Reklama

Romeo Jozak czeka na zemstę, chwila prawdy dla Nenada Bjelicy

redakcja

Autor:redakcja

03 marca 2018, 10:03 • 15 min czytania 9 komentarzy

W październiku trener Lecha Nenad Bjelica udzielił byłemu wykładowcy, Romeo Jozakowi, bolesnej lekcji futbolu – Kolejorz rozbił Legię 3:0. W niedzielę nauczyciel może pozbawić go pracy – czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Romeo Jozak czeka na zemstę, chwila prawdy dla Nenada Bjelicy

Przegląd Sportowy

PS1 03-03

Zaczynamy od warszawsko-poznańskiej bitwy pod chorwacką banderą.

Dziś Jozak ostrożnie waży słowa, bo wie, jak ważne spotkanie czeka jego zespół. Chce się zrewanżować za jesienne upokorzenie. Ma też w pamięci, że Legia nie radzi sobie z drużynami z czołówki ligi. – Może za mało dostrzegam, by znaleźć przyczynę, może to bariera psychologiczna? Kwestią czasu jest, kiedy zostaniemy najsilniejszą i najbardziej poważną druzyną ekstraklasy – mówi (…) W Poznaniu zrobiło się nerwowo, posada Bjelicy wisi na włosku. A przecież w tym roku Lech zdobył tyle punktów, ile Legia (7). – Nie mam z tym problemu, ale ciągle czytam jak to Lech jest katastrofalny.  A my nie przegraliśmy żadnego meczu u siebie. Mamy najskuteczniejszą obronę i najlepszą różnicę bramek w Ekstraklasie, przegraliśmy najmniej meczów (…) Cały czas buduję drużynę i będę to robił do swojego ostatniego dnia w klubie. Niezależnie czy będę pracował w Lechu do poniedziałku, czy jeszcze trzy lata – deklaruje Bjelica. 

Reklama

Obok tekst o Emirze Dilaverze, uniwersalnym zawodniku Lecha.

Aklimatyzacja w nowych warunkach? Właściwie jej nie potrzebował, od razu poczuł się w Poznaniu jak w domu. Nie traktuje Lecha jak kolejnego przystanku w karierze, nie przyjeżdża na trening w ostatniej chwili, by pięć minut po zajęciach wracać do domu. Zaczepia pracowników, rozmawia z nimi. Jakiś czas temu zobaczył, że na bocznym boisku trwa mecz. Kiedy dowiedział się, że oldboje Kolejorza walczą w Pucharze Polski, obejrzał do końca. – Dobry jest ten środkowy pomocnik, kto to? – dopytywał. Chodziło o Tomasza Rząsę, czyli wielokrotnego reprezentanta Polski (…) Chorwacki szkoleniowiec zapytano o to, który z transferów letnich jest najlepszy, bez wahania odpowiada: – Dilaver. 

PS2 03-03

Następnie przeczytamy rozmowę z Cafu, nowym piłkarzem Legii.

– Zanim pokaże ją pan na boisku, w Polsce został przedstawiony z historii w Metz, gdy poszarpał się z trenerem Fredericem Hantzem. Więc na razie ma pan u nas łatkę buntownika.
– Problem polegał na różnicy w naszych osobowościach. Na początku wszystko było dobrze, wystawiał mnie w składzie. Ale w pewnym momencie to się zmieniło, a ja nie wiedziałem, dlaczego. Chciałem porozmawiać na ten temat, ale trener mnie unikał. Hantz nie znosi krytyki, uznaje, że oprócz niego nikt nie może mieć racji. Trudno było mi to wytrzymać, bo czułem się znieważony. Odstawił mnie, a ja nie znałem powodu tej decyzji. Frustracja narastała, w pewnym momencie wybuchłem. Starliśmy się, ale nie było żadnej bójki. Niestety, tak jest już w piłce, jeśli nawet piłkarz ma rację, to klub i tak stanie po stronie trenera (…)
– Klubem, który ma pan w sercu, jest Vitoria Guimaraes. Wie pan, co łączy ją z Legią?
– Marek Saganowski. Cieszył się nieprawdopodobną sympatią kibiców, oglądałem go z trybun. Każdy by marzył, by być dla fanów Vitorii kimś takim, jak Sagan, ale na to trzeba sobie zasłużyć. Zrobię wszystko, by pokochała mnie większość fanów Legii.

