Reklama

Pasja przelana z Podwórka na Stadion…

redakcja

Autor:redakcja

02 maja 2018, 08:36 • 6 min czytania 2 komentarze

Już dzisiaj wielkie finały turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”! Świetnie obserwować jest gryzienie trawy przez dzieci, które dotychczas ledwo ponad nią wyrosły. A do tego strzały w okienka, zagrania piętą, w niektórych przypadkach niemal wzorowe panowanie nad piłką. Dziewczynki i chłopcy z kategorii wiekowych U-10 i U-12 walczyli przez ostatnie dwa dni na boiskach Agrykoli i Legii, a dzisiaj w czterech finałach zmierzą się na Stadionie Narodowym. Kto może i ma bilet na finał Pucharu Polski, zapraszamy do oglądania dzieciaków na żywo. Kto nie, niech odpala Weszło FM, gdzie czeka was multiliga, relacja na żywo, do której podeszliśmy jak do finału mundialu albo Ligi Mistrzów. A uwierzcie, że są to rozgrywki porównywalnie emocjonujące.

Pasja przelana z Podwórka na Stadion…

Na początku dzisiejszy rozkład jazdy. Start o 10:00.

Finały chłopców:

U-10: Akademia Piłkarska Reissa – AMO Rzeszów

U-12: Jedynka Krasnystaw – SP 7 Koszalin

Reklama

Finały dziewczynek:

U-10: KKS Katowice – Beniaminek Krosno

U-12: SMS Łódź – Tęcza Bydgoszcz

dc0c696c5c7dd795217f2ed57d7171bd

***

Oczywiście, że wiele się jeszcze może zdarzyć i te dzieci niekoniecznie zrobią światową karierę. Ale historia pokazuje, że na turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” faktycznie grają przyszli reprezentanci Polski. A dowodem na to Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński z Napoli czy Bartosz Bereszyński z Sampdorii.

Reklama

Choć naturalne, że w tym wieku liczy się przede wszystkim zabawa i podlewanie roślinki o nazwie „pasja”. A tutaj dochodzi do tego bardzo pożyteczna lekcja. Nie tylko futbolu, a panowania nad emocjami, przyjmowania porażki z pokorą czy szacunku do rywala. Oglądaliśmy 12 godzin zmagań na boiskach Agrykoli i Legii oraz zachowań znanych nam z piłki na najwyższym światowym poziomie. Bo młodzież nie tylko ogląda idoli, ale też uważnie ich podpatruje, a potem naśladuje. Cieszyło oko, gdy 10-letnia dziewczynka podchodziła do rywalki i pomagała jej wstać, gdy ta leżała na murawie. Albo gdy po przegranych karnych 12-letni chłopiec pocieszał drugiego, któremu nie udało się strzelić gola. Albo ze spraw przyjemniejszych – po zwycięstwie polewanie się… może nie szampanem, a zimną wodą!

Dzieciaki zwracały uwagę na wiele pozapiłkarskich przeżyć. Choć w każdym przypadku – z futbolem w tle. Cieszyli się na przyjazd na boiska autokarem piłkarzy Legii czy na spotkanie z osobami do tej pory znanymi z telewizji czy z ekranów smartfonów. Mocno oblegany był Zbigniew Boniek, za to gdy na Agrykoli pojawił się Adam Nawałka, wytworzyła się wokół niego chmara dzieci, z którymi selekcjoner robił zdjęcia i podpisywał koszulki przez dobrą godzinę.

Z własnej chęci przy boiskach pojawili się Michał Kopczyński, który skorzystał w ten sposób z wolnego czasu po treningu czy kochany w Warszawie Stanko Svitlica, z którym mieliśmy okazję porozmawiać. – W Serbii też staramy się rozwijać młodzież, ale turnieju z takim rozmachem i taką liczbą dzieci to nie mamy. Zresztą nie wydaje mi się, żeby gdziekolwiek w Europie coś takiego organizowano. Jestem pod wielkim wrażeniem… A najważniejsza w tym wszystkim jest miłość dzieciaków do piłki. Nie każdy wróci do siebie z medalami, ale z toną wspomnień na pewno. I nawet jeśli części młodzieży nie uda się profesjonalnie uprawiać sportu i zrobić kariery na miarę Arkadiusza Milika, to zostaną na całe życie kibicami piłkarskimi z wielką pasją. To jest największa wartość. Chociaż jak oglądam te mecze, to widzę naprawdę wiele talentów, które muszą pozostać na polskich boiskach – mówił nam podziwiając umiejętności 10- i 12-latków.

