Reklama

Który Lech silniejszy – ten z dzisiaj czy z sezonu mistrzowskiego?

redakcja

Autor:redakcja

03 maja 2018, 18:33 • 6 min czytania 82 komentarzy

Kibice Lecha są dość sentymentalni. Lubią odwoływać się do historii, mają tendencję do porównywania stanu obecnego do przeszłości. My postanowiliśmy porównać Kolejorza walczącego wciąż o mistrzostwo Polski do tego, który po ten tytuł sięgnął w 2015 roku. Jak ekipa Nenada Bjelicy wypada na tle zespołu Macieja Skorży?

Który Lech silniejszy – ten z dzisiaj czy z sezonu mistrzowskiego?

Bramkarz: Maciej Gostomski < Matus Putnocky

Gostomski w sezonie mistrzowskim Lecha zapisał się głównie tą cudowną interwencją w Gdańsku, którą wspomina się do dziś. Wokół tamtej parady narósł jakiś dziwny mit, według którego golkiper Lecha uratował Kolejorzowi mistrzostwo. Owszem, obrona była genialna, ale to Gostomski złym wyjściem do piłki przy rzucie karnym dla Lechii sprawił, że w końcówce tamta spotkania zrobiło się nerwowo.

W sezonie 2014/15 bramkarze Lecha bronili w kratkę, Gostomski okazał się lepszy od Buricia i Kotorowskiego, ale nie był gwarantem spokoju i pewności. W tym sezonie Matus Putnocky nie jest w tak dobrej formie, jak przed rokiem, ale wciąż gwarantuje solidny, wysoki poziom. Pod względem skuteczności obronionych strzałów w Ekstraklasie ustępuje tylko Julianowi Cueście, Dominikowi Hładunowi i… Jasminowi Buriciowi, który rozegrał jednak o połowę meczów mniej. Stawiamy na Słowaka.

Prawa obrona: Tomasz Kędziora  > Robert Gumny

Reklama

Dla Kędziory tamten sezon był przełomem w karierze. Wreszcie zagrał go od deski do deski, nie złapał poważniejszej kontuzji, wywalczył sobie pewne miejsce w składzie. No i zaliczył naprawdę niezłe liczby jak na bocznego obrońcę – trzy gole, pięć asyst.

Gumny z przytupem zameldował się w Ekstraklasie, zimą mógł pobić rekord transferowy odchodząc do Gladbach, niemal na każdym meczu przyglądają mu się skauci z dobrych lig europejskich. I choć to gość, którego śmiało możemy zaliczyć do ligowego topu na swojej pozycji, to mamy jednak wrażenie, że te kosmiczne kwoty padające w jego kontekście wciąż bardziej tyczą się potencjału niż realnej oceny umiejętności. Zdarza mu się pogubić w defensywie, miewa słabsze momenty. A Kędziora trzy lata temu był jak czołg, który się nie zatrzymywał. Punkt dla Lecha 2014/15.

Środek obrony: Paulus Arajuuri < Emir Dilaver

Z całym szacunkiem dla Fina, ale Bośniak jest dziś prawdopodobnie najlepszy stoperem Ekstraklasy i nawet mimo faktu, że Arajuuri rozgrywał wówczas bardzo dobry sezon, to po prostu Dilaver jest półkę wyżej. Punkt dla dzisiejszego Lecha.

Środek obrony: Marcin Kamiński > Nikola Vujadinović

W pewnym momencie rundy wiosennej zaczęliśmy się przekonywać do Vujadinovicia, bo wiecie – nieźle gra głową, fajnie wyprowadza piłkę, ale gość coraz częściej pokazuje, że z krycia rywali powinien pobierać korepetycje. Dziś to chyba najbardziej elektryczny piłkarz w bloku obronny lechitów. Gra przyzwoicie, wyróżnia się w Ekstraklasie, ale z marszu wymienilibyśmy piątkę lepszych stoperów.

Reklama

Dla Kamińskiego z kolei sezon mistrzowski był bodaj jego najlepszym w Lechu. Był pewniakiem do gry, nie zawodził, wszedł na wyższy poziom. Nie był może typem boiskowe zabijaki, ale za to odpowiadał wtedy Arajuuri. I w naszej drużynie wolelibyśmy „Kamyka” w tamtej formie. Punkt dla starego Lecha.

Lewa obrona: Barry Douglas > Wołodymyr Kostewycz

Tutaj nie pozostawiono nam pola do dyskusji. Szkot znakomicie spisywał się w tamtym sezonie – grał efektownie, jego dośrodkowania i strzały dawały ważne gole, a lewa flanka Lecha była najsilniejsza w całej lidze. Douglas skończył sezon z trzema golami i sześcioma asystami na koncie. Kostewycz do tego wyniku nawet się nie zbliży. I nawet mimo faktu, że dzisiejszy piłkarz Wolverhampton nie był jakimś tytanem pracy w defensywie, to jednak i umiejętności Kostewycza w grze w destrukcji pozostawiają sporo do życzenia. Punkt dla Kolejorza 2014/15.