Obok – podsumowanie wczorajszego meczu Zagłębia Lubin z Lechią Gdańsk.

Reklama

Trener gości Adam Owen apelował w ostatnich dniach do swoich piłkarzy, żeby mimo kiepskiej sytuacji nie panikowali i sam dał sygnał, że też potrafi zachować zimną krew. Ułożył drużynę ofensywnie, zupełnie nie zważając, ze tym razem jest w Lubinie, a więc w miejscu, gdzie zbyt odważna gra słono kosztowała już wielu rywali. W ataku nie biegał osamotniony Marco Paixao, bo wspierał go Sławomir Peszko, a i Flavio Paixao często meldował się jako trzeci napastnik. Inna sprawa, że ustawienie taktyczne wcale nie miało przełożenia na efekty. W pierwszej połowie gdańszczanie nie oddali żadnego celnego strzału, bo jeśli nawet zdołali się przedrzeć pod pole karne – co nie było specjalnie trudne – to zderzali się tam z tłumem lubińskich piłkarzy, którzy niewyszukanymi metodami rozbijali ich akcje.

PS3 03-03

Na kolejnych stronach tekst o meczu Wisły Płock z Bruk-Bet Termaliką.

Już po kwadransie meczu życie zmusiło go do kolejnych eksperymentów. Po wybiciu piłki Igor Łasicki od razu pokazał, że nie da rady kontynuować gry – Ma problem z mięśniem dwugłowy. Na razie nie wiadomo, jak poważny. Musimy zrobić badania – zaznaczył Brzęczek. Na środek obrony wpuścił Damiana Byrtka i znów okazało się to strzałem w dziesiątkę. – W pierwszych meczach nie grał. Był z tego powodu rozczarowany i wściekły. Bardzo mi imponowało jego zachowanie na treningach, a tym meczem pokazał, że zasługuje na miejsce w pierwszej jedenastce – komplementował stopera Brzęczek. Trener Wisły nie miałby jednak tylu powodów do zadowolenia, gdyby strzałem w dziesiątkę nie okazało się wprowadzenie kolejnego rezerwowego. Semir Štilić bezpośrednio przyczynił się do obu bramek.

Przeczytamy też o murze obronnym postawionym przez Waldemara Fornalika.

Walczący o utrzymanie zespół pozyskał zimą siedmiu piłkarzy, większość z nich to zawodnicy dbający o zabezpieczenie bramki. 37-letniemu Jakubowi Szmatule przybyło dwóch konkurentów: František Plach i Karol Dybowski. Słowak w sparingach puścił tylko jednego gola. Mimo to sztab szkoleniowy postawił w lidze na weterana i nie popełnił błędu. Szmatuła w trzech meczach z rzędu nie wyciągał piłki z siatki (…) W stworzeniu muru obronnego wydatnie pomagają wypożyczeni z Legii stoper Jakub Czerwiński i defensywny pomocnik Tomasz Jodłowiec. – To były dobre transfery. Czerwiński rozbija ataki rywali, Jodłowiec spisuje się bardzo solidnie i to nie tylko w destrukcji – ocenia Marcin Bochynek, były trener Górnika Zabrze, który na początku XXI wieku prowadził także gliwiczan. 

PS4 03-03

Kolejny artykuł dotyczy z kolei Piotra Malarczyka, którego inni piłkarze nigdy w walce nie oszczędzali.

Ojciec odgrywa ważną rolę w karierze Malarczyka. Były wojskowy robił wszystko, by dobrze wychować syna. Malarczyk dobrze się uczył, nie uciekał ze szkoły. Próżno też szukać skandali z jego udziałem. – Rzeczywiście nie pcham się na afisz i nie lubię afer – przyznaje piłkarz. – Mam za co dziękować rodzicom. Do dziś mamy świetne relacje – dodaje. O tym, że matka z ojcem zawsze będą się o niego martwić, przekonał się w listopadzie 2016 roku. W pierwszej połowie meczu z Piastem, Bartosz Szeliga przypadkowo kopnął Malarczyka w twarz. – Mam pecha do spotkań z Piastem. Najpierw złamałem nos, potem rozciąłem łuk brwiowy, a wtedy, w listopadzie, zaliczyłem cztery w jednym: nos, łuk, pęknięty oczodół i kość policzkową – zdradza. 

Wisła Kraków zagra z Jagiellonią bez Macieja Sadloka. Co to oznacza?

