Reklama

Kadra staje się zależna od Zielińskiego? „Robert bez niego nie da rady”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

28 marca 2018, 19:53 • 5 min czytania 25 komentarzy

Ostatnio sporo miejsca na Weszło poświęcamy Piotrowi Zielińskiemu. Chyba nikogo to nie dziwi. Adam Nawałka sprawdza nowe warianty, daje szanse debiutantom – część z nich dobrze rokuje, ale to pomocnik Napoli jest jednym z tych nielicznych, którzy mogą wznieść kadrę na wyższy poziom w perspektywie najbliższych miesięcy. Kto wie, czy jego forma podczas mundialu w Rosji nie będzie równie ważna jak Roberta Lewandowskiego.

Kadra staje się zależna od Zielińskiego? „Robert bez niego nie da rady”

To już czas, by Zieliński stał się trwale i definitywnie jednym z liderów kadry. Teoretycznie jest nim od kilkunastu miesięcy. To w końcu on zaliczył najwięcej asyst w ekipie biało-czerwonych podczas eliminacji do MŚ (sześć). W tychże eliminacjach jako jedyny obok Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego zawsze grał od początku (dwa razy zszedł przed czasem). Wciąż jednak odczuwało się ogólny niedosyt i miało przekonanie, że mimo ewidentnego postępu to jeszcze nie jest to, że nadal trzeba wymagać więcej.

Mecze z Nigerią i Koreą Południową pokazały, że Zieliński przynajmniej częściowo oswoił się z myślą, że może być motorem napędowym kadry w momentach kluczowych. Nie wtedy, gdy ogólnie wszystko układa się dobrze, gdy tylko musi dostosować się do wysokiego poziomu kolegów. W piątek pierwszą połowę przespał, ale w drugiej wszystko kręciło się wokół niego, chwilami przyjemnie się na to patrzyło. On sam najwyraźniej czuje się mocniejszy niż wcześniej, skoro potrafił ochrzanić Lewandowskiego za to, że ten nie podał mu piłki w polu karnym. Niektórzy nawet wietrzą tu jakiś mały konflikt i walkę o reprezentacyjne wpływy. Objawem ma być reakcja zawodnika Napoli po golu „Lewego” z Koreańczykami – wszyscy szczęśliwi, tylko on głowa w dół.

Reklama

Faktem jest, że z Nigeryjczykami Zieliński najlepiej prezentował się wtedy, gdy napastnik Bayernu odpoczywał już na ławce. Podobnie z Koreą – gdy Lewandowski został zmieniony, w drugiej połowie tylko 23-letni pomocnik był w stanie zagrać niekonwencjonalnie i minąć rywala. W taki sposób wypracował sytuację Arkadiuszowi Milikowi, aż wreszcie na koniec samemu wspaniale strzelił na 3:2. Żeby się jednak nie zapędzać we wnioskach – przed przerwą „Zielu” wypracował kolegom dwie stuprocentowe okazje, w tym jedną właśnie sławniejszemu koledze.

Szanuję Piotrka za umiejętności i boiskową inteligencję. Jego statystyki w reprezentacji nie imponują – co prawda zaliczył parę asyst w eliminacjach, ale od tej klasy pomocnika trzeba też wymagać goli. To jednak zawodnik, który jedną akcją potrafi odwrócić losy meczu. I tak zrobił wczoraj, a oprócz tego miał parę akcji z najwyższej półki. On sam po takim występie na pewno bardziej w siebie uwierzy. Dał sobie namacalny dowód, że może wiele znaczyć w reprezentacji. Oby tak było na mundialu – mówi Weszło Paweł Golański, uczestnik Euro 2008.

  – Rok temu myślałem, że gdyby w kadrze zabrakło Roberta, to byłaby katastrofa. Dziś tak samo mogę powiedzieć o Zielińskim. Gdyby, nie daj Boże, miało go zabraknąć w Rosji, nasze szanse znacząco by zmalały. Z Koreą w pierwszej połowie on jako jedyny grał w piłkę. Sam Robert, bez Piotrka, teraz nie da sobie rady – uważa Kamil Kosowski, 52-krotny reprezentant Polski.

