Reklama

Czy Lechia może spaść z ekstraklasy?

redakcja

Autor:redakcja

05 maja 2018, 14:06 • 4 min czytania 42 komentarzy

Do taj pory postrzegaliśmy tę drużynę jako przykład gigantycznego zjazdu, czy to poszczególnych piłkarzy cieszących się łatką uznanych, czy też drużyny jako całości. Dotychczas Lechia była beznadziejna, ale wydawała się jedynie mocno rozczarowującą ciekawostką. Dziś jednak, na trzy mecze przed końcem sezonu i po kompromitującej porażce u siebie z Bruk-Betem czas spojrzeć prawdzie w oczy – ta drużyna może spaść z ekstraklasy. Z tygodnia na tydzień wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne.

Czy Lechia może spaść z ekstraklasy?

Wczoraj próbujący wydostać się ze strefy spadkowej Bruk-Bet (15. miejsce w tabeli) doszedł Lechię (14. miejsce) na dwa punkty. Niecieczanie pokazali się bezpośredniemu rywalowi we wstecznym lusterku i trudno nie zauważyć, że kawałek drogi, po którym teraz jadą, wydaje się prostszy, równiejszy i ogólnie lepiej przygotowany. Porównajmy bowiem rozkład obydwu drużyn:

35. kolejka

Piast – Lechia
Bruk-Bet – Sandecja

36. kolejka

Reklama

Pogoń – Lechia
Bruk-Bet – Arka

37. kolejka

Lechia – Sandecja
Piast – Bruk-Bet

Sprawa wygląda więc następująco – jeśli Bruk-Bet wygra dwa najbliższe mecze u siebie (a przecież rywale nie straszą siłą ognia) i jeśli Lechia przegra dwa najbliższe mecze na wyjeździe (a ma walczącego o utrzymanie Piasta i mocną Pogoń), w ostatniej kolejce obejrzymy mecz bez stawki, w którym wezmą udział dwaj spadkowicze – Lechia i Sandecja. Być może nie jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale też naprawdę daleko mu do fantastyki. I nie zdziwilibyśmy, gdyby faktycznie miał miejsce.

Rzecz jasna ciężko cokolwiek przewidywać w kontekście zespołów, które grają beznadziejne. Prędzej powinniśmy dojść do wniosku, że wszyscy zgodnie będą zbierać oklep, co byłoby oczywiście na rękę Lechii. Nie zapominajmy jednak, że mamy przed sobą kilka bezpośrednich starć naszych milusińskich z Gdańska i Niecieczy z zaangażowanymi w walkę o utrzymanie Sandecją i Piastem. Wciąż wszystko jest więc możliwe, z pożegnaniem Lechii włącznie.

Paradoksalnie problemu dla podopiecznych Piotra Stokowca nie upatrywalibyśmy w tym, że dwa mecze muszą zagrać na wyjeździe. W tym sezonie boisko rozgrywania meczu praktycznie nie robi tej drużynie różnicy, bo u siebie i na wyjeździe jest równie słaba. Bilans na własnym stadionie stanowi bowiem największą różnicą pomiędzy dzisiejszą Lechią, która bije się o utrzymanie, a zeszłoroczną Lechią, która biła się o mistrza. Wtedy biało-zieloni wygrali 15 z 19 meczów u siebie (78,9%), teraz wygrali 4 z 17 (23,5%). I jest to o tyle ciekawe, że przecież kadrowo – poza zmianami na środku obrony – drużyna niemal w ogóle się nie osłabiła. I w tym kontekście jej nadmierna gościnności, o której pisaliśmy też TUTAJ, jest co najmniej zastanawiająca.

Reklama

Ale też trudno, by w Gdańsku opierali swoje nadzieje o fakt, że w końcówce sezonu częściej będą grać poza domem. Tym bardziej, że jest to „plusik”, który w żaden sposób nie przykrywa gigantycznego minusa, jakim jest forma całego zespołu. Lechia nie wygląda dziś na projekt, w którym ktokolwiek będzie umierał za utrzymanie, i w którym wszyscy ciągną ten wózek w jedną strony. Na boisku wygląda to TRAGICZNIE, a wczorajsza porażka z Bruk-Betem była z gatunku tych jak najbardziej zasłużonych. I to jest chyba tutaj najbardziej wymowne.

To, co jeszcze niedawno wydawało się zupełnie niemożliwe, dziś jest po prostu jedną z opcji na zakończenie sezonu. Drużyna z braćmi Paixao, Peszko, Wolskim, Lipskim, Borysiukiem, Krasiciem, Sławczewem, Stolarskim, Wawrzyniakiem, Kuciakiem i kilkoma innymi może z hukiem wylecieć z ekstraklasy. I byłaby to zupełnie bezprecedensowa historia w ostatnich latach w lidze – jeden z przedsezonowych faworytów do zdobycia tytułu żegna się z ekstraklasą. Co więcej, dla wielu – no może poza częścią kibiców z Gdańska, którzy nie wierzą w uzdrawiającą moc I ligi – byłby to wariant, który w żaden sposób by ich nie zmartwił. Bo tak grająca drużyna nie stanowi żadnej wartości dodanej dla tej marnej ligi.

Dziś Lechia wciąż jest przy życiu chyba tylko dzięki Arce, na której w trakcie sezonu zarobiła aż 9 punktów. Można więc powiedzieć, że gdynianie na swój sposób zrehabilitowali się za poprzednie rozgrywki, w których zdobywając Puchar Polski pozbawili gdańszczan szans na pokazanie się w Europie. Z dzisiejszej perspektywy widać jednak, że Arka zrobiła wtedy Lechii ogromną przysługę. Gdyby bowiem biało-zieloni w formie z tego sezonu mieli jeszcze zagrać w eliminacjach Ligi Europy, być może do najnowszej listy ich osiągnięć trzeba by było dopisać brutalny oklep od jakiegoś łotewskiego czy bośniackiego potentata. Jeśli jednak spadną teraz z ligi – i bez tego ich kompromitacja będzie mogła zostać uznana za kompletną.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
10
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
6
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
5
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
10
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
3
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

42 komentarzy

Loading...