(…) Trener Joan Carrillo znów będzie musiał przebudować defensywę. Na lewą stronę obrony powędruje zapewne Jakub Bartkowski i zaliczy w ten sposób trzecią pozycję w trzech kolejnych spotkaniach. Boki obrony Wisły funkcjonują w tej rundzie zupełnie inaczej niż do tej pory. To efekt ustawienia 4-3-3. Rywale często osiągają z boku boiska przewagę liczebną. W spotkaniu z Koroną nie było to aż tak widoczne, ale już w meczu z Piastem, owszem. – Nie ma co ukrywać, że w tym systemie nasze boki są odsłonięte – mówi Sadlok. – Bardziej skupiam się na środku boiska, gdzie jest największe zagrożenie. Tak wygląda teraz nasza taktyka, a my musimy się do niej dostosować i robić wszystko, by z meczu na mecz nasza gra coraz lepiej się zazębiała – dodaje.

Obok kilka mniejszych tekstów – wotum zaufania dla Michała Probierza, chwili prawdy dla Tomasza Hołoty, czy też o Mateuszu Cholewiaku, nowym graczu Śląska Wrocław.

PS5 03-03

Dalej – tekst o ociepleniu relacji Ruchu Chorzów z PZPN.

Do końca lutego Niebiescy mieli spłacić 2,8 mln złotych zaległości. Komisja Licencyjna uznała, że jeśli ta kwota nie zostanie uregulowana, drużyna rozpocznie rundę wiosenną z minus sześcioma punktami, a w przypadku spłaty – z minus jednym. Działacze zaskarżyli tę decyzję do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, uzasadniając, że ze względu na restrukturyzację nie mogą wpłacić pieniędzy na konta wierzycieli. Trybunał wstrzymał wykonanie kary. W końcu Ruch wycofał skargę, a w zamian PZPN przedłużył spółce czas na spłatę długu do końca marca. W tym miesiącu klub otrzyma dwa miliony złotych od miasta, które jest jednym z udziałowców niebieskiej spółki. 

Jak co sobotę, przeczytamy także felietony Tomasza Włodarczyka, Krzysztofa Stanowskiego, oraz Mateusza Borka.

W „Stanie Futbolu” przeczytamy o sędziowskiej „gównoburzy” z głównym udziałem arbitra, Daniela Stefańskiego.

W meczu Legia – Jagiellonia sędzia Daniel Stefański popełnił błąd, ponieważ pozwolił na sekundę wznowić grę, zanim się zorientował, że gol dla gości został zdobyty nieprawidłowo. No i grę – wbrew przepisom – zatrzymał (…) Wznowienie było tak nieznaczące, że trzeba było odkopywać zapis z jakiejś kamery, by sprawdzić, czy piłkarze faktycznie zaczęli grać, czy nie. Należałoby się na chłodno zastanowić: czy to dobrze, że sędzia popełnił błąd, czy też bardzo źle? Moim zdaniem – nawet bardzo dobrze. Sto razy bardziej wolę wznowienie gry na sekunde, a potem odwołanie nieprawidłowego gola, niż zaliczanie nieprawidłowych trafień, za to wznawianie w sposób podręcznikowy. Czasami bowiem – gdy trzeba wybrać mniejsze zlo – warto wyjść poza podręcznik, bo tak jest po prostu sprawiedliwie. Moim zdaniem głównym zadaniem sędziego jest dbałość o to, by mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem.

Tomasz Włodarczyk przekonuje, iż Taras Romanczuk niekoniecznie musi się sprawdzić w kadrze Adama Nawałki. Mateusz Borek pisze natomiast, że Jagiellonia mogłaby pokazać się z dobrej strony w europejskich pucharach, gdyby latem nikt ważny nie odszedł z druzyny.

PS6 03-03

Oprócz tego, na weekend tradycyjnie dostajemy także magazyn lig zagranicznych. A w nim obszerna zapowiedź meczu Barcelony z Atletico. 

Valverde i Simeone to raczej trenerzy, którzy trzymają się sprawdzonego, a intrygi knują w detalach. Pierwszy z nich nie musi mieć parcia na atak i ofensywne ustawienie, bo przecież nawet remis będzie satysfakcjonował Barcelonę ze względu na sytuację w tabeli. Niewiadomą jest, czy będzie chciał zmieścić w jedenastce Coutinho i Andresa Iniestę, którzy rzadko grają razem. W odwodzie pozostaje Paulinho, który zagwarantowałby bardziej zrównoważony skład. Gdybym miał wejść w głowę Simeone widziałbym od pierwszej minuty prędzej doświadczonego Gabiego niż Angela Correę, gwarantującego fajerwerki w ofensywie. Ważniejsza będzie równowaga i spokój – pisze Dominik Piechota.

