Reklama

Piątka z Vervą! Bacca gra tak, że trzeba się bać…

redakcja

Autor:redakcja

01 maja 2018, 13:42 • 7 min czytania 0 komentarzy

Trzy gole w meczu z Celtą Vigo, po jednym przeciw Sevilli, Leganes i Bilbao. Carlos Bacca w ostatnich meczach ligi hiszpańskiej działa jak prawdziwa maszyna, która niestety na drodze – już za dwa miesiące – będzie miała obrońców z Polski. W naszym cyklu wykonywanym razem z firmą PKN Orlen zaglądamy do mundialowego drugiego szeregu w poszukiwaniu potencjalnych gwiazd. W tym tygodniu poza napastnikiem Kolumbii sprawdziliśmy co słychać u ważnych zawodników bałkańskich reprezentacji oraz dobrego znajomego z Wrocławia – Ryoty Morioki.

Piątka z Vervą! Bacca gra tak, że trzeba się bać…

CARLOS BACCA

Na początek zagadka. Który z piłkarzy ma największą szansę, by dojść do piłki, która za moment zostanie zagrana przez Rabę?

Przynajmniej dwóch obrońców, a prawdopodobnie również bramkarz Celty Vigo – każdy z nich stał w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do kolumbijskiego snajpera. Słowo-klucz to jednak: „stał”. Bacca zamiast stania wybrał dynamiczne wejście pomiędzy dwóch defensorów, potem jeszcze ośmieszenie bramkarza i skierowanie piłki do pustej bramki. Dynamika, przebojowość, siła, ale i umiejętności techniczne – w tej jednej sytuacji było widać wszystko, czego można się obawiać przed nadchodzącym meczem Kolumbii z Polską. Mimo że Bacca pozostaje w cieniu Radamela Falcao, jego ostatnie wyczyny nie mogą przejść bez echa.

Reklama

Trzy gole przeciw Celcie to popis z tego weekendu, ale ogólnie Bacca notuje jeden z najlepszych okresów w piłkarskiej karierze. Najpierw skaleczył Ahtletic Bilbao, następnie boleśnie zemścił się na Vincenzo Montelli, z którym ma na pieńku jeszcze od czasów wspólnej pracy dla AC Milan. Dzięki punktom urwanym w Sewilli to właśnie Villarreal, klub Kolumbijczyka, stał się faworytem w wyścigu po miejsce w pierwszej szóstce. Potem jeszcze trafienie z Leganes, no i wreszcie Celta. Efekt? Villarreal tylko cudem mógłby utracić przewagę nad siódmym w tabeli Getafe, Sevilla została odstawiona na sześć punktów. Bacca zaś w 2018 roku w 16 ligowych meczach ma już na koncie 10 goli i 3 asysty.

Strach się bać. Baćć.

DUSAN TADIĆ

Skrzydłowy Southamptonu przedłużył „Świętym” walkę o utrzymanie w Premier League. Dwa gole przeciw Bournemouth wystarczyły do zwycięstwa i odrobienia trzech punktów straty do siedemnastej w ligowej tabeli Swansea – zostało już tylko jedno oczko przewagi ekipy Łukasza Fabiańskiego. Przy pierwszym trafieniu raczej dostawił nogę – wyszedł sam na sam po kapitalnym podaniu Leminy i po prostu dopełnił formalności. Ale już przy drugim – to Serb sam napędził całą akcję – od przechwytu aż do niesygnalizowanego uderzenia w towarzystwie dwójki obrońców. Okej, nie był to wyrafinowany lob ani jakieś bajeczne plasowane uderzenie, ale liczy się to, co w sieci – a Tadić w tym tygodniu złowił dwie okazałe ryby.

Reklama

Inna sprawa, że sytuacja Southamptonu nadal nie jest dobra – przed nimi wyjazd na mecz z Evertonem oraz Manchester City u siebie na koniec ligi. Decydujące może okazać się spotkanie w przedostatniej kolejce – ich przeciwnikiem będzie bezpośredni rywal w walce o utrzymanie, Swansea. Sam Tadić? 29-latek z 7 golami i 4 asystami w sezonie nie będzie najbardziej pożądanym towarem podczas okienka transferowego, ale niewykluczone, że znajdzie zatrudnienie w którejś z drużyn z dołu ligowej tabeli. Przede wszystkim jednak – nie powinien mieć problemów z wywalczeniem miejsca w składzie Serbii na mistrzostwach świata. A nie od dziś wiadomo, że to najlepsze okno wystawowe dla piłkarzy, którzy planują zmienić miejsce pracy.

ANDREJ KRAMARIĆ

A skoro jesteśmy przy państwach byłej Jugosławii – zajrzyjmy do Chorwatów, których w końcowym okresie walki o mistrzostwa świata trzykrotnie ratował Andrej Kramarić. Najpierw zdobył dwie bramki na Ukrainie w meczu z reprezentacją naszych sąsiadów, co ostatecznie przyklepało udział Vatreni w barażach, potem dołożył jeszcze sztukę w spotkaniu z Grekami. Co prawda nie ma tak głośnego nazwiska jak duet pomocników z La Liga czy Mario Mandżukić, ale na dziś trudno sobie bez niego wyobrazić 23-osobową kadrę Chorwacji na mundialu. Kramarić może grać na skrzydłach, testowany był również jako środkowy napastnik pomiędzy Pjacą i Rebiciem, grał w eliminacjach jako dziesiątka podwieszona pod Mandżukicia. Przydatność udowodnił w ten weekend również w klubie, zdobywając trzy bramki w starciu Hoffenheim z Hannoverem. Uwagę przykuwa również sposób, w jaki padły gole – druga bramka to wolej po rzucie rożnym, mocne, ale też wymagające dużej techniki uderzenie. Trzecia – delikatny lobik nad bramkarzem, zaserwowany w pełnym biegu po kontrataku (a wcześniej świetnym przyjęciu piłki klatką).

