Reklama

Chelsea, kobiety, pieniądze. Co poszło nie tak, Shaun?

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2018, 16:10 • 9 min czytania 3 komentarze

We wczesnej młodości pokazano mu drzwi w klubie, w którym trenował, co jednak tylko umocniło go w chęci pokazania, na co go stać. Niski, dynamiczny, z ciągiem na bramkę – nic więc dziwnego, że mówiono o nim jako o najbardziej ekscytującym angielskim skrzydłowym i że za spore pieniądze sięgnął po niego jeden z najbogatszych klubów świata. W Manchesterze City był wiodącą postacią, najjaśniej świecącą gwiazdą, choć u Jose Mourinho nie rozwinął się na miarę swojego ogromnego potencjału. Brzmi jak połączenie dziejów trzech wielkich gwiazd dzisiejszej Premier League. Harry’ego Kane’a, Raheema Sterlinga i Kevina De Bruyne. A jednak kariera Shauna Wrighta-Phillipsa – bo to na jego losy składają się te pojedyncze historie – potoczyła się tak, że trudno dziś rezerwować dla niego miejsce w panteonie sław ligi angielskiej.

Chelsea, kobiety, pieniądze. Co poszło nie tak, Shaun?

Robert Lewandowski jest chyba najlepszym przykładem tego, że poukładane życie rodzinne ułatwia rozwój piłkarskiej kariery. Dużo łatwiej skupić się na grze w piłkę, gdy z tyłu głowy nie kiełkuje myśl: „co będzie, jak media się dowiedzą o moim kolejnym romansie”.

W tej kwestii Shaun Wright-Phillips na pewno sam sobie nie pomógł. A mógł, bo poznał Naomi Brown w młodym wieku, jeszcze jako siedemnastolatek. Zdawali się być najszczęśliwszą parą na świecie. Po czterech latach byli już panem i panią Wright-Phillips z dwójką dzieci – Dimaggio (który niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii U-16) i Denayem.

Po pięciu w Daily Mirror ukazały się jednak wyznania Naomi.

– Życie to było piekło na ziemi. Spodziewasz się, że wszystko będzie wyjątkowe, że to imprezy i luksus. Szybko można o tym zapomnieć, kiedy inne kobiety nieustannie mówiły mi, że mój facet mnie zdradza. Co z tego, że miałam Jeepa, Mercedesa, wielki dom i wszystko inne, co tylko chciałam, skoro odkryłam, że to życie wiąże się z ciągłymi wątpliwościami. Pewnego dnia do naszego domu przyszła dziewczyna z dzieckiem na rękach, zarzekając się, że to dziecko Shauna, efekt jednorazowego wyskoku. Shaun powiedział, że to nie jego. Już nie wróciła. Kolejna dziewczyna wysłała na nasz adres butelkę szampana z liścikiem: „dzięki za ostatnią noc”. Na szczęście noc wcześniej byliśmy razem w domu. Ale to było tak frustrujące, ponieważ nieważne jak bardzo chcesz komuś ufać, zawsze pojawia się nutka niepewności – wspominała w rozmowie z brukowcem. – Zaczęłam myśleć, że muszę zakładać sztuczne paznokcie i markowe ciuchy, jakbym była Posh Spice. Nawet do sklepu nie wychodziłam bez fryzury i makijażu. Miałam paranoję na punkcie tego, że ludzie pomyślą, że nie jestem dość dobra, by być z Shaunem. A uwaga, jaką zwracały na niego inne dziewczyny? Wkurzało mnie to. Nie mogliśmy spokojnie przejść ulicą, by jakaś nie podeszła.

Reklama

Obawy Naomi w końcu stały się ciałem, gdy „The People” ujawniło, że Wright-Phillips spał z dziewiętnastoletnią tancerką go-go Alex Taylor.

– Dowiedziałam się w bardzo brutalny sposób, jakie mogą być wady życia ze znanym sportowcem. Shaun zmienił się z normalnego, skromnego i wstydliwego nastolatka w piłkarza o międzynarodowej sławie, którego oblegały dziewczyny. Nie mogłam tego znieść.

Wright-Phillips poszedł więc śladami adopcyjnego ojca, Iana Wrighta, który również nie umiał być wierny jednej kobiecie i którego romans również wylądował na okładkach brukowców.

– Pewnego popołudnia dostałam telefon od agenta Iana. Spytał, czy siedzę, po czym powiedział, że w niedzielnej gazecie będzie historia o romansie Iana. Na początku nie wierzyłam, ale agent powiedział, że gazeta ma ich wspólne zdjęcia. Kilka minut później zadzwonił Ian. Przyznał się do wszystkiego. Powiedział, że poznał ją podczas pracy w telewizji, że widywali się przez krótki czas, ale nic to dla niego nie znaczyło – wspominała tamtą bolesną historię po latach Debbie Wright.

nintchdbpict000003534097-e1473878999107Ian Wright i Shaun Wright-Phillips

Oczywiście historia Cristiano Ronaldo, który partnerki zmieniał wiele razy i którego związki były szeroko opisywane na pudelkopodobnych portalach w każdym kraju świata, pokazuje, że i w takich warunkach da się dojść na szczyt. Ale i w innych dziedzinach życia Wright-Phillips nie miał szczęścia. Albo sam temu szczęściu nie chciał pomóc.