Obok tekst o Griezmannie, który w ostatnim czasie jest w wyśmienitej formie.

Francuz doskonały czas przeżywa również za sprawą Diego Costy. To na Hiszpanie koncentruje się większość uwagi rywali, których były snajper Chelsea prowokuje i destabilizuje. Na tym korzysta Griezmann, mający znacznie więcej swobody. Przy Coście trzeba być bardziej ostrożnym, bo jest nieobliczalny, więc nareszcie „Monsieur” znalazł kogoś, kto go odciąża w ataku. 26-letni napastnik już wkroczył do grona dziesięciu najlepszych strzelców w historii Atletico, ale Fernando Torresa może już nie dogonić. Hiszpan ma 124 gole, a Griezmann 103. Problem w tym, że do końca sezonu zdobyć kolejne 21 bramek będzie niezwykle trudno. A hiszpańskie media pozostają nieugięte w swych sądach – w niedzielę Francuz zagra ze swoim przyszłym klubem. W grudniu nawet rodzice napastnika mieli spotkać się z prezesem Josepem Bartomeu w stolicy Katalonii, by porozmawiać o tym transferze. A Griezmanna korci, by wykonać kolejny krok.

PS7 03-03

Następnie znajdziemy duży tekst o Gerardzie Pique, jednym z najbardziej przedsiębiorczych piłkarzy na świecie.

– Nie muszę grać w piłkę – powiedział niedawno Pique, przedłużając kontrakt z Dumą Katalonii do 2022 roku. – Motywuje mnie tylko fakt, że występuję w barwach Barcelony. Gdyby nie ona, albo gdyby mi w niej nie szło, już dawno rzuciłbym futbol. To dla mnie tylko i aż hobby – tłumaczył obrońca, który już kilka lat temu rozpoczął przygotowania do życia po życiu (…) Pewne jest, że nie będzie mógł się nudzić. Lista firm, którymi zarządza reprezentant Hiszpanii, zawiera kilkanaście pozycji. Ostatnio najgłośniej było o grupie inwestycyjnej Kosmos, na czele której stoi zawodnik i która zadeklarowała, że w ciągu 25 lat zainwestuje trzy miliardy euro w tenisa (…) Katalończyk zarządza spółkami ze wszystkich sektorów biznesu. Poza grami komputerowymi i tenisem, zawodnik w swoim portfolio ma także firmy m.in. z dziedziny nieruchomości (Kerad Holding), szeroko pojętego PR-u (Kerad Project), produkujące okulary przeciwsłoneczne (Kypers), czy naturalne napoje izotoniczne (426miles) (…) Do tego wszystkiego zawodnik znajduje jeszcze czas, aby realizować się w roli dziennikarza i przeprowadza wywiady z innymi gwiazdami futbolu, które są później publikowane na portalu „The players tribune”. 

Obok tekst o okrężnej drodze Kevina de Bruyne do wielkiej kariery w Premier League.

PS8 03-03

Przeczytamy też większy artykuł o Sergieju Milonkoviciu-Saviciu z Lazio.

„Sergiej Milinković-Savić to wszystko, co lubisz, to wszystko, czego potrzebujesz, to wszystko, czego chcesz w dzisiejszym futbolu” – napisali dziennikarze Corriere dello Sport w artykule, który był niemal laurką dla 23-latka. Forma wybrana przez rzymskich dziennikarzy nie dziwi. Od czasów Pavla Nedveda, Juana Sebastiana Verona czy Diego Simeone, a więc piłkarzy, którzy byli liderami zespołu, gdy Lazio zdobywało sensacyjne mistrzostwo w 2000 roku, nie było w Rzymie zawodnika o takim potencjale. Zachwycającego techniką, a przy tym tak profesjonalnego i niezwykle skutecznego (…) – Nie chcę mówić o oczekiwanych cenach za Sergieja. Powiem jedynie, że w lecie odrzuciliśmy propozycję 70 milionów – powiedział niedawno Tare.

