Reklama

Wprowadzanie młodzieży – kto tylko snuje opowieści, a kto naprawdę to robi?

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2018, 12:04 • 10 min czytania 53 komentarzy

Rzucamy hasło, a wy wskazujecie pierwszy klub, o którym pomyśleliście. „Wprowadzenie do Ekstraklasy młodych Polaków”. I jak? Lech, Górnik czy Zagłębie? A może Wisła Płock? Tak się składa, że cały wymieniony kwartet gra dziś między sobą. Postanowiliśmy sprawdzić – która z tych ekip faktycznie stawia na młodzież, a która tylko o tym opowiada.

Wprowadzanie młodzieży – kto tylko snuje opowieści, a kto naprawdę to robi?

Co jakiś czas prezes albo dyrektor jednego z klubów Ekstraklasy wychodzi przed kamerę, wypina pierś i dumnie manifestuje: – Szanowni państwo, nasz klub będzie stawiał na młodych Polaków. Widzimy w szkoleniu wielki potencjał, zobaczyliśmy na stażach jak się szkoli za granicą i teraz szukamy nowych Robertów Lewandowskich!

Później taki klub bez ładu i składu wystawia trzech juniorów, ci zostają zadeptani w lidze, a dumny prezes wkrótce traci robotę. Zamiast młodych ściąga się trzech Słowaków, dwóch Duńczyków, Serba z włoskim paszportem i Senegalczyka, co przechodził przypadkiem koło stadionu. O filozofii stawiania na młodzież się zapomina, a jedynie jakiś natrętny dziennikarz przypomni co jakiś czas o składanych wcześniej deklaracjach. Wtedy słychać zazwyczaj…

…a szkolenie to nie jest temat na dwa sezony. Jako że w całej Polsce są może ze trzy kluby, gdzie prezes, dyrektor sportowy i trener przepracują we trzech więcej niż dwa sezony, kończy się na „siadaniu na spokojnie”.

Reklama

Są rzecz jasna drużyny, gdzie konsekwentnie stawia się na młodzież. Które raz na jakiś czas dostarczają wychowanków do dorosłej reprezentacji Polski, których przedstawiciele notorycznie przewijają się przez kadry młodzieżowe i które zarabiają niemałą kasę na wypuszczaniu swoich dzieciaków do klubów zachodnich. Idealnym przykładem w ostatnich latach jest tutaj Lech Poznań. Podobne aspiracje ma Zagłębie Lubin, choć na razie nie może się pochwalić większymi sukcesami na tej płaszczyźnie.

Inną filozofią jest „stawianie na chłopaków z rejonu”. Skład opiera się wtedy na młodzieży wychowanej albo w tymże właśnie klubie, albo ściąga się ich już jako nastolatków z okolicznych miejscowości. Później konsekwentnie się na nich stawia – choć może nie są wirtuozami jak Carlitos i nie mają CV jak Eduardo, to jednak walką i zaangażowaniem rekompensują braki w wyszkoleniu. A w tuzinie tych walczących chłopaków znajdą się perełki, które grają na noszonym przez resztę fortepianie. Tak, tak, nam też na myśl przychodzi Górnik Zabrze.

Tak się składa, że w sobotę Lech gra z Górnikiem, a Zagłębiem z Wisłą Płock. O każdym z tych klubów mówi się, że stawiają na młodzież. Każdy stara się kreować wizerunek klubu, z którego łatwo ruszyć w wielki świat po porządnym ograniu w Ekstraklasie. Ale czy każdy z nich faktycznie realizuje te piękne wizje ze sloganów? Sprawdźmy.

zag

ZAGŁĘBIE LUBIN – NAUCZYCIEL STAŻYSTA

Wprowadzanie młodych nie jest równoznaczne z tym, że wynik są nieistotne. To musi iść w parze. Mamy akademię, mamy wielu reprezentantów Polski od U16 do U21. Chcemy ich wprowadzać jeszcze lepiej. Znamy potencjał roczników 2000, 2001, 2002 i 2003, wiemy o potencjale w nas drzemiący. Dziś cieszymy się z wychowanków, których mamy w zespole, ale zdajemy sobie sprawę, że za dwa-trzy lata takich zawodników będzie więcej i będą oni prezentować jeszcze wyższy poziom – mówił w WeszłoFM Dariusz Motała, dyrektor sportowy Zagłębie.

