Reklama

Lampka wina, tańce i fortepian. Luźne zgrupowanie Nigerii

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2018, 18:49 • 4 min czytania 12 komentarzy

Trzeci bramkarz nie doleciał na zgrupowanie, drugi się spóźnił, a selekcjoner reprezentacji Nigerii w przededniu sparingu z Polską rozmyśla nad składem przy lampce wina. Stephen Eze wchodzi na stół i śpiewa piosenki, a Ogenyei Onazi i Kelechi Iheanachao grają na pianinie, a pół kadry transmituje to na Instagramie. Jak wygląda zgrupowanie naszego najbliższego rywala – opowiada Mateusz Zgorzyk, łowca autografów, który spędził z kadrą Nigerii niemal cały dzień. 

Lampka wina, tańce i fortepian. Luźne zgrupowanie Nigerii

O Mateuszu mogliście już u nas poczytać, bo swego czasu zrobiliśmy z nim dużą rozmowę na temat zbierania autografów. Mateusz wraz ze znajomymi odwiedzili reprezentację naszych najbliższych w rywali w hotelu.

Trudno jest wejść do hotelu reprezentacji Nigerii?

Paradoksalnie bardzo łatwo. Po raz pierwszy byłem na zgrupowaniu zespołu z Afryki i jestem pod wrażeniem ich podejścia do ludzi z zewnątrz. Kadra nie ma nawet swojego ochroniarza, mogłem się tak wraz ze znajomymi swobodnie poruszać. Nawet obsługa hotelu nie miała z tym problemu. Gorzej jest z podejściem do reprezentacji Polski, która jest dość mocno obwarowana tymi wszystkimi zakazami.

29511561_1819575028093142_7709285684355268608_o

Reklama

Ale to, czego doświadczyłeś na miejscu w hotelu Nigeryjczyków, przeszło chyba twoje najśmielsze oczekiwania.

Dokładnie. Byłem tam pół dnia. Zawodnicy schodzili na śniadanie czy obiad, wychodzili na trening i miałem dużo czasu, by poprosić każdego z nich o podpis. Dziać zaczęło się dopiero wieczorem już po kolacji. Stephen Eze, młody chłopak, został po raz pierwszy powołany do kadry i musiał przejść ten legendarny piłkarski chrzest. Wymyślili mu, że ma śpiewać. No to zaczął śpiewać jakieś afrykańskie piosenki. Później wszedł na stół, tańczył. Pół kadry transmitowało to na Instagramie. Po tym chrzcie przenieśli się obok, gdzie stał fortepian. Ogenyei Onazi i Kelechi Iheanacho zaczeli grać na tym fortepianie, znów wszyscy się bawili, tańczyli i śpiewali. Atmosfera – miazga, znakomita sprawa.

Grali raczej lokalne rytmy czy muzykę popularną?

I to, i to. Iheanacho stał obok Onaziego i pokazywał mu jakiś układ taneczny, udawania pływania na kajaku, później coś podobnego do Gangnam Style. Obok Alex Iwobi z Arsenalu śmiał się z tego pokazu. Wyszło naprawdę sympatycznie. Warto było jechać.

Reklama

Spotkałeś się już z czymś takim?

Nie wiem ile już razy zbierałem autografy. Tego było mnóstwo, nie do policzenia. Ale czegoś takiego chyba jeszcze nie widziałem. Słyszałem, że porównywalna była feta Sevilli po zdobyciu Ligi Europy w Warszawie. Tylko oni wtedy coś wygrali, a tu mówimy o zgrupowaniu reprezentacji. Nigeryjczycy mieli kompletny luz, chodziłem sobie między nimi z telefonem i nikt mnie nie wyganiał czy nie zasłaniał mi aparatu. A wcześniej w tym hotelu łowcy autografów byli raczej wyganiani na zewnątrz. A teraz obsługa podchodziła i pytali „jak tam? Zebrałeś już wszystkich? Jak idzie”. Więc pewnie to podejście piłkarzy udzieliło się samej obsłudze.

A co na to wszystko sztab?

Mają luźne podejście do takich rzeczy, nawet jeden z trenerów sam grał na fortepianie.

Ale kadrowo to w Nigerii nie jest tak wesoło.

Tak, mieli jakieś problemy w wizami czy pozwoleniami na przyjazd. Trzeci bramkarz reprezentacji nie przyleciał wcale. Drugi dotarł do hotelu dopiero trzeciego dnia zgrupowania. Wyobrażasz sobie, że trener Nawałka miałby przez trzy dni do dyspozycji tylko jednego golkipera? Ale ok, skończyły się te tańce i cały sztab poszedł sobie po lampki wina, rozsiedli się na fotelach i tak sobie dumali. Ich selekcjoner zarzucił nogi na drugie krzesło i na luzie rozmyślał o rozterkach ze składem.

Na zgrupowanie Korei Południowej też się wybierasz?

Tak, jedziemy w kilka osób zaraz po meczu z Nigerią. W sobotę ruszamy w stronę Chorzowa i tam spróbujemy zbierać podpisy. Ale to będzie obrót o 180 stopni. Dwa lata temu byłem w Pradze, gdzie Czesi z nimi grali sparing. Oni mają swoje zasady i rygory. Każdy musi przynieść swoją torbę, muszą osobiście przywitać się z trenerem, rzadko wychodzą z pokojów. Ład i porządek. Kompletnie inna mentalność od Nigeryjczyków.

Tańców i fortepianu raczej nie będzie.

Nie spodziewam się. Ale Nigeryjczycy mi zaimponowali otwartością. Nikt nie odmówił autografu, nawet Moses czy inni goście z Premier League. No i ciągle ten Instagram – jak jeden z zawodników składał podpis, to inny robił mu zdjęcie. Albo jak mieliśmy jakieś zabawne zdjęcie któregoś z piłkarzy, to też z miejsca podchwytywali temat i robili fotkę.

Miła odmiana od reprezentacji Polski, gdzie jest sporo obostrzeń?

Tak, brakuje tam tego luzu. Ja rozumiem, że kadra musi być trochę osłonięta, bo zainteresowanie jest ogromne i nie można wpuścić setek osób do hotelu. To niemożliwe, zdaję sobie z tego sprawę. Ale porównuję samą atmosferę. Czułem się w tym hotelu tak, jakby reprezentacja Nigerii była naszą wizytówką, a Polacy zamknęli się za drzwiami i nikogo nie wpuszczali. Robert Lewandowski wychodził bocznym wyjściem, a nie głównym terminalem, byle tylko uniknąć przypadkowego kontaktu z którymś z kibiców. A wystarczyłoby stanąć na sekundkę do zdjęcia i myknąć dalej. Zawsze to jakiś gest otwartości i inne postrzeganie.

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

12 komentarzy

Loading...