Mamy też krótką zapowiedź derbów Mediolanu, a także pochwałę dla PSG stawiającego na młodzież.

PS9 03-03

Następnie znajdziemy tekst o RB Lipsk uczącym się Bundesligi…

Lipsk musi się zmagać z problemami, których dotychczas nie znał. W lecie agent Emila Forsberga, jednej z największych gwiazd zespołu, chciał wyrwać swojego klienta do AC Milan. Gdy mu się to nie udało, ogłosił, że Rasenballsport rujnuje marzenia Szweda. Wkrótce potem Rangnick musiał się zgodzić na sprzedaż Naby’ego Keity do Liverpoolu, gdzie Gwinejczyk przeniesie się latem. Już zimą pomocnik chciał jednak wymusić transfer. Niepewna jest też przyszłość Tima Wernera i trenera Ralpha Hasenhüttla, których przymierza się do Bayernu Monachium. Lipsk ma pieniądze, by zatrzymywać piłkarzy, ale musi udowadniać, że rok w rok jest w stanie grać w Lidze Mistrzów. Na razie w Bundeslidze zajmuje dopiero szóste miejsce, ale do drugiej Borussii Dortmund traci tylko trzy punkty. Dlatego sobotni (18.30) mecz z wiceliderem będzie miał dla Rasenballsportu ogromną wagę.

…  a także zapowiedź startu MLS. 

– Z roku na rok zwiększa się światowe zainteresowanie MLS, a jednocześnie kluby odchodzą od filozofii budowania drużyn w oparciu o weteranów z wielkimi nazwiskami, które można wykorzystać marketingowo. Zamiast tego stawiają na piłkarzy w przedziale od dwudziestego do trzydziestego roku życia. Pamiętam debiutancki sezon tej ligi, wtedy nie wiedzieliśmy, czy cały ten pomysł w ogóle się przyjmie i przetrwa. Mecze rozgrywano na obiektach do futbolu amerykańskiego. Obecnie każdy klub ma własny stadion, a wiele również centrum treningowe. Dziś mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty – mówi nam były bramkarz Tottenhamu i reprezentant USA Brad Friedel, który debiutuje jako szkoleniowiec New England Revolution. – W przyszłości MLS będzie jedną z najlepszych lig świata. Z roku na rok jest coraz lepsza – ocenia David Villa, który nadal czaruje w barwach New York FC.

PS10 03-03

W ramach magazynu lig zagranicznych przeczytamy też felieton Tomasza Ćwiąkały, tym razem o chińskim futbolu.

Czasem śledząc chiński rynek można odnieść wrażenie, że odbywa się tam gra w Football Managera w wersji premium – ktoś zakłada ganitur, siada przed komputerem i rozpoczyna misję skautingową pt. „skuteczny napastnik z La Liga”. Obrazowe porównanie dla tych, którzy nie oglądają Primera Division. Zimą Pekińczycy najpierw nastawili się na „Robaka”, następnie powalczyli o „Cernycha”, by ostatecznie zakontraktować „Niezgodę”. A na koniec dorzucili jeszcze Vierę, którego do żadnego polskiego ligowca porównać nie sposób, bo takich nad Wisłą nie ma. 

PS11 03-03

W łódzko-lubelskim dodatku znajdziemy zaś tekst o Danielu Świderskim z Widzewa, wracającym do gry Przemysławie Kococie z ŁKS-u oraz wzmacniającym się Górniku Łęczna.

PS12 03-03

Super Express

Głównym tematem w dzisiejszym „SE” jest niedzielny pojedynek Legii z Lechem. Z tej okazji przeczytamy rozmowę z Robertem Gumnym.

– Tylko że nie wygraliście ponad pół roku na wyjeździe. Tak nagle się przełamiecie?
– Jak jesteś piłkarzem, to nie zwracasz uwagi na takie statystyki, wychodzisz i robisz swoje jak najlepiej, starasz się wygrać każdy mecz, nieważne gdzie. Tylko to się dla mnie liczy. Skoro jednak tak długo nie wygraliśmy na wyjeździe, jest świetna okazja, żeby się przełamać.

Przepytany został też prezes Legii, Dariusz Mioduski.