Reklama

Ale na razie liczba wychowanków z zespole Zagłębia nie jest jakaś oszałamiająca. Młodzieżowcy rozegrali w tym sezonie 6,7% z możliwych minut na co złożyły się występy pięciu piłkarzy. Przytłaczającą większość wybiegał Filip Jagiełło. Poza tym granicę stu minut przekroczyli Paweł Żyra i Bartosz Slisz. Ten ostatni zadebiutował już na finiszu sezonu i podejrzewamy, że w rundzie finałowej – w której Zagłębie gra o pietruszkę – uzbiera jeszcze trochę doświadczenia na poziomie Ekstraklasy. Szczególnie, że Żyra i Slisz czekają na „odblokowanie” punktów w Pro Junior System. Czy jednak mieliby szansę gry, gdyby Zagłębie zachowało szansę gry… o cokolwiek? Jak na klub, który wprowadzanie młodzieży niemal wytatuował sobie na czole – dzieciaków traktuje się raczej jako ostateczność, stosowaną w momencie, gdy walka jest już właściwie skończona.

Wiemy, że w Miedziowych drzemie ogromny potencjał. Zdajemy sobie sprawę, że klub pompuje sporo pieniędzy w akademię, jej infrastrukturę i trenerów. Nie wiemy, czy dziś po prostu jeszcze nie ma kogo wprowadzić, czy to jednak jeszcze pewien brak fantazji w ogrywaniu młodych. Niemniej przedstawiamy suchy fakt – w Zagłębiu młodzi nie dostali nawet 10% z możliwych minut. A to nie jest też tak, że fabryka zepsuła się w tym sezonie. W ostatnich latach do większej piłki przebiło się zaledwie 4 wychowanków akademii – Kubicki, Jach, Piątek i Jagiełło. 24-latek i dwóch 22-latków. Wszyscy wchodzili do seniorów ładnych parę sezonów wstecz.

gor

GÓRNIK ZABRZE – PEDAGOG ROKU

Wiadomo, ogrywanie młodych na tak szeroką skalę jest raczej efektem tego w jakim położeniu finansowo-organizacyjnym znalazł się Górnik niż zamierzoną polityką. Spadek do I ligi, problemy z kasą, zawód doświadczonymi piłkarzami i w efekcie drzwi dla zawodników około 20-letnich zostały otwarte najszerzej jak się dało. Trochę przypomina to zresztą… Zagłębie Lubin sprzed paru sezonów, gdy pierwszoligowe katharsis przyniosło wprowadzenie do piłki kilku ciekawych młodych piłkarzy. Nawet postać ówczesnego Piotra Stokowca przypomina nieco obecnego Marcina Brosza – trenera na wskroś odważnego, który nie boi się stawiać na dzieciaków.

Ludzie, którzy potrafili w takich warunkach awansować z I ligi są zawodnikami, którym należy zaufać. Wywalczyli ten awans, grają dalej, okazało się to dobrą polityką. I cały czas będziemy tą drogą chcieli iść. Trzeba też oczywiście patrzeć na zachowanie poziomu sportowego, ale przede wszystkim na to, na co nas stać. Klub musi operować w ramach swojego budżetu, musi dotrzymywać kontraktów zawodników, którzy już są w klubie – mówił w naszym wywiadzie Bartosz Sarnowski, prezes Górnika: – Mamy to szczęście, że nasz region obfituje w młode talenty. Jest tu wiele klubów, które ze sobą rywalizują. To pomaga w selekcji zawodników. Oprócz tego monitorujemy pierwszą ligę. Na własnej skórze przekonaliśmy się, że i tam jest dużo jakości. Obserwujemy jeszcze spotkania młodzieżówek. Chcemy dalej iść w tym kierunku.

