Reklama

Zagłębie Sosnowiec nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa w sprawie awansu

redakcja

Autor:redakcja

05 maja 2018, 17:59 • 3 min czytania 3 komentarze

Żadną tajemnicą nie jest, iż I liga poziomem sportowym nie grzeszy. Czego zresztą spodziewać się po zapleczu ekstraklasy? Na pewno niczego, co powoduje zachwyt. Trzeba jednak oddać pierwszoligowcom, że czasami potrafią nas zaskoczyć i zaserwować naprawdę dobre widowisko. Przykładowo dzisiaj Chrobry Głogów i Zagłębie Sosnowiec stoczyli bój o dużą stawkę, a przy okazji pokazali futbol od tej lepszej strony.

Zagłębie Sosnowiec nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa w sprawie awansu

Oczywiście było też trochę chaosu i błędów indywidualnych po obu stronach, bo nie sposób zapomnieć o wielu strzałach Banasiaka, które niekoniecznie można nazwać choćby przyzwoitymi. Większość z nich przeleciała nad bramką albo obok słupka. Co prawda jedna z prób była lepsza, ale dobrze interweniował Gospodinow. Bramkarz Chrobrego w tej sytuacji zachował się jak należy, ale przy innym strzale już zawalił. Uderzenie nie było mocne, a on zamiast piłkę złapać, odbił ją przed siebie. Żaden z jego kolegów futbolówki nie wybił, więc doskoczył do niej Udovicić i wepchnął ją do bramki z bliskiej odległości. Cóż, bura należy się bramkarzowi, ale również obrońcom, którzy nie zrobili nic, by Serba uprzedzić.

Goście otworzyli wyniki spotkania i nabrali wiatru w żagle. Przejęli kontrolę nad meczem, a co za tym idzie tworzyli coraz groźniejsze okazje bramkowe. Jedną z nich na bramkę zamienił Vamara Sanogo, który otrzymał prostopadłe podanie w polu karnym. Francuz najpierw ograł Michała Michalca przy pomocy dolnej części stopy, a następnie natychmiastowo uderzył. Gospodinow był tym wyraźnie zaskoczony i piłka ponownie zatrzepotała w siatce. Generalnie goście mieli dzisiaj duży pożytek z Sanogo, bo poza tym, że strzelił bramkę, harował także w obronie. Przede wszystkim świetnie bronił przy stałych fragmentach gry, ale potrafił też wrócić pod bramkę, gdy Chrobry wychodził z szybkim atakiem.

Gospodarzom brakowało dzisiaj trochę szczęścia w ataku, ale przede wszystkim precyzji i dokładności. Co prawda raz do siatki trafili, gdy Robert Mandrysz wykorzystał dośrodkowanie Mateusza Machaja z rzutu rożnego, ale trochę to jednak mało. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Zagłębie przez prawie całą drugą połowę musiało radzić sobie w dziesiątkę. Dwie żółte kartki zobaczył Tomasz Nawotka, co akurat wydaje się dość kontrowersyjne. Na szczęście decyzja sędziego nie zaważyła na losach meczu. Chrobry naprawdę blisko strzelenia wyrównującego gola w drugiej części był tylko raz, gdy Przemysław Trytko uderzył z dystansu w poprzeczkę. Poza tym były jeszcze próby Napołowa i Mandrysza, jednak ten pierwszy minimalnie chybił, a drugi uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć Kudłę.

W tabeli wiele się nie zmieniło, bo obie drużyny nadal się liczą w walce o awans. Jednak patrząc na dzisiejszy mecz, a także na kilka poprzednich, jedynie Zagłębie widzimy w kolejnym sezonie ekstraklasy. Choć trzeba dodać, że wyrokowanie na tym etapie sezonu w I lidze brzmi wyjątkowo śmiesznie. Równie dobrze za trzy dni wszystko może się odwrócić, a nas to nie powinno wielce zdziwić. Cóż, taki mamy klimat.

Reklama

Chrobry Głogów – Zagłębie Sosnowiec 1:2 (1:2)

0:1 Udovicić

0:2 Sanogo

1:2 Mandrysz

Pozostałe mecze:

Górnik Łęczna – Chojniczanka 3:0 (Szysz 24′, 61′, Bonin 75′)

Reklama

Podbeskidzie – Raków Częstochowa 1:1 (Sabala 86′ – Sapała 83′)

Ruch Chorzów – Puszcza 0:2 (Czarny 10′, 20′)

Olimpia Grudziądz – Pogoń Siedlce (Jazvić 41′, Wichtowski – samob. 44′, Podlogar 58′, Feruga 79′ – Zjawiński 60′, Żytko 90′)

Stomil Olsztyn – GKS Katowice 1:0 (Siemaszko 58′)

 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
10
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Komentarze

3 komentarze

Loading...