? Słowacy niecieczańscy czy Trochim z Małkowskim? Tylko u nas odpowiedzi na te i inne palące pytania w kontekście ligowego megahitu.

***

Obie drużyny są w ewidentnym gazie, bo wygrały ostatnie mecze. Obie grają u siebie. Czy w takim razie powinniśmy się dziś spodziewać wielkiego widowiska, pełnych wiary i nadziei ułańskich szarż na bramkę rywala?

Mietek: Umówmy się – to, że wygrały ostatnie mecze nie znaczy jeszcze, że są w gazie. Jak jest losowanie lotto i w środę w „Multilotku” padnie numerek „14”, to nikt nie mówi w czwartek, że „no, ta czternastka to jest w gazie”. Pamiętajmy, że ta liga rządzi się podobnymi zasadami do wspomnianej przeze mnie zabawy, więc to porównanie to nawet nie jest żart tylko legitna metafora. Ja szczerze mówiąc spodziewam się remisu, albo nawet zwycięstwa Sandecji, bo Termalica za każdym razem jak może wyjść ze strefy spadkowej, robi dwa debilne karne dla rywala i dostaje w japę.

Reklama

Gapek: W Sandecji wszystko zależy od tego, jak w mecz wejdzie Wojciech Trochim. Wiadomo, że on jest takim trochę Stevem McManamanem drużyny z Nowego Sącza. To znaczy – w czasach gry w Realu Madryt McManaman był tzw. wolnym elektronem. Mógł poruszać się po boisku absolutnie wszędzie i trenerzy zupełnie się w to nie wpierdzielali, tylko cieszyli się jakością jego gry ofensywnej. Na podobnych zasadach u Kazimierza Moskala funkcjonuje Wojciech Trochim. Ale wiadomo, że – jak każdy geniusz – miewa swoje momenty lepsze i gorsze. Jeżeli dzisiaj będzie miał moment lepszy, to niewykluczone, że Sandecja podtrzyma korzystną passę, będzie grać dobrze i wygra drugi mecz z rzędu. Oczywiście dużo zależy także od tego, czy Trochim będzie mieć defensywnego pomocnika, który go ubezpieczy, tak jak McManaman miał Claude’a Makelele. Czyli oczywiście Jakuba Gricia. Pytanie, czy Grić wejdzie na swój normalny poziom i będzie tym człowiekiem, który będzie czyścił to, co w szale twórczym nie wyjdzie Wojciechowi Trochimowi. Jeśli tak, ciężko będzie Bruk-Bet Termalice cokolwiek zrobić. Szczególnie, że – pozostając przy madryckim nazewnictwie – Nieciecza musi radzić sobie bez swojego Roberto Carlosa. Rafał Grzelak to nieprawdopodobny ciąg na bramkę, a także fenomenalne uderzenia z dystansu, co niedawno udowodnił pięknym golem bezpośrednio z rzutu wolnego. Od niego mogło w tym meczu dużo zależeć. No bo jeśli trafi na swój dzień, zrobi swój limit 15 kilometrów przebiegniętych w meczu, to potrafi siać konkretne spustoszenie.

El Clásico to pojedynki Ronaldo vs. Messi. Derby Manchesteru w tym sezonie to starcia Mourinho vs. Guardiola. A jaki będzie największy, najbardziej elektryzujący pojedynek w Bruk-Bet – Sandecja i dlaczego?

Gapek: Dla mnie bez wątpienia Szufryn kontra Kupczak. Obaj charakteryzują się nieprawdopodobnymi inklinacjami ofensywnymi. Nie boją się podczas stałych fragmentów wejść w pole karne rywala i myślę, że – pozostając wciąż w klimatach madryckich – każdy z nich zasługuje na to, by nazwać go polskim Sergio Ramosem, jeżeli chodzi o grę w szesnastce rywala. Mateusz Kupczak, wiadomo, ciężki do przepchnięcia, dużo widzi, ma oczy dookoła głowy, potrafi grać na równie wysokim poziomie w środku obrony, co na defensywnym pomocniku. Jeśli chodzi o umiejętności obronne, nie boję się tego powiedzieć, to zawodnik kompletny. Dawid Szufryn z kolei to czasami trochę nieokiełznany, dziki zawodnik, nie tylko z wyglądu, ale i z gry. Ale jednocześnie unikający wielkich błędów i kiedy ma swój dzień przypomina mi mieszankę Vinniego Jonesa i Tony’ego Adamsa – zawodników, którzy potrafili strzec dostępu do bramki, ale i przyładować rywalowi.

Mietek: Ja kontra próba samobójcza.

Joona Toivio czy Gerard Pique?

Mietek: Dla komentatora nie ma nic lepszego niż Toivio w składzie – jest to jedyna w swoim rodzaju gwarancja podtrzymania emocji do ostatniej minuty. To trochę tak jak przyjść z kimś z zespołem Tourette’a na pogrzeb. Wszystko może być dobrze, ale póki ta osoba jest obecna – skandal wisi w powietrzu.

