Reklama

Igrzyska zamiast KSW. Gadżijew poczeka na Tokio 


Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

12 marca 2018, 20:18 • 6 min czytania 1 komentarz

W 2017 roku Magomedmurad Gadżijew był twarzą polskich zapasów. Srebrne medale mistrzostw świata i Europy sprawiły, że został jedynym obok Joanny Jędrzejczyk przedstawicielem sportów walki, którego nominowano w 83. Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na Najlepszego Sportowca Roku. Świetną formę podtrzymuje w PWPW Krajowej Lidze Zapaśniczej, gdzie przed rokiem stał się bohaterem głośnego transferu. Choć jego nazwisko regularnie pojawia się w kontekście MMA, to sam zainteresowany marzy o rehabilitacji na igrzyskach olimpijskich.

Igrzyska zamiast KSW. Gadżijew poczeka na Tokio 


Pochodzi z Dagestanu – autonomicznej republiki wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej, która leży nad morzem Kaspijskim pomiędzy Gruzją, Czeczenią i Afganistanem. Blisko 3 miliony mieszkańców tworzą tam jedyną w swoim rodzaju wieloetniczną mieszankę – na zaledwie 50 tysiącach metrów kwadratowych powierzchni można spotkać przedstawicieli ponad 30 różnych narodowości, których różnią język, kultura i tradycja.

Gadżijew do Polski trafił w 2012 roku razem z przyszłym trenerem zapaśniczej kadry – Jusufem Abdusalamowem. Z miejsca odnalazł się w nowym środowisku i zapragnął zostać tu na stałe. Zaczął reprezentować barwy AKS Białogard, a dwa lata później uzyskał polskie obywatelstwo. „Przyjechałem tu na obóz, ale spotkałem na drodze bardzo życzliwych ludzi i postanowiłem zostać” – opowiadał. Wcześniej na arenie międzynarodowej reprezentował Rosję i to w tych barwach zdobywał pierwsze tytuły – mistrzostwo świata juniorów i wicemistrzostwo Europy seniorów.

„Dla mnie Polska to mój kraj, a biały orzeł jest moim orłem. Nie wiem jak patrzą na to inni, ale dla mnie jest właśnie tak” – opowiadał o swojej decyzji. Gdy w 2015 roku podczas I Igrzysk Europejskich wywalczył „tylko” srebro, był niepocieszony bo… musiał wysłuchać rosyjskiego hymnu, który zagrano zwycięzcy. „Nie czułem się dobrze. Teraz najważniejszy jest dla mnie polski hymn. (…) Kiedyś na pewno go zaśpiewam” – przekonywał. Zna nie tylko hymn – na co dzień płynnie porozumiewa się po polsku.

Do zapasów trafił przypadkiem. W Dagestanie wszyscy spodziewali się, że pójdzie raczej w ślady ojca – wziętego stomatologa. Bardziej niż nauka 10-latka interesowały jednak sporty walki, a w Machaczkale jest kilka mocnych klubów, w których dominują właśnie zapasy. W rejonie są sportem narodowym – uprawia je ponad 30 tysięcy mieszkańców, czyli około 1 procent całej populacji. „Potraktowałem pierwsze zajęcia jako zabawę. Spodobało mi się i tak ćwiczę do dziś” – wspominał Gadżijew.

Reklama

W jego karierze nie brakowało trudnych momentów. Jednym z nich był okres od 2012 do 2014 roku. W oczekiwaniu na otrzymanie polskiego obywatelstwa nie mógł startować w oficjalnych zawodach. Znalazł się wówczas w stanie zawieszenia, ale mógł liczyć na pomoc Abdusalamowa, który kilka lat wcześniej był dla młodszego kolegi mentorem, a po latach został jego trenerem. „Gdy ja zaczynałem karierę, Jusuf akurat ją kończył. Był dla mnie wzorem do naśladowania, jakby starszym bratem” – zaznaczył zapaśnik.

Abdusalamow przeszedł podobną drogę. Również pochodzi z Dagestanu – w 2000 roku reprezentował Azerbejdżan, a 8 lat później zdobywał srebro igrzysk olimpijskich już w barwach Tadżykistanu. Trener jest jednak Awarem, a Gadżijew Dargijczykiem – dialekty obu grup bardzo się od siebie różnią, więc obaj w codziennej komunikacji muszą porozumiewać się po rosyjsku.

W 2016 roku o Gadżijewie zrobiło się głośno ze względów nie do końca sportowych. W kwietniu podczas turnieju kwalifikacyjnego w Zrenjaninie został jednym z czterech reprezentantów Polski, którzy wywalczyli olimpijskie przepustki. Kilka tygodni później sportowe sukcesy odeszły w zapomnienie – w organizmie zawodnika wykryto zakazane od 1 stycznia meldonium, przez co stracił prawo do występu w Rio de Janeiro.

