Reklama

Kolejny hit, kolejne kontrowersje i kolejne błędy

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2018, 17:46 • 4 min czytania 56 komentarzy

Jak przez mgłę przypominamy sobie początek rundy wiosennej, kiedy praktycznie nie mieliśmy problemów z sędziowaniem i wydawało się, że VAR rozwiązał większość tego typu problemów. Ostatnio jednak po meczach ekstraklasy żyjemy głównie kontrowersjami i często to właśnie one stanowią ligowy temat numer jeden. Nie inaczej było też w 27. kolejce, w której mieliśmy kolejny hit naznaczony sędziowskimi wątpliwościami.

Kolejny hit, kolejne kontrowersje i kolejne błędy

Mamy na myśli oczywiście mecz Lecha z Jagiellonią prowadzony przez Tomasza Musiała. Spornych sytuacji było kilka i, szczęśliwie, nie wszystkie okazały się błędami sędziego. Przede wszystkim dobrze się stało, że arbiter nie uznał wyrównującego gola Situma. Przewinień mogło być tam kilka, w tym zagrania piłki ręką przez podającego Gytkjaera czy strzelającego Situma. Skupmy się jednak na spalonym, który był w tej sytuacji ewidentny i przez którego o uznaniu gola nie mogło być mowy. Nie wnikamy więc w powody, przez które Musiał po analizie VAR anulował bramkę, tylko cieszymy się, że podjął taką właśnie decyzję.

Ewidentnym błędem było natomiast puszczenie gry po faulu Vujadinovicia na Novikovasie w polu karnym Lecha przy stanie 2:1. Obrońca gospodarzy trafił w piłkę, ale później zwyczajnie przykopał rywalowi i w myśl obowiązujących przepisów jest to przewinienie. Jagiellonii należał się więc rzut karny, który mógłby znacząco wpłynąć na przebieg spotkania. Inna sprawa, że podopieczni Ireneusza Mamrota większe pretensje mieli o podyktowany rzut karny dla Lecha po zagraniu piłki ręką przez Gutiego, po którym padł gol na 3:1.

Czy mieliśmy tu do czynienia z rozmyślnością zagrania piłki ręką, o której mówią przepisy? Bardzo wątpliwe. Problem jednak w tym, że musimy poruszać się w ramach aktualnych interpretacji przepisów wydanych przez KS PZPN (czyli nie ma sensu przykładać do tej sytuacji interpretacji UEFA). A te, jak udało nam się potwierdzić u Zbigniewa Przesmyckiego, wciąż obowiązują u nas w myśl poniższego schematu:

Reklama

Dla Gutiego była to więc piłka oczekiwana – cały czas widział przeciwnika i musiał brać pod uwagę, że ten może za chwilę dośrodkowywać w pole karne. Niezależnie od tego, czy przyjmiemy, że odległość od piłki była duża bądź mała, należał się rzut karny, bo ręka piłkarza Jagi powiększyła jego obrys ciała. Stąd tę decyzję Tomasza Musiała uznajemy za prawidłową. Nie zmienia to jednak faktu, że całościowo arbiter skrzywdził przyjezdnych i pomógł gospodarzom, co uwzględniamy w niewydrukowanej tabeli. Na szczęście różnica pomiędzy obiema drużynami na boisku była bardzo widoczna, a wynik na tyle wysoki, że nie może tu być mowy o wypaczeniu ostatecznego rozstrzygnięcia.

Skoro poruszyliśmy już temat zagrania piłki ręką, podobna sytuacja miała miejsce w meczu Wisły Płock z Koroną i tam też powinna zostać gwizdnięta jedenastka. Umknęło to jednak uwadze Łukasza Szczecha, stąd zapisujemy ten błąd w niewydrukowanej tabeli. Jako że Wisła i tak pewnie wygrała ten mecz, ponownie pozostaje nam uzupełnić jedynie kolumny „sędzia pomógł” i „sędzia zaszkodził”.

Ciekawą sytuację mieliśmy także w Gdańsku, gdzie w polu karnym Lechii Radović starł się ze Sławczewem. Decydujący przy ocenie tej sytuacji jest fakt, czy Bułgar trafił nogą w głowę legionisty. Po bardzo wnikliwej analizie tej sytuacji można dopatrzeć się tego kontaktu, a więc Legii należał się rzut karny. Podobnie więc jak w poprzednich przypadkach odnotowujemy błąd Jarosława Przybyła w tabeli, ale szczęśliwie nie musimy ingerować w dorobek punktowy obu drużyn, bo Legia i tak ten mecz wygrała.

Nie był to jednak ostatni poważny błąd arbitrów w tej kolejce. Zastrzeżenia można mieć do Tomasza Kwiatkowskiego, który w meczu Górnika z Zagłębiem co prawda słusznie wyrzucił z boiska Matrasa, ale później popełnił dwa dyskretne błędy przy bramkach. Przy golu Wieteski nie zauważył wybloku, jaki Wolsztyński wykonał na Guldanie. A przy trafieniu Starzyńskiego podyktował bardzo dyskusyjny rzut wolny. Jako że nie są to zdarzenia, które normalnie uwzględniamy w niewydrukowanej tabeli i jako że arbiter skrzywdził obie drużyny po razie, pozostawiamy to spotkanie bez zmian. Czyli robimy coś innego, niż ze starciem Sandecji z Piastem, gdzie w 59. minucie meczu za faul bez piłki z boiska powinien wylecieć Szczepaniak (błąd Bartosza Frankowskiego). Goście wygrali jednak to spotkanie 3:0, więc także i tutaj nie może być mowy o wypaczeniu końcowego wyniku.

Reklama

No dobra, skoro wypisaliśmy już wszystkie sprawy, do których się przyczepiliśmy, to czas na te, które w naszej ocenie nie były oczywistymi błędami. Tak było po starciu w polu karnym Hernandeza z Listkowskim w meczu Pogoni z Cracovią (brak karnego) oraz po starciu Mikovicia ze Zbozieniem w meczu Arki z Bruk-Betem (podyktowany karny). W obu przypadkach, które były niejednoznaczne, sędziowie znajdą bowiem argumenty na swoją obronę. I właściwie to by było na tyle, jeśli chodzi o kontrowersje, więc od razu wjeżdżamy z niewydrukowaną tabelą:

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
10
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
7
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Niewydrukowana tabela

Komentarze

56 komentarzy

Loading...