Golański nie do końca się z tym zgadza i jest mniej radykalny. – To może być wiodąca postać kadry, co do tego nie mam wątpliwości. Nie zapominajmy jednak, że takich postaci mamy więcej. Jest Lewandowski, Glik, Piszczek, Grosicki, zdrowy Błaszczykowski. Nie przesadzałbym w drugą stronę. Robert to już tej klasy napastnik, że od nikogo nie jest uzależniony. Nie tylko Zieliński może stwarzać mu sytuacje. Z Koreą długo prym wiódł Grosicki, dobrze na wahadle grał Rybus. Nie możemy doprowadzić do tego, że wszystko będzie układane pod jednego zawodnika. Może się przecież zdarzyć, że w ważnym momencie go zabraknie. I co wtedy, posypie nam się cały plan?

Kosowski przyznaje, że nie tylko Zieliński wyróżniał się w ofensywie. – Kto wie, czy wczoraj najlepszego meczu w reprezentacji nie rozegrał Grosicki. Właśnie tak powinien grać: nie tracić energii i czasu na szamotaniny czy jakieś chaotyczne zrywy. Okazał się bardzo konkretny, przez godzinę był najlepszy na boisku. Dwie fenomenalne wrzutki – w tym jedna asysta – do tego gol. O to chodzi. Im więcej piłkarzy atakujących w formie, tym lepiej dla Zielińskiego, bo nie będzie postrzegany jako ten, który ma dogrywać wszystkie otwierające piłki, presja się bardziej rozłoży – uważa ekspert nc+.

Aktualne pozostaje pytanie, czy Zieliński w ogóle może być tym najważniejszym czy prawie najważniejszym, czy to po prostu jest piłkarz o takich predyspozycjach mentalnych? W Napoli zawsze stanowił tylko pewien element całości, gra ofensywna w środku pola nigdy nie opierała się głównie na nim. Jeżeli ktoś tam w drugiej linii znajduje się pod naprawdę dużą presją, to Marek Hamsik. Nie Polak. Sprawa następna – czy jest on w stanie nadawać ton i dyktować tempo przez pełne 90 minut, być cały czas pod grą? Czy może jednak zawsze będzie funkcjonował „od przebłysku do przebłysku”, z tą różnicą, że teraz tych przebłysków daje więcej niż kiedyś? Nawet w ostatnich sparingach miał długie okresy przestojów. Potem wrzucał wyższy bieg, ale problem w tym, że gdy on zwalnia, nie za bardzo ma kto przejąć pałeczkę. W Napoli takiego zmartwienia raczej nie ma.

Reklama

Zieliński chwilami padał ofiarą własnego talentu. Oczekiwania wobec niego od dawna są dużo większe niż w przypadku pozostałej większości. Ten bagaż nieraz go już przytłaczał, czego najbardziej jaskrawym przykładem był mecz z Ukrainą na Euro 2016. Wtedy zupełnie nie podołał i został zmieniony w przerwie. To były jego jedyne minuty na francuskim turnieju. – Nie wiem, czy temat presji nie jest tu przesadzony. Zieliński na co dzień mierzy się z wielkimi oczekiwaniami, gra w Lidze Mistrzów, walczy z Napoli o mistrzostwo Włoch, powinien być do tego przyzwyczajony. A dużo się od niego wymaga, bo bardzo dużo umie i tak jest postrzegany. To dla niego raczej nie nowość – komentuje Golański.

W eliminacjach akcje tego piłkarza wzrosły, a rok 2017 regularnie przynosił konkrety ofensywne w postaci asyst. Teraz doszedł wreszcie gol i rosnący wpływ na grę. Kadra staje się od niego coraz bardziej zależna, po części również przez bryndzę na skrzydłach. Czy będzie potrafił temu sprostać? To nadal niewiadoma, ale dziś trzeba już tego wymagać.

Nawet nie wiecie, jak bardzo w tym przypadku chcielibyśmy usłyszeć „tak”, bo jeśli nie Zieliński, to drugiego kandydata na klasową „dziesiątkę” nie widać. Zbliżający się mundial może dać wreszcie wiążącą odpowiedź, to może być najważniejszy test. Powodów do optymizmu mimo wszystko teraz przybyło i tego się trzymajmy.

PM

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...