Kolejny zwrot akcji przyszedł jeszcze przed igrzyskami. Po wnikliwej analizie okazało się, że u Gadżijewa wykryto śladowe ilości substancji (0,19 mg/mm), a sam zapaśnik odwołał się od decyzji. Argumentował, że przyjmował meldonium pod koniec poprzedniego roku – gdy nie zostało jeszcze zakazane. Międzynarodowa Federacja Zapaśnicza pochyliła się nad jego sytuacją i ostatecznie zaakceptowała jego argumentację – nie stwierdzono winy zawodnika i cofnięto nałożoną karę.

Zapaśnik mógł więc polecieć na wymarzone igrzyska. „Sam start w Rio mnie nie zadowala. Chcę wrócić z medalem. Każdy pojedynek będzie dla mnie jak walka o złoto” – deklarował przed startem imprezy. Znalazł się tam jako świeżo upieczony mistrz Europy, więc nic dziwnego, że z jego występem wiązano pewne medalowe nadzieje. Olimpijski sen zakończył się jednak już w 1/8 finału – i to w pechowych okolicznościach. Walka z Frankiem Aniello Molinaro zakończyła się remisem, jednak awansował rywal – w pierwszej rundzie przeprowadził wyżej punktowaną akcję. Gadżijew nie mógł liczyć nawet na repasaże, bo jego pogromca w ćwierćfinale wysoko przegrał i także pożegnał się z turniejem.

G1

Reklama

„Najpierw wywalczył olimpijską kwalifikację, później ją stracił i wydawało się, że jej nie odzyska. A jednak się udało. Ale ten emocjonalny kołowrotek sprawił, że w Rio nie był sobą, stąd porażka. Jego i moja” – wspominał w kwietniu 2017 roku w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” trener Abdusalamow.

Dużo lepszy dla pochodzącego z Dagestanu zapaśnika był kolejny rok. Został wicemistrzem świata (w kategorii 65 kg) oraz Europy (70 kg). Oprócz tego wrócił na moment do rodzinnej Machaczkały, aby wziąć ślub. Świetnie radził sobie także w PWPW Krajowej Lidze Zapaśniczej. Przed transferem był liderem AKS Białogard – wygrał wszystkie walki, choć startował w wyższym niż zwykle limicie 74 kg. Mimo to jego klub zakończył rozgrywki dopiero na czwartym miejscu, a po Gadżijewa zgłosił się mistrz – AKS Madej Wrestling Team Piotrków Trybunalski. W nowych barwach odnalazł się z miejsca, a zespół szedł od zwycięstwa do zwycięstwa –  aż do finału. Tam 7 marca w pierwszym meczu musiał uznać wyższość Boruty Olimpijczyk Wrestling Team Zgierz & Radom. O końcowej klasyfikacji zdecyduje zaplanowany na 13 marca rewanż.

Jaka przyszłość czeka Gadżijewa? Jego nazwisko – podobnie jak w przypadku wielu zapaśników – coraz częściej pojawia się w kontekście MMA. Taką drogę wybrał w ostatnich latach Damian Janikowski, który został jedną z nowych twarzy KSW. Portal MyMMA.pl umieścił najlepszego polskiego „wolnego” w rankingu 10 sportowców, których chce zobaczyć na gali tej organizacji w 2018 roku. Co na to sam zainteresowany?

„Mieszane sztuki walki są bardzo popularne w Dagestanie i okolicach – wielu moich znajomych jest z tym jakoś związanych. Jeśli o mnie chodzi, to na razie w ogóle nie myślę o karierze w tej dyscyplinie. Pieniądze to nie wszystko – na tę chwilę liczą się tylko igrzyska olimpijskie w Tokio. To właśnie pod tę imprezę będziemy tworzyć z trenerem plan przygotowań przez najbliższe dwa lata” – przyznaje Gadżijew.

Co dalej? „W Polsce czuję się świetnie, ale nie wiem co będzie po igrzyskach w 2020 roku. Mam tu wielu znajomych i codzienne życie naprawdę mi się podoba. Nie wykluczam, że przyszłość po karierze zawodniczej także zwiążę z Polską, ale nie chciałbym składać aż tak daleko idących deklaracji. Zobaczymy po Tokio ” – dodaje.

W 2018 roku – kilkanaście dni po ostatnim meczu PWPW KLZ – Gadżijew będzie bronił srebrnego medalu z ostatnich mistrzostw Europy. Impreza zostanie zorganizowana w rosyjskim Kaspijsku – zaledwie kilka kilometrów od miejsca, w którym się wychował. Na trybunach będą go wspierać przyjaciele z dzieciństwa i członkowie rodziny. Najlepszy polski zapaśnik ostatnich lat nie wyobraża sobie, by mógł nie wrócić z rodzinnego Dagestanu bez drugiego w karierze złota ME.

KACPER BARTOSIAK

Fot. klz-zapasy.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...