Imponujący jest odsetek minut, które Górnik daje młodym. W tym sezonie w barwach zabrzan zagrało aż czternastu młodzieżowców, w tym chociażby Hajda czy Liszka z rocznika 2000. I przy tym Górnik długo trzymał się na podium, mówiono o nim w kontekście mistrzostwa Polski, a sezon być może skończą z prawem udziału w eliminacjach do Ligi Europy. Zabrzanie pokazują całej Ekstraklasie, że się da. Że te wymówki „kurde, chcieliśmy dać szansę wychowankom z akademii, ale walczymy o najwyższe cele” można włożyć między bajki. Warto też zauważyć, że tak jak w przypadku Zagłębia sprzed paru lat, tak i tutaj kluczową rolę odegrał spadek do I ligi. To tam młodzież dostała prawdziwą szansę, której wykorzystanie poskutkowało utrzymaniem miejsce w składzie już w Ekstraklasie.

Trochę przewrotnie okazuje się, że to potwierdzenie teorii… fachowców z Lecha Poznań. To oni bowiem w ostatnich latach robią naprawdę dużo, by najbardziej utalentowana młodzież przed debiutem w „Kolejorzu” ograła się na boiskach pierwszej ligi.

lech

LECH POZNAŃ – SUROWY I WYMAGAJĄCY OJCIEC

Lech już od kilku dobrych sezonów regularnie chwali się marką najlepiej szkolącego klubu w Polsce. Przejęcie infrastruktury we Wronkach, wychowanie mądrych trenerów, kolejne inwestycje w akademię, przemyślany proces rozwoju. Nic dziwnego, że kolejne diamenciki zjeżdżają z taśmy produkcyjnej spod szyldu „Akademia Lecha Poznań” i wyjeżdżają na zachód. Plan Lecha jest prosty – w ciągu roku wypromujmy jednego-dwóch piłkarzy do pierwszego zespołu, a wszystko zepnie się finansowo i sportowo. A i pamiętajmy, że w zeszłym roku lechici sprzedali Bednarka, Kownackiego i Kędziorę, czyli trzech wychowanków regularnie grających w wyjściowym składzie.

Luka jest odczuwalna, bo dziś minuty młodzieżowców w Kolejorzu stanowią tylko nieco ponad 10% całości. Z czego większość jest dziełem Roberta Gumnego. Lech, podobnie jak Zagłębie, notuje sezon – dziurę w kwestii wprowadzania młodzieży, a sytuacja byłaby wręcz dramatyczna, gdyby na ostatniej prostej nie wysypał się transfer ich prawego obrońcy do Borussii Moenchengladbach. Przyczyny takiej sytuacji? Po części zapewne bojaźń Nenada Bjelicy, który bardzo długo stawiał wyłącznie na swoich sprawdzonych ludzi. Po części presja wyniku, która jedynie podsyca lęk przed postawieniem na młodszych piłkarzy. Do tego doszły już indywidualne problemy – Jóźwiak stracił niemal całą jesień przez targi dotyczące jego nowego kontraktu.

Sęk w tym, że Lech naprawdę nie wychodzi źle na szansach dawanych młodszym piłkarzom. Gdy Nenad już się przełamał i wystawił Tymoteusza Klupsia, ten odwdzięczył się naprawdę obiecującym debiutem. Jest jeszcze Jakub Moder, który zagrał jedną minutę, a który szybko może stać się wyrzutem sumienia, jeśli zamiast wprowadzania tego piłkarza Lech zdecyduje się na grę w środku Tomaszem Cywką. Trudno zarzucić poznaniakom brak utalentowanych piłkarzy. Po sposobie ich gry nie tylko w drużynach Lecha, ale też na wypożyczeniach, gołym okiem widać potencjał. Kuleje za to liczba otrzymywanych przez nich szans.