Reklama

Gapek: Pamiętajmy, że Toivio nie bez kozery nazywany jest nowym Samim Hyypią. Gdybyśmy mieli do wyboru Hyypia czy Pique, to większość pewnie wskazałaby na zawodnika Barcelony, ale i Fin miałby swoich zwolenników. Wydaje mi się, że tutaj sytuacja wygląda podobnie. Jeśli chodzi o wyprowadzenie piłki z własnej połowy, z własnego pola karnego, nieznacznie lepszy jest Pique. Toivio musi nad tym trochę popracować. Nie wiem, jak małżonka Toivio, czy jest równie urodziwa jak Shakira, więc tutaj trudno mi się odnieść. Natomiast kultura gry, jakość, spokój, swoboda, umiejętność przewidywania reakcji napastników – myślę, że tutaj obaj są na zbliżonym poziomie. I nie zdziwiłbym się, gdyby w momencie kontuzji Umtitiego czy wspomnianego Pique, katalońskie lornety skierowały się w stronę Niecieczy. W stronę Fina, przed którym drżą wszyscy napastnicy w polskiej ekstraklasie, niezależnie czy to Carlitos, czy Angulo, czy też Krzysztof Piątek.

Alexandru Benga czy Raphael Varane?

Gapek: Wydaje mi się, że jednak Varane. Benga nie do końca mi pasuje, jest czasami zbyt elektrycznym zawodnikiem. Varane oczywiście też bywa elektryczny, w ostatnim El Clasico dostał żółtą kartkę. Gdybym miał dobierać do pary ze wspomnianym wcześniej Toivio, to jednak postawiłbym na Varane’a, coś mi podpowiada, że ci dwaj potrafiliby się dogadać. Nie wiem, czy byłby to lepszy duet niż Varane-Ramos, ale na podobnym poziomie.

Dawid Szufryn czy Sergio Ramos?

Mietek: Z obawy o własne bezpieczeństwo powiem, że Szufryn.

Potężny słowacki zaciąg Niecieczy czy niezwykle doświadczeni ligowcy Sandecji?

Mietek: A może być odpowiedź „C”? Jeśli tak to – doświadczeni ligowcy Niecieczy, konkretnie Piątek i Pawłowski. Oczywiście jak mają dzień. A mają mniej więcej raz na siedem kolejek. Dlatego stawiam na remis bądź Sandecję.

Gapek: Słowacja to kraj, który wychował Marka Hamsika. Wcześniej także króla strzelców Bundesligi w barwach Norymbergi, czyli Marka Mintala. W 2009 roku w Bratysławie miałem okazję rozmawiać z Mintalem, wtedy też powiedział mi, że niebawem, za parę lat, jego następcy najadą Polskę i udowodnią, że grają na podobnym do niego poziomie. I patrząc na zawodników występujących w Niecieczy, to uważam, że był swego rodzaju wizjonerem. Że dokładnie wiedział, co mówi. Są to piłkarze prezentujący bardzo wysoką jakość i skoro Ondreja Dudę wyciągnięto z Legii Warszawa do Herthy Berlin, to kto wie, czy kolejni zawodnicy – już nie z Legii, a z Termaliki – nie obiorą tego kierunku? To nie musi być Bayern czy Borussia Dortmund, ale parę solidnych klubów ze środka tabeli Bundesligi mogłoby się tym zaciągiem zainteresować. Tym bardziej przy ewentualnym spadku, kiedy to może dojść – niestety – do rozkrojenia tej maszyny defensywnej i ofensywnej trenera Zielińskiego.

Jakie jest wasze najmilsze wspomnienie związane z derbami gminy Żabno?

Mietek: Gwizdek kończący poprzednie spotkanie.

Gapek: Niezwykły gol, który padł w ostatnim starciu obu drużyn, bo nigdy wcześniej nie widziałem samobója strzelonego karkiem. Widziałem w życiu pewnie parę tysięcy meczów, ale takie uderzenie zdarzyło mi się zobaczyć po raz pierwszy. Owszem, w Manchestrze czy w Hiszpanii, czy we Włoszech mogą się pysznić swoimi spotkaniami derbowymi, ale pokażcie mi mecz, w którym tam padła tak nieprawdopodobnie niebanalna bramka. Nawet wszystkie strzały z 30 metrów, wszystkie akcje po minięciu kilku rywali drużyny przeciwnej w stylu Leo Messiego, nie umywają się do tego, co zrobił Adrian Basta. Spróbujcie uderzyć piłkę karkiem w taki sposób, by piłka wpadła do bramki. Swojej bramki, cóż, nikt nie jest idealny, ale sama próba godna podziwu. Myślę, że ten gol będzie jeszcze przez lata wspominany przez autora, przed kibiców obu drużyn i że liczbą wyświetleń ma szansę w dalszej perspektywie przebić pięć bramek Roberta Lewandowskiego w meczu z Wolfsburgiem.

Mieciu, a które miejsce w twoim prywatnym rankingu najpiękniejszych goli zajmuje samobój Adriana Basty i dlaczego pierwsze?