– A staraliście się o polskich piłkarzy? Bo Legia robi się coraz bardziej cudzoziemska…
– Oczywiście, że się staraliśmy, ale… Nie będę wymieniał nazwisk piłkarzy, czy klubów, ale wysyłaliśmy zapytania. Tylko że to się szybko kończyło, bo słyszeliśmy ceny idące w miliony euro za tych perspektywicznych piłkarzy i kwoty idące w setki tysięcy euro za tych dużo mniej perspektywicznych (…)
– Po tym meczu [z Jagiellonią] zmienił się faworyt do mistrzostwa, czy się nie zmienił?
– Myślę, że się nie zmienił, myślę, że Legia wciąż jest faworytem, ale presja ze strony Jagiellonii czy Lecha będzie coraz większa. Tylko że znam naszą ligę, więc mogę przypuszczać, że Jagiellonia nie będzie grała do końca sezonu na takim poziomie jak z nami, bo to naturalne, że przychodzą słabsze chwile. Jednego jestem pewien: Legia ma wszystko, żeby obronić tytuł.

Obok notki między innymi o Michale Probierzy, który przedłużył kontrakt z Cracovią czy też Dusanie Kuciaku ratującym Lechię.

SE1 03-03

Gazeta Wyborcza

Z tematów piłkarskich – rozmowa z Wojciechem Hadajem, byłym spikerem Legii.

– Czy jest szansa, że wróci pan kiedyś do Legii?
– Jeśli miałbym wrócić za kilka lub kilkanaście lat, to już chyba tylko jako prezes. Wiem, że to wielu rozśmieszy, ale w Legii pełniłem już tyle funkcji, że prócz prezesa został mi tylko główny księgowy. Prawie 20 lat byłem spikerem. Zajmowałem się marketingiem. Jeździłem do szkół, organizowałem spotkania z piłkarzami, zaangażowałem się w projekt Legia Soccer Schools. Wspólnie z Marcinem Harasimowiczem i Adamem Orlikowskim jeździliśmy po kraju i otwieraliśmy szkółki i przedszkola. 
– Jak kibice zareagowali na pana odejście?
– Dostałem mnóstwo serdecznym wiadomości. Szczególnie zapamiętałem jedną. Jedna z kibicek napisała, że zaczęła przychodzić na Legię, mając 7 lat. I od tamtej pory zawsze słyszy mój głos na stadionie.

GW2 03-03

Głównym tematem znów sporty zimowe. Niezbyt dobre są prognozy medalowe dla Polaków na igrzyska w 2022 roku.

Nie, tegoroczne igrzyska wcale nie były dla nas słabe. To poprzednie, w 2010 i 2014 roku, rozbudziły nadzieje, do których nie było podstaw. Tym razem nie doczekaliśmy się niezwykłego przebłysku panczenistów, Justyna Kowalczyk już nie była w stanie biec z najlepszymi, więc dyscypliną pociągową pozostały skoki narciarskie (…) – Musimy spojrzeć prawdzie w oczy, pieniądze idą u nas tylko za sukcesami. Skoczkowie jeszcze dzięki małyszomanii mogą cieszyć się dodatkowymi środkami, zbudować profesjonalny sztab, bez którego trudno walczyć o medale, ale inni nie mają tego szczęścia. 

Mamy też krótsze teksty o zbliżającym się Pucharze Świata w skokach narciarskich oraz lekkoatletyce.

GW 03-03

Rzeczpospolita

Jedynym tematem sportowym w dzisiejszym wydaniu jest himalaizm. Tekst o K2 – górze-cmentarzu.

K2 przyciąga i fascynuje chyba właśnie dlatego, że jest tak niedostępna, że łatwiej tam zginąć, niż wejść na szczyt, a lista tych, którzy nie wrócili, goniąc za marzeniem, jest przerażająco długa. Może nie tak długa, jak ta z Mount Everestu, ale tylko dlatego, że mniej osób próbuje rzucać wyzwanie Górze Gór. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę, ile osób zginęło (ponad 80), a ile dotarło na szczyt (ponad 300) od pierwszego wejścia na K2 w 1954 roku, to widać, że prawdopodobieństwo powrotu z takiej wyprawy jest stosunkowo małe. Dla tych, którzy poszli i nie wrócili, towarzysze zostawiają menażki z wybitym nazwiskiem, krajem pochodzenia. Nie każdego udaje się znieść z powrotem do bazy, żeby pochować go w rodzinnych stronach. Zostają na stokach góry, której rzucili wyzwanie, a ona to wyzwanie przyjęła.

Rzepa 03-03

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

9 komentarzy

Loading...