Podkreślmy – tylko czterech młodzieżowców przez niemal cały sezon. Można podkreślać, że w Poznaniu idą w stronę jakości, ale naszym zdaniem jak na szum towarzyszący szkoleniu w stolicy Wielkopolski – to trochę mało.

wp

WISŁA PŁOCK – PRZEDSZKOLANKA, KTÓRA ZAWSZE PRZYTULI

Wisła Płock nie cieszy się opinią klubu ze świetną akademią. W młodzieżowych kadrach Polski ich piłkarzy albo nie ma, albo jest niewielu. W Centralnej Lidze Juniorów płocczanie zamykają tabelę w swojej grupie. A jednak młodzieżowcy w Wiśle uzbierali podobną liczbę minut co w Lechu Poznań. Jak to możliwe?

Model Wisły opiera się po części na wciąż młodych Polakach, którzy odbili się od piłki zagranicznej. Tak było z Oskarem Zawadą, który nie dał rady przebić się w Wolfsburgu. Tak było z odzyskanym dla Ekstraklasy z Włoch Damianem Rasakiem, a przecież jest też odrobinę starszy Igor Łasicki. Jakub Łukowski z kolei trafił do Płocka z Zawiszy Bydgoszcz jako 20-latek, a Konrad Michalak jest jedynie wypożyczony z Legii.

Wisła w przyszłości będzie chciała być klubem, który posyła na poziom Ekstraklasy swoje dzieciaki, ale dziś jest jak ten ptak, który ostatecznie wysiaduje podrzucone jaja. Największe zagrożenie dla płocczan? Stanie się klubem filialnym dla Legii. Największa szansa tegorocznej rewelacji Ekstraklasy? Stworzenie sobie marki klubu, który nie boi się dać szansy młodzieżowcom. Może nie z takim rozmachem jak w Zabrzu, ale jednak. Wisła może wyspecjalizować się z przytulaniu zawodników, którym nie poszło za granicą. Kamil Wojtkowski może się zastanawiać – a gdybym zamiast do Krakowa, trafił do Płocka? Każdy wypoczywający na ławce w zagranicznym klubie 19-latek przeglądając oferty od swojego menedżera może zasugerować – w Płocku najłatwiej o zaufanie.

Można oczywiście wytykać, że, tak jak w przypadku Górnika, o strategii decyduje po prostu grubość portfela, ale dla oceny sposobu wprowadzania młodych to nieistotne.

***

Nie wymagamy od klubów Ekstraklasy, by te stawiały na młodzież. Jeśli to robią – brawo, szacuneczek, chwalimy. Ale na koniec sezonu liczy się miejsce w tabeli i realizacja założonych celów. Ogrywanie młodzieżowców to miły dodatek, który może być opłacalny (jak w Lechu) czy buduje lokalną tożsamość (jak w Górniku). Jeśli jednak ktoś deklaruje, że stawia na młodzież, to warto te słowa weryfikować.

W Ekstraklasie z rozmachem robi to wyłącznie Górnik Zabrze. W Lubinie na razie więcej się o tych wychowankach mówi niż faktycznie pokazuje ich światu. Lech? W tym sezonie nie ma pod tym względem rewelacji, choć trzeba dodać, że od lat robią to najlepiej w Polsce. Są też chyba najbliżej złotego środka jeśli chodzi o zachowanie balansu w swej kadrze. Wisła Płock jest w tym wszystkim w zupełnie innej bajki – nie pokazuje swoich wychowanków, a raczej szuka młodzieży zdolnej wzmocnić klub na dziś. Z sukcesami, które widać w tabeli.

Nagrody dla nauczycieli rozdane, niedługo koniec roku szkolnego, a nas najbardziej interesuje jednak to, co się będzie działo w wakacje. Kilku uczniów ma zmienić szkoły, mówi się o studiach za granicą. Niewykluczone, że jeden czy dwóch żaków wygra finał ogólnopolskiej Olimpiady Sportowej i w nagrodę pojedzie na wycieczkę do Rosji. Stanowiąc inspirujący przykład dla młodszych, ale i budując renomę swojej alma mater. Renomę, która może zadecydować przy wyborze klubu u najbardziej utalentowanych piłkarzy w Polsce.

fot. FotoPyk/400mm.pl

Najnowsze

Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry
Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
8
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
12
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

53 komentarzy

Loading...