Reklama

Remis w weekendowym starciu byłych klubów Shauna Wrighta-Phillipsa, Chelsea i Manchesteru City? LV Bet oferuje kurs 4,00

Jako główny powód niepowodzeń Wrighta-Phillipsa zawsze podawano jednak pieniądze. To nimi miał się kierować, gdy w 2005 roku za 21 milionów funtów – wtedy naprawdę konkretną kasę – zamieniał Manchester City na Chelsea. Kiedy jego kariera mocno przyhamowała na Stamford Bridge, coraz częściej w prasie spekulowano, że skrzydłowy powinien był wybrać również zainteresowany jego usługami Arsenal. Wtedy wciąż wielki. Będący miejscem, w którym swoje talenty w tamtym czasie pod okiem Thierry’ego Henry’ego, Gilberto Silvy, Roberta Piresa, Dennisa Bergkampa, Fredrika Ljungberga rozwijali między innymi Cesc Fabregas czy Robin van Persie.

A przecież gdyby cofnąć się w czasie o trzynaście lat, trudno byłoby powiedzieć, że czarnoskóry boczny pomocnik dysponuje piłkarskim potencjałem mniejszym niż hiszpański rozgrywający czy holenderski skrzydłowy, przekwalifikowany później na snajpera. ESPN.com we wspominkowym artykule na jego temat napisało nawet, że swego czasu był pojedynczym światełkiem Manchesteru City schyłku panowania Kevina Keegana i początku Stuarta Pearce’a.

Mały, dynamiczny, dysponujący silnym strzałem z dystansu, przy wykończeniu akcji jeden na jeden nie ograniczający się do jednego sposobu jej rozwiązania, choć też najczęściej decydujący się na płaski strzał w kierunku dalszego słupka. No i niesamowicie szybki, nie do doścignięcia, gdy już wbiegł przed obrońcę. Choć historia jego młodzieńczych lat przypominała bardziej tę Harry’ego Kane’a – tak jak Kane w Arsenalu, tak Wright-Phillips w Nottingham Forest usłyszał, że nie ma dla niego przyszłości w futbolu – to najwięcej punktów wspólnych można się doszukiwać między nim a „wczesnym” Raheemem Sterlingiem. Przede wszystkim ze względu na boiskową charakterystykę.

Raheem Sterling z golem przeciwko Arsenalowi w czwartkowy wieczór? 2,45 w LV Bet

SWP nie trafił jednak na kogoś takiego jak Pep Guardiola, który wyniósł Sterlinga na nieznane mu wcześniej wyżyny. Zamiast tego wylądował pod skrzydłami Jose Mourinho. Menedżera fantastycznego, ale skupiającego się w codziennej pracy przede wszystkim na przygotowaniu do kolejnego rywala, do następnego wyzwania w lidze, Lidze Mistrzów, pucharze Anglii, pucharze ligi. Nie edukatora, nie szkoleniowca, którego konikiem jest edukowanie piłkarzy. A tego Wright-Phillips zdecydowanie potrzebował.

Na szlifowanie nie było jednak czasu, wielkie pieniądze Romana Abramowicza i wielkie ambicje Jose Mourinho nie pozwalały na pracę u podstaw. A z każdym niedociągnięciem na boisku pierwszy skład oddalał się coraz bardziej. Dość powiedzieć, że gdy zakończył trzyletnią przygodę w Chelsea jako jeden z najmniej udanych transferów ery Abramowicza, na jego koncie było zaledwie 10 goli dla The Blues we wszystkich rozgrywkach (w tym tylko 4 ligowe). O jeden mniej niż w ostatnim sezonie dla Manchesteru City.

Mówiono, że skusiły go wielkie pieniądze nowobogackiej Chelsea. Trzykrotnie wyższe płace niż w Manchesterze City. Choć sam lata później w Blue Moon Podcast, podcaście fanów The Citizens, mówił co innego.

– Gdy odchodziłem do Chelsea, nie miałem wielkiego wyboru. Wszyscy myśleli, że to coś, czego pragnę, ale ja byłem zadowolony z gry dla City. Nie chciałem odchodzić, ale pozostanie nie było opcją. City było w złej sytuacji finansowej i pieniądze, jakie za mnie zaoferowano, były nie do odrzucenia. W samochodzie do Londynu płakałem, tak bardzo nie chciałem odchodzić.