Fantastyczny występ i jednocześnie potwierdzenie wysokich ambicji. Wysokich ambicji Hoffenheim – bo dzięki zwycięstwu klub wyprzedził Bayer Leverkusen i znalazł się na miejscu premiowanym grą w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wysokich ambicji Kramaricia – bo to jego dwudziesty punkt w klasyfikacji kanadyjskiej w tym sezonie. Od początku lutego Chorwat zdobył 10 bramek i dorzucił 3 asysty. Warto mieć go na radarze przed rosyjskim mundialem.

RYOTA MORIOKA

Choć Anderlecht nadal musi liczyć na cud, by zostać mistrzem Belgii – na cztery kolejki przed końcem ma aż pięć punktów straty do Club Brugge – to akurat Ryota Morioka szczególnie zmartwiony być nie może. Już w pierwszej części sezonu, w barwach Waasland-Beveren, zasłużył na powrót po trzech latach do reprezentacji Japonii. Zagrał prawie 50 minut w dwóch sparingowych spotkaniach w listopadzie, a chwilę później dogadał transfer do Anderlechtu. Tam jedynie potwierdza klasę – w sześciu pierwszych spotkaniach zaliczył trzy gole i trzy asysty, w rundzie finałowej skaleczył jeszcze Charleroi. W ostatni weekend zaś, znów przeciw temu rywalowi, najpierw zaliczył asystę przy golu Gerkensa, a następnie sam podwyższył na 2:0. Łącznie w lidze belgijskiej uzbierał więc w tym sezonie 12 goli i 15 asyst. Okazały dorobek to jedno, druga sprawa to sposób gry, który może być antidotum na problemy z kreowaniem gry w środku pola w reprezentacji Japonii.

Genki Haraguchi z Fortuny Dusseldorf (grał przeciw Irakowi), Yosuke Ideguchi z Cultural Leonesa (grał przeciw Australii) czy Gaku Shlbasaki z Getafe (grał przeciw Arabii Saudyjskiej) nie prezentują poziomu, który gwarantuje podstawowy wybór, Shinji Kagawa. No właśnie – zapytacie. – Po co im Morioka, jak tam jest Shinji Kagawa, a w razie czego jeszcze Keiskue Honda, wprawdzie z ligi meksykańskiej, ale nadal dopiero 31-letni. Cóż, szansy dla Morioki upatrujemy w tej grafice, prezentującej częstotliwość gry zawodnika Borussii Dortmund w kadrze w ostatnich miesiącach.

Półtora roku, 101 minut. Tak, Morioka w reprezentacji podczas mundialu to nie jest powieść science-fiction.

FIODOR SMOŁOW

Ostatnia nadzieja Rosjan? Z krótkiego letargu przebudził się Fiodor Smołow. Napastnik FK Krasnodar nie potrafił zdobyć bramki w pięciu kolejnych występach, ale gdy już się przełamał, zrobił to w naprawdę imponującym stylu. W meczu z Lokomotiwem Moskwa na strzelenie dwóch goli potrzebował tylko dwóch minut. Najpierw pewnie wykorzystał rzut karny, a chwilę później, korzystając z błędu Nemanji Pejcinovicia, mocnym uderzeniem ustalił wynik spotkania. Dzięki jego trafieniom Krasnodar nie tylko zachował szansę na zajęcia miejsca premiowanego grą w Lidze Mistrzów, ale też przynajmniej na tydzień odłożył koronację zmierzającego po tytuł Loko. Gole Smołowa najbardziej cieszą Stanisława Czerczesowa, który w obliczu kontuzji Aleksandra Kokorina, na mundialu będzie miał do dyspozycji tylko jednego napastnika z prawdziwego zdarzania.

U Czerczesowa wychowanek Sokoła Satarów gra zresztą zawsze, jeśli tylko jest zdrowy. To właśnie wokół niego skoncentrowana jest ofensywa Rosjan, a gole strzelone w meczach z Francją czy Hiszpanią, pokazują, że Smołow ze swojej roli wywiązuje się bardzo dobrze. Zapewne dlatego szkoleniowiec „Sbornej” nie robił dramatu, gdy napastnik wpadł w słabszy okres, przekonując wszystkich, że wkrótce na pewno zacznie strzelać. No i faktycznie zaczął. W dodatku w meczu być może kluczowym dla losów całego sezonu, w którym do tej pory uzbierał 14 goli i 4 asysty. Co prawda, ostatnio o Smołowie było też głośno z powodów pozasportowych (schodząc z boiska w meczu z Anży zwyzywał kibica, co kosztowało go mniej więcej 1000 euro), ale mecz z Loko pokazał, że złe momenty ma już za sobą. Przed mundialem Smołowa nie powinno spuszczać się z oka. A jeśli na finiszu Krasnodar utrzyma formę – może zobaczymy go też w Lidze Mistrzów. Na dwie kolejki przed końcem ligi Krasnodar traci do wicelidera, Spartaka Moskwa, zaledwie trzy punkty. Trzecie miejsce gwarantujące udział w kwalifikacjach LM zajmuje CSKA z 52 oczkami na koncie, czwarty Zenit ma 50 punktów, tyle co drużyna Smołowa. To może być naprawdę ciekawy finisz, w którym ulubieniec Czerczesowa może odegrać kluczową rolę.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...