Mietek: Bo był to jedyny gol przy którym się zesrałem.

Do jakiego hitu polskiej kinematografii odniesie się dziś Danuta Witkowska po pierwszej kontrowersyjnej decyzji sędziego?

Mietek: „Nigdy w życiu” już się nie odniesie.

Gapek: „Chłopaki nie płaczą”. Myślę, że po tym, jak dostała tę wstrząsającą finansową karę w wysokości aż dwóch tysięcy złotych, nie będzie już tak podskakiwać, tak ostro wyrażać swoich sądów i krytykować decyzji sędziów. Zamiast tego będzie się starała bardziej zmobilizować do lepszej gry po niekorzystnej decyzji, a nie drzeć łacha z rozjemców w czerni.

Gdzie byłaby dziś Sandecja, gdyby trener Mroczkowski nie odesłał do domu Freddy’ego Adu?

Mietek: Na pewno nie na swoim stadionie.

Gapek: W pierwszej ósemce ekstraklasy, to bez dwóch zdań. Nie wiem, czy byłaby to walka o puchary, ale to bardzo możliwe. Wiemy bowiem, że w tej edycji fazy mistrzowskiej wygrywają prawie wyłącznie zespoły będące gośćmi, a Sandecja jest gościem cały czas, weszło im to w krew. Sączersi byliby więc wysoko. Nie sądzę, że byłoby to pierwsze czy drugie miejsce, bo jak wiadomo zarezerwowane one są dla drużyn walczących w szaleńczym wyścigu o mistrzostwo. Ale trzecie-czwarte? W zasięgu. Taki napastnik jak Freddy Adu to jednak gwarancja średniej w okolicach gola na mecz. Tym bardziej przy linii pomocy, którą ma Sandecja, przy piłkarzach, dla których posłanie prostopadłej piłki w szesnastkę rywala jest czymś tak oczywistym, jak Nespresso dla George’a Clooney’a.

Gdzie byłby dziś Bruk-Bet, gdyby dokonał jeszcze przynajmniej trzech zmian trenerów w tym sezonie?

Mietek: W ogrodach wielu Polaków.

Gapek: To też jest dobre pytanie. Na pewno zmian było za mało, to trzeba podkreślić. Problemem pani Witkowskiej jest to, że klub KTS Weszło powstał dopiero teraz, a nie na początku sezonu. Gdyby nasz klub istniał od poprzedniego sezonu, to pani prezes wiedziałaby, że trenerów nie zwalnia się tak, jak ona, tylko co miesiąc. Myślę, że gdyby ta nowa miotła pojawiała się w Termalice pierwszego każdego miesiąca i gdyby piłkarze wiedzieli, że bez względu na wynik trener będzie zmieniony, to byliby bardziej czujni. Wtedy spinaliby się na poszczególne spotkania jeszcze mocniej, koncentracja by nie malała i moglibyśmy się spodziewać udziału w grupie mistrzowskiej. Być może, jeśli Termalica się utrzyma, pani prezes popatrzy na zarządzanie KTS Weszło w przyszłym sezonie, wyciągnie wnioski i będzie zwalniać szkoleniowców częściej. Mamy sporo bezrobotnych szkoleniowców, bez sensu ich nie wykorzystywać, uniemożliwiać im wejście na karuzelę po raz kolejny. A 10-12 trenerów na rok to znów nie taka granda. 

Jakie uczucie będzie wam towarzyszyć, jeśli to ostatnie ekstraklasowe derby gminy Żabno w historii?

Mietek: Ale my nie wiemy czy to ostatnie derby gminy Żabno, więc to uczucie nie będzie nam niestety towarzyszyć. To znaczy Gapek jeszcze jest chyba w stanie wznieść się na taki poziom wyobraźni, ale ja to nie bardzo. Boli mnie dziś głowa – myślę, że towarzystwa tego uczucia mogę być pewny.

Gapek: Ja wciąż nie dopuszczam takiej możliwości, że to ostatnie derby gminy Żabno w ekstraklasie. W ubiegłym roku na finiszu rozgrywek pierwszoligowych absolutnie nikt nie wierzył w awans Górnika Zabrze. Dawano im mniej niż jeden procent szans na to, że znajdą się w ekstraklasie, a dokonali tego. Szedłbym tym samym krokiem. Tak jak cieszyłem się szczęściem Górnika, bo to wielka polska firma, tak Bruk-Bet czy Sandecja bez wątpienia są markami na podobnym poziomie. Ich szanse na utrzymanie są procentowo wyższe. Myślę, że ta bajka nie skończy się jeszcze w tym sezonie, że piękna historia jednych i drugich będzie kontynuowana w kolejnych rozgrywkach. Że kolejne trzy derby gminy Żabno będą spotkaniami, które – tak jak ostatnie spotkanie derbowe z 2018 – przejdą do historii polskiej piłki. 

Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA

fot. 400mm.pl

O ostatniej kolejce ekstraklasy dyskutowaliśmy w magazynie Weszłopolscy. Między innymi z Jakubem Żubrowskim, piłkarzem Korony Kielce.

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...