Cieszy nas, że o imprezie, o której mówi się, że powinna być czystą, sportową zabawą – z rozpromienionymi, młodymi twarzami i bez obarczania presją – możemy napisać nie tylko, że „powinna być”, ale że „taka jest”. 

Faktycznie na twarzach królowały uśmiechy. Na jednych bardziej, a na innych mniej widoczne, bo zakrywało je skupienie na meczu. I właśnie to jest w ich rywalizacji tak świetne. Myślenie tylko o tym, co tu i teraz. Dzieciaki nie zamartwiały się poprzednim meczem i tym, czy następny zagrają na Narodowym czy jednak dopiero w swoim miasteczku, po powrocie do domów. W głowach mieli tylko to spotkanie, w którym aktualnie grali. I dawali w nim z siebie maksa.

W rozmowie z nami zauważał to choćby Dariusz Gęsior, były reprezentant Polski, teraz pracownik Departamentu Szkolenia i Rozgrywek Międzynarodowych w PZPN. – Dla ludzi z zewnątrz ten turniej ogląda się fantastycznie, bo z dzieciaków wylewa się adrenalina, dobra energia, do tego sprzyja nam pogoda. Poziom u jednych jest ciut lepszy, u innych ciut gorszy – chociaż przed nami wielkie finały, więc w grze zdecydowanie jest już tylko na pierwsza opcja, ale nie ma drużyny, która nie miałaby argumentów do walki z drugą. Patrzymy szczególnie na indywidualności, nieoszlifowane diamenty, bo na boiskach Legii, Agrykoli i w efekcie na Stadionie Narodowym, jest ich bardzo dużo.

Z tyłu głowy mogło być trochę obaw, że piłkarskie święto dzieciom będą psuć zbyt przejmujący się rodzice, o których tak wiele się mówi. Bo wiadomo, że sposób w jaki mówimy do naszych dzieci staje się ich wewnętrznym głosem. A tutaj byliśmy pozytywnie zaskoczeni. O pretensjach do dzieci i zbyt ostro przekazywanych uwagach nie było mowy. Wszyscy rozumieli, że nie przyjechali na finały do Warszawy, żeby się wściekać, tylko czerpać chwilę. – Trenerzy przekazują wymagania rodzicom, dlatego zachowują się oni normalnie. Kipi w nich adrenalina, emocje, każdy chce, żeby jego dziecko wygrało. Na turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” widzimy rodziców przejętych, ale uśmiechniętych i spokojnych – mówi nam Dariusz Gęsior.

Oprócz rodziców i kibiców, przy boiskach zebrało się sporo obserwatorów z jasną misją: odkrywanie talentów. – Pierwsze talenty już namierzone, ale jeszcze niewyselekcjonowane. Ludzie nie mają możliwości dojechania wszędzie, a tutaj jest cała Polska. Dlatego oprócz rodziców, dopingujących kibiców i dziennikarzy widać tutaj skautów z notatnikami. I co ważniejsze – z licznie zapisanymi imionami i nazwiskami. Widzimy wiele przykładów, że jeśli dziecko ma chęć, żeby pracować nad ogólną sprawnością fizyczną oraz konkretnie nad grą w piłkę, to coś z tego będzie – mówi nam Stefan Majewski. Jeśli mamy sypać nazwiskami, które warto śledzić i googlować w najbliższych miesiącach czy latach, to w oczy rzuciła nam się choćby Zuzia Witek, dziewczynka z kategorii U-12, grająca w drużynie Sprint Katowice. I nie tylko nam, bo chwalił ją nawet prezes PZPN ,Zbigniew Boniek. 

Kto słuchał w poniedziałek i wtorek naszej sześciogodzinnej radiowej multiligi, ten wie, ile emocji jest w rywalizacji dzieci. Kto nie miał okazji nas posłuchać i nie będzie mógł pojawić na Narodowym – ponownie zapraszamy na Weszło FM, bo do domu naszej reprezentacji wysłaliśmy bardzo mocną ekipę. I powiemy wam szczerze, że taką chcemy mieć majówkę co roku.

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...