Reklama

Klich na pełnym gazie wjeżdża w ligowe baraże

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2018, 20:42 • 4 min czytania 10 komentarzy

Nie tylko polska ekstraklasa rozgrywana jest systemem dziwacznym. Swoją specyfikę ma też liga holenderska – chociaż poznaliśmy już mistrza kraju i w ogóle całe podium, to rywalizacja wciąż trwa. Drużyny z miejsc 5-8 zmierzą się ze sobą w barażach, których stawką jest udział w eliminacjach do Ligi Europy. O europejskie puchary powalczy między innymi FC Utrecht, z Mateuszem Klichem w składzie.

Klich na pełnym gazie wjeżdża w ligowe baraże

Mateuszem Klichem, którego forma ostatnio wystrzeliła w górę.

Wszystko zaczęło się w przedostatniej kolejce ligowej, gdy Utrecht zremisował na wyjeździe z Heraclesem Almelo. Goście odrobili dwubramkową stratę do rywali, a Klich zaliczył asystę przy jednej z bramek. W sumie – póki co szału nie ma, prawda? Co innego, jeżeli nadmienić, iż wypożyczony z Leeds pomocnik wykreował swoim kolegom aż jedenaście bramkowych sytuacji, co jest najlepszym wynikiem w lidze od 2012 roku, kiedy niejaki Christian Eriksen stworzył partnerom z Ajaxu czternaście szans na gola.

Reklama

Kiedy w księgach rekordów statystycznych umieszczają cię koło Christiana Eriksena, to znak, że zagrałeś naprawdę kozacką partię.

Eriksen jest dzisiaj gwiazdą Tottenhamu, a Klich zupełnie sobie przecież nie poradził w Leeds. Teoretycznie dzieli tę dwójkę przepaść, jednak holenderskie powietrze ma niesłychanie korzystny wpływ na byłego zawodnika między innymi Zwolle czy Twente. Czy to kojąca woń kwitnących tulipanów, a może jakieś inne aromaty? Można domniemywać. W innej lidze Mateusz pewnie miałby problem, żeby wykreować jedenaście sytuacji podbramkowych w ciągu jedenastu sezonów, ale w Eredisivie – na takie wyczyny jak najbardziej wystarcza mu 90 minut.

Mecz z Heraclesem to był piłkarski koncert. Prawie 96% celnych podań! Takiego wyniku nawet Toni Kroos by się nie powstydził, a dla wspomnianego Eriksena rekordowym rezultatem w bieżącym sezonie jest 92%. Przymykając na chwilę oko na poziom przeciwnika, trzeba przyznać, że Klich ma naprawdę wysoko zawieszony sufit. Niestety – jego słownik chyba kończy się gdzieś w okolicach H jak „Holandia”, bo na pewno nie słyszał o pojęciu spod litery R. „Regularność”. Przerwał prenumeratę czy co?

W Anglii ten występ Polaka nie przeszedł bez echa. W Leeds nie narzekają na nadmiar kreatywnych zawodników, tymczasem Klich udowodnił, że na boisku widzi naprawdę sporo. Ledwie dwa tygodnie po wypożyczeniu pomocnika, „Pawie” zmieniły trenera. Pokazano drzwi Thomasowi Christiansenowi, a jego następca – Paul Heckingbottom – ma pewne kłopoty ze zmontowaniem stabilnego środka pola. Klich wysyła z Holandii kolejne sygnały dobrej formy, które są na pewno bardzo wyraźne widoczne nawet hen, za Morzem Północnym. Bo na asyście Polak nie poprzestał – w ostatniej ligowej kolejce dorzucił też bramkę, zresztą na wagę trzech punktów. Był to co prawda lekki farfocel, ale to przecież nie wina strzelca, że bramkarz rywali odstawił padlinę.

Zwyżkująca forma Klicha to przede wszystkim dobry prognostyk dla Utrechtu przed zbliżającymi się play-offami. Fakt faktem, że te dwa ostatnie mecze – w których akurat rozhulał się ex-zawodnik Cracovii – były już dla jego klubu spotkaniami o pietruszkę, bo o udział w barażach martwić się nie musieli, zaś wyższa lokata – gwarantująca uczestnictwo w eliminacjach do Ligi Europy z automatu – im nie groziła. Teraz zacznie się poważne granie i trzeba będzie potwierdzić dobrą dyspozycję w spotkaniach pod wysokim ciśnieniem.

Utrecht przełamał zwycięstwem w ostatniej kolejce fatalną passę sześciu spotkań, w których nie zgarniali pełnej puli. Mimo to, startują w barażach z piątej, czyli najwyższej pozycji. Na początek czeka ich wyjazdowe starcie z Heerenveen, ligową ósemką. Trudny mecz, bo drużyna Klicha to klasyczna ekipa własnego podwórka – na Stadionie Galgenwaard przegrali jak do tej pory tylko jeden ligowy mecz, zresztą niepokonani na własnym obiekcie byli także w eliminacjach do Ligi Europy w 2017 roku, choć pofatygował się do Utrechtu nawet Zenit Petersburg. Pofatygował i przegrał. Ostatecznie pogromcy Lecha Poznań musieli jednak uznać wyższość rywali z Rosji, bo na wyjeździe polegli dwiema bramki, aczkolwiek – dopiero po dogrywce.

Reklama

Doświadczenie barażowe mają jednak w Utrechcie tak gigantyczne, że już chyba nic ich nie zaskoczy. W zeszłym sezonie także wywalczyli sobie europejskie puchary w play-offach, zresztą eliminując w pierwszej rundzie właśnie Heerenveen. W finałowym dwumeczu – szaleństwo. Najpierw w tubę 0:3 od Alkmaaru na wyjeździe, a u siebie – szaleńcza pogoń, wyrównanie strat i zwycięstwo w karnych.

Wyzwanie było spore – między słupkami AZ Alkmaar stał Tim Krul, czyli facet, który o bronieniu jedenastek coś tam przecież wie.

Teraz Utrecht będzie chciał powtórzyć zeszłoroczny sukces. Niekoniecznie w tak dramatycznych okolicznościach, ale na pewno mają tam chrapkę na podobny efekt końcowy, czyli występ na arenie europejskiej. Tryskający kreatywnością Klich na pewno pomoże im w bieżącej kampanii, a czy przyda się jeszcze w następnej? A może jeszcze raz spróbuje powalczyć w Anglii?

Od czasu odejścia z Krakowa, Klich rozegrał w Holandii 7500 minut. W Niemczech, nie licząc drużyn rezerw – 1300. W Anglii – 500. Mateusz, wiesz co? Może już lepiej nie kombinuj. Stałeś się już równie holenderski co wiatrak, tulipan i coffee shop.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...