Defensywny pomocnik: Łukasz Trałka z włosami < Łukasz Trałka łysy

Pewne rzeczy się zmieniają, ale Łukasz Trałka na „szóstce” w Lechu to wartość stała. Kapitan poznaniaków sprzed trzech lat ewoluuję jednak w stronę, której po nim się nie spodziewaliśmy. Do bardzo dobrej gry w defensywie zaczął dokładać gole i to – jak na defensywnego pomocnika – w liczbach hurtowych. W tym sezonie zdobył już sześć bramek w lidze i tym samym pobił swój rekord życiowy. Trałka sprzed trzech lat był bardzo dobry, ale ten dzisiejszy jest jeszcze lepszy. Włosów na głowie Łukasza ubywa, ale boiskowego sprytu i drygu jakby więcej.

Środkowy pomocnik: Karol Linetty > Maciej Gajos

Gajos ma wiosnę lepszą od jesieni, ale i tak nie wszedł na pułap, który w sezonie mistrzowskim prezentował Linetty. To był motorek zapieprzający od jednego pola karnego do drugiego. Bulterrier spuszczony ze smyczy, który obskakiwał rywali i w mgnieniu oka zabierał im piłkę. To też gol Linettego przy Łazienkowskiej był jednym z najważniejszy trafień w kontekście walki o mistrzostwo. Punkt dla Lecha sprzed trzech lat.

Lewy pomocnik: Szymon Pawłowski > Darko Jevtić

Może gdyby nie kontuzje Jevticia w tych rozgrywkach, to postawilibyśmy na niego. Ale Pawłowski po prostu w tamtym sezonie dał Lechowi więcej niż Jevtić daje w obecnym. Pięć goli i siedem asyst Szwajcara to dobry wynik, ale Pawłowski trzy lata temu prawie wykręcił double-double, bo do dwucyfrówki w obu statystykach zabrakło mu tylko jednego gola. Jevtić w tym sezonie otrze się na pewno o jedenastkę sezonu, ale Szymek w 2014/15 otarł się o miano najlepszego piłkarza ligi. Sorry, Darko, ale stawiamy na Pawłowskiego.

Ofensywny pomocnik: Kasper Hamalainen > Radosław Majewski

Kolejna pozycja, o której nawet nie ma co dyskutować. Majewski jesienią miał problemy, żeby grać w wyjściowym składzie, bo naciskał go Mihai Radut (!), a Hamalainen w sezonie mistrzowskim walnął trzynaście goli i dołożył do tego siedem asyst. Fin rozegrał wtedy swój najlepszy sezon na polskich boiskach, przez pewien czas grał na pozycji „dziewięć i pół”, czyli ni to dycha, ni to wysunięty napastnik. Obok Pawłowskiego był głównym architektem tamtego mistrza Polski.

Prawy pomocnik: Gergo Lovrencsics = Maciej Makuszewski

Tutaj mieliśmy mały zgryz. Bo kogo zestawić z Lovrencicsem? Barkrotha, który jest zdrowy, ale tak słaby, że gra niewiele? Jóźwiaka, który prawie całą jesień przesiedział na karnym jeżyku? Czy wreszcie Makuszewskiego, który przez kontuzję stracił pół sezonu? Ostatecznie postawiliśmy na reprezentanta Polski, który przed urazem był kluczowym piłkarzem Kolejorza.

Trudno nam wybrać z tej pary piłkarza wyraźnie lepszego. Liczby goli i asyst mają dość zbliżone, stylem gry są do siebie podobni. Bliżej nam do postawienia na Makiego, ale mówimy tutaj o piłkarzu, który w piłkę nie grał przez pół sezonu. Remis.

Napastnik: Zaur Sadajew < Christian Gytkjaer

Napastnik z pięcioma golami na koncie kontra napastnik z osiemnastoma bramkami na liczniku. Gdzie Rzym, a nie Krym. Pamiętamy, że Sadajew robił mnóstwo miejsca Hamalainenowi, że swoimi dryblingiem skupiał na sobie uwagę obrońców i był ważnym elementem układanki Macieja Skorży, natomiast nie będziemy wyceniać go wyżej od snajpera, którzy strzelił prawie cztery razy tyle goli co Czeczen. Jeśli Lech w tym sezonie sięgnie po mistrzostwo, to zrobi to na bazie bramek Duńczyka.

11

I wyszło na to, że Lech sprzed trzech lat był nieco lepszy indywidualnie. Natomiast był też lepszy jako zespół – to była drużyna, która jako całość funkcjonowała naprawdę dobrze. Pamiętamy te mecze, w których właściwie cała czwórka piłkarzy ofensywnych płynnie zmieniała się pozycjami i wprawiała rywali w dezorientację.

Lechici wciąż mogą sięgnąć po mistrzostwo Polski, ale naszym zdaniem obecna drużyna jest jednak słabsza od tej, która w 2015 po meczu z Wisłą Kraków odbierała trofeum dla najlepszej ekipy w kraju. I zastanawiamy się – co poszło nie tak? Przecież budżet klubu rośnie, a zatem teoretycznie zwiększać powinny się też możliwości i – co za tym idzie – także jakość pierwszej drużyny.

A pamiętamy przecież wypowiedź Karola Klimczaka w Lidze+Extra, gdy w trakcie „Pomidora” został zapytany – czy dzisiejszy Lech to najsilniejszy kadrowo Lech ostatnich lat? Prezes Kolejorza bez wątpienia stwierdził, że tak. I albo było to czarowanie rzeczywistości, albo prezes zapomniał o drużynie, która wywalczyła dla Poznania jedyne trofeum za kadencji Klimczaka.

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

82 komentarzy

Loading...