Reklama

Decyzja Komisji Ligi na gorąco. Głosy z obu szatni

redakcja

Autor:redakcja

05 marca 2018, 22:19 • 5 min czytania 66 komentarzy

Zero punktów dla Piasta Gliwice, zero punktów – ale trzy gole w tabeli – dla Górnika Zabrze. Tak w skrócie można opisać decyzję Komisji Ligi w sprawie przerwanych w sobotę, po brawurowym ataku kibiców na płot, derbów Śląska. Nie będzie dogrywania meczu do końca, nie będzie też trzech punktów dla Górnika, co już w momencie decyzji o zakończeniu spotkania przed czasem wydawało się najbardziej realną opcją. Oprócz tego oba kluby dostały sześciomeczowe zakazy wyjazdowe, kary finansowe (Górnik – 40 tysięcy, Piast – 80 tysięcy), a także zakaz uczestnictwa w dwóch kolejnych derbach kibicowskich ekip gości. Po komentarz do takiej decyzji Komisji Ligi zadzwoniliśmy do zawodników z obu stron barykady – do Jakuba Szmatuły z Piasta i Damiana Kądziora z Górnika.

Decyzja Komisji Ligi na gorąco. Głosy z obu szatni

Jakub Szmatuła (Piast Gliwice):

Uważa pan taką karę, walkower dla Górnika wraz z odebraniem mu trzech punktów, za sprawiedliwą?

Wydaje mi się, że była szansa, jak już nie wtedy to jakoś teraz, by mecz dograć. Zależało nam na tym, ale Górnik uznał, że im się należy walkower. Wiem, że już jakieś odwołanie od decyzji napisali – że oni się z tą decyzją nie zgadzają, że dla nich możliwy jest tylko klasyczny walkower. Dla nich sprawa jest czarno-biała – bo burdy były na stadionie Piasta, to automatycznie walkower. Tylko nie wiadomo, czy któryś z ich kibiców nie był na sektorze Piasta. Tu, w Gliwicach, jest specyficzny klimat. Jeżeli była możliwość zabrania tych flag, nie wiadomo przez kogo, jeżeli ktoś przyjeżdża na stadion jako gość i czuje się jak u siebie, to coś jest nie tak. Tak samo nie wiadomo, przez kogo była ta zadyma wywołana. Czy przez kibiców Piasta, czy byli w to zaangażowani jacyś postronni kibice Górnika. Słuchy dochodzą różne. Wydaje mi się, że to trochę niesprawiedliwe, ale takie jest życie. Piast jako klub wystosował apel, pismo, żeby ten mecz dograć do końca. Stało się jak się stało. Górnik liczył na łatwe trzy punkty, wiem, że teraz się odwołuje, a może żałować, że nie przystał na to, czego chciał Piast. Piast wystąpił do Górnika z możliwością, żeby ten mecz dograć. Bez odzewu. Oni liczyli z góry, że będzie im przyznany walkower. Wydaje mi się, że to trochę nie fair. Jeżeli byliby kozakami, to chcieliby ten mecz dograć. Ale liczyli na to, że dostaną walkowera, fajnie, będą mieli trzy punkty więcej. Cóż, komisja postąpiła trochę inaczej. Na dziś nie zyskaliśmy ani my, ani Górnik.

Myśli pan, że władze Piasta zachowałyby się inaczej? Że gdyby wydarzyło się to po drugiej stronie, to nie próbowałyby skorzystać z okazji?

Reklama

Wiem, wiem, teraz możemy sobie gdybać, co by było, jakby to było wręcz przeciwnie. Nie wiem, powiem panu szczerze, że nie mam pojęcia, jakby to wyglądało z naszej strony. Nie wiem, jak zachowałby się Piast. Ale moje wrażenie jest takie: jeśli Górnik chce grać o najwyższe cele, jeśli czuje się mocny i dobrze przygotowany, to mógł grać. Wystosowaliśmy jako klub pismo, żeby mecz dograć do końca, nie było odzewu. A z tego co wiem, jeśli Górnik by się zgodził, to była szansa ten mecz dograć.

Po takiej porażce, kiedy przegrywacie walkowerem wygrany mecz, trudniej się podnieść? Czy wręcz przeciwnie, bo wiecie, że to wy prowadziliście w derbach?

Wydaje mi się, że będziemy jeszcze mocniejsi. Musimy wyrzucić z głowy to wszystko, co się stało, przepracować ten tydzień, bo mamy następne ważne mecze – Sandecja, Termalica. Mecz z Górnikiem to już historia, decyzje są jakie są, ich nie cofniemy. Trzeba patrzyć w przyszłość, a tym doświadczeniem będziemy jeszcze mocniejsi. Możemy sobie jeden dzień, dwa, pomarudzić, popłakać – oczywiście w przenośni – ale gramy dalej. Jesteśmy facetami, trzeba wierzyć, że następne mecze będziemy już rozstrzygać na boisku.

Damian Kądzior (Górnik Zabrze):

Co pan sądzi o decyzji Komisji Ligi?

Od razu z chłopakami powiedzieliśmy sobie, że nie może to na nas wpłynąć, bo to są decyzje podejmowane poza nami. My przecież nie mamy na Komisję Ligi żadnego wpływu. Tym się zajmuje prezes i ludzie do tego odpowiedni, a my musimy się zajmować tym, co na boisku i w normalny sposób wygrywać spotkania.

Reklama

Trudniej przejść do porządku dziennego nad taką decyzją, kiedy wszyscy wróżyli wam walkower, niż nad „klasyczną” porażką? To jest jakiś dodatkowy ciężar?

Nie odbieramy tego tak, że to jakiś dodatkowy ciężar. Tamten mecz to zamknięta sprawa, w piątek gramy kolejny z Zagłębiem Lubin, wychodzimy i musimy zdobyć trzy punkty w normalny sposób, nie przy jakichś zielonych stolikach, komisjach. To będzie najlepsza odpowiedź z naszej strony.

Macie pretensje do kibiców? Od spalenia przez nich flag Piasta zaczęło się całe zamieszanie.

Grając na boisku nie skupiam się na tym, co się dzieje. Czy się palą flagi – nie interesuje mnie to. Cieszy mnie, jak jest fajny doping, my ten doping słyszeliśmy ze strony naszych kibiców. To, co tam się działo, to są sprawy niezależne od nas. My musimy dać z siebie wszystko na boisku, by próbować odwrócić losy spotkania. Dopiero zaczęliśmy patrzyć w stronę trybun, jak sędzia przerwał mecz i kazał zejść do szatni. Do kibiców nie mam pretensji, bo wiele razy nieśli nas do zwycięstw, dzięki nim zdobyliśmy wiele punktów. W kolejnych sześciu meczach będzie nam tego brakować.

Gdy mecz był przerwany, padł płot oddzielający bramkę Tomka Loski od kibiców z młyna Piasta, rozważaliście w ogóle powrót na boisko? 

Nastawialiśmy się cały czas na to, że chcemy grać. Trener ustalał już z nami zmianę ustawienia, chcieliśmy wyjść i zrobić swoje. Nie mieliśmy na to wpływu, co powie delegat, sędzia. Pozostawaliśmy cały czas w gotowości. Ale jak już siedzieliśmy w tej szatni 30-40 minut, to wiedzieliśmy, że już nie wrócimy z takich ciepłych warunków na mróz. Zanim byśmy się zaczęli rozgrzewać, to zastałaby nas północ.

Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Komentarze

66 komentarzy

Loading...