Wcześniej zrobił jednak wiele, by tych słów nie uprawdopodobnić. Gdy w 2008 roku wracał odbudować się na stare śmieci, podpisał kontrakt z Manchesterem City zaledwie kilka dni przed tym, jak Abu Dhabi United Group przejęła klub z City of Manchester Stadium, wkrótce przemianowując go na Etihad Stadium. W związku z tym jego umowa nie była tak lukratywna, jak sprowadzonego parę dni później kolegi z Chelsea Wayne’a Bridge’a (90 tysięcy funtów tygodniowo Bridge’a vs. „marne” 60 tysięcy Wrighta-Phillipsa), o Carlosie Tevezie, Robinho, Joleonie Lescocie czy Kolo Toure nie wspominając.

Soccer 2011: Ireland Select XI v Manchester City JUL 30fot. NewsPix.pl

Gdy więc w 2010 City zaproponowało mu podwyżkę do 70 tysięcy, Wright-Phillips wraz ze swoim adopcyjnym ojcem Ianem Wrightem ruszyli ze sprawą do mediów. Legenda Arsenalu wytykała The Citizens traktowanie jego syna jak zawodnika juniorów, skrzydłowy domagał się bowiem zarobków w okolicach 100 tysięcy tygodniowo.

Wright już wcześniej zabierał zresztą głos, gdy chodziło o jego przybranego syna. I raczej mu tymi wypowiedziami za bardzo nie pomagał. Jak wtedy, gdy Sven Goran Eriksson nie zdecydował się go zabrać na mistrzostwa świata do Niemiec.

– Shaun nie pojechał do Niemiec i mam obawy, że Eriksson pominął go dlatego, że mnie nie lubi. Śliski Szwed wiedział, że nie jestem jego wielkim fanem, krytykowałem go publicznie wiele razy. Często się zastanawiałem, czy to spowodowało jego decyzję.

Ale wróćmy do kwestii finansowych, bo te z czasem nie zeszły wcale na drugi plan. W 2015 roku, mimo rad Harry’ego Redknappa, by odszedł z Queens Park Rangers jeśli chce grać, Wright-Phillips postanowił zostać w klubie, który płacił mu naprawdę godnie. – Nie chce iść na wypożyczenie, bo tutaj siedzi na fantastycznym kontrakcie – mówił Redknapp. Nikt nie miał już choćby cienia wątpliwości, że wyborami Shauna od dłuższego czasu rządziła przede wszystkim żądza pieniądza.

Prowadzenie Manchesteru City po pierwszym kwadransie jutrzejszego meczu z Arsenalem – 4,80 w LV Bet

Oficjalny sygnał, że pieniądze przestały być priorytetem dał dopiero, gdy jego kariery nie dało się już uratować. Gdy jako 33-latek patrząc wstecz nie widział siebie podnoszącego kolejne trofea, a słabnącą pozycję najpierw w Chelsea, później w ukochanym Manchesterze City, wreszcie w Queens Park Rangers. Nie był w stanie rządzić na boisku już nawet w Championship, cały czas osuwając się coraz niżej w osobistym rankingu Harry’ego Houdiniego. Wtedy poleciał do brata Bradleya, gwiazdy MLS, na wesele. I… został na dłużej. Władze New York Red Bulls przekonały zawodnika, że mógłby pograć w Stanach, on też nie zastanawiał się szczególnie długo. Zgodził się nawet na niski – jak na niego – kontrakt w wysokości 75,7 tysiąca funtów rocznie. Na zarobki, na które jako piłkarz wracający do Manchesteru City po nieudanej przygodzie z Chelsea nawet by nie spojrzał.

– Przyleciałem tylko na wesele brata i spodziewałem się, że zaraz po nim wsiądę w samolot do Anglii. Ale Jesse (Marsch – ówczesny trener NY Red Bulls – przyp.red.)  zadzwonił do mnie, kiedy byłem już na lotnisku i powiedział, żebym potrenował z nimi. Poczułem się tutaj jak część rodziny, jak 19-latek, który zaczynał się przebijać w Manchesterze City – mówił, gdy klub przedstawił go jako nowe wzmocnienie.

Na uczuciu przynależności skończyły się jednak pozytywy. Zamiast błyszczeć w barwach Red Bulls wzorem Bradleya, Shaun rozczarował. Zamiast mocnym akcentem zakończyć przygodę z piłką, stoczył się jeszcze bardziej. Po roku został wypożyczony do… rezerw NY Red Bulls. Kiedyś wschodząca gwiazda Premier League okazała się za słaba nawet na MLS.

Zrzut ekranu 2018-02-28 o 14.14.41

Dziś można się tylko domyślać, jak drastycznie inny byłby odbiór Shauna Wrighta-Phillipsa i o ile bogatsza byłaby jego kariera, gdyby nie wszystkie te wybory, które sprawiły, że z poważną piłką pożegnał się już ładnych parę lat temu. Że choć w życiu rodzinnym poszedł po brudnych śladach przybranego ojca, piłkarsko nie potrafił przynajmniej po części nawiązać do jego boiskowej legendy.

SZYMON PODSTUFKA

Najnowsze

Anglia

Anglia

Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów

Bartosz Lodko
1
Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów
Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
2
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

3 komentarze

Loading...