Reklama

Skupianie się na rzeczach, na które nie ma się wpływu, prowadzi donikąd

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2018, 13:16 • 5 min czytania 13 komentarzy

Jeśli chcesz kogoś znieważyć, powiedz mu, że jest tak mocny, jak Lech Poznań na wyjazdach. Kolejorz ostatni mecz w delegacji wygrał bowiem ponad pół roku temu – 20 sierpnia uległa mu B-B Termalika KS. Od tamtej pory ograniczył się co najwyżej do remisów. W ostatnich czterech takich spotkaniach nie zdobył nawet bramki. Co innego u siebie. Tam nie przegrał jeszcze ani razu. Od seryjnych mistrzostw Polski Lecha dzieli tylko jedno – reforma, po której wszystkie mecze będą rozgrywane w stolicy Wielkopolski.

Skupianie się na rzeczach, na które nie ma się wpływu, prowadzi donikąd

O sytuacji w klubie z psychologicznego punktu widzenia porozmawialiśmy z psychologiem sportu, Darią Abramowicz.

***

Co siedzi w głowach piłkarzy, którzy u siebie wygrywają mecz za meczem, a na wyjazdach się blokują?

Gdybyśmy chcieli powiedzieć, co siedzi w głowach piłkarzy, musielibyśmy w nich być. Możemy tylko gdybać. Jeżeli drużyna czuje się pewnie u siebie, wygrywa, jej gra się układa, wszystko ma ręce i nogi, to znaczy, że pomagają jej ściany. Ważne jest miejsce rozgrywania danego spotkania. To punkt pierwszy. Dalej – pewność siebie i poczucie skuteczności może zaburzać brak wsparcia ze strony swoich fanów, których na wyjeździe zawsze pojawia się znacznie mniej. Sześć miesięcy bez zwycięstwa to głębszy problem. Jeżeli rozpatrujemy to w kategoriach tak długiego procesu, niewykluczone, że powstaje pewien mechanizm. Każdy kolejny mecz wyjazdowy opatrzony jest zwiększeniem napięcia, wręcz możliwym lękiem. „Dawno nie wygraliśmy, znów może nam się nie ułożyć”. Pojawia się presja, tworząca efekt kuli śnieżnej.

Reklama

Tym bardziej, że w Kielcach w ogóle nigdy nie gra się łatwo.

Najważniejsze w takim momencie jest skoncentrowanie się na zadaniu i rzeczach, na które zawodnicy mają realny wpływ. Chodzi między innymi o realizację założeń taktycznych, przygotowanie i sposób gry. To klucz do przerwania negatywnej passy.

Piłkarze za dużo myślą o zbliżającym się meczu?

Bardzo możliwe. Pytanie, gdzie znajduje się punkt ciężkości koncentracji? Chodzi o skupienie się na tym, na co ma się wpływ. Bo zawodnicy nie mają wpływu na to, czy grają u siebie, czy na wyjeździe. Dlatego nie powinno rodzić to dodatkowego stresu. Skupianie się na rzeczach, na jakie nie ma się wpływu, prowadzi donikąd. Oczywiście trudno oceniać, nie będąc w szatni i nie znając wszystkich mechanizmów. Jako psychologowie zachęcamy jednak do tego, by spróbować zmienić nastawienie i wspomniany punkt ciężkości koncentracji.

Jak ważne są w takich momentach psychologiczne umiejętności trenera?

Są wręcz kluczowe. Trener jest najbliżej zawodników. Jako pierwszy się z nimi kontaktuje, wydaje polecenia, daje informacje zwrotne. Ważna jest forma, w jakiej to robi, treść i sposób przekazania komunikatu. Podejście do mobilizacji zawodników, czasami redukcja ich pobudzenia. Umiejętności radzenia sobie ze stresem i napięciem są ekstremalnie ważne dla skuteczności zespołu albo walki o przełamanie, jak w przypadku Lecha. Warto pamiętać o tym, że nie tylko każdy zespół jest inny. Inny jest też każdy z zawodników. Na jednego działa to, na drugiego coś innego. Nie ma złotego środka. Dlatego umiejętności komunikacji społecznej trenera są tak ważne. Kluczem jest rozmowa i motywacja. Czyli bardzo indywidualna kwestia, zależna od zawodnika. Jakie ma relacje ze szkoleniowcem, który przecież będzie starał się pobudzić jego emocje? Ile w tym wszystkim jest pasji i determinacji? Istnieje bardzo dużo czynników wpływających na to, co powoduje, że psychologia w sporcie jest tak kompleksowa i zróżnicowana. Motywacja, która najbardziej sprzyja budowaniu pasji i osiąganiu wyniku związanego z tym, iż sportowiec wychodzi poza granicę swojego komfortu, mierzy się z bólem, to motywacja wewnętrzna, czyli wywodząca się z nas. Oparta na pasji do samego podejmowania aktywności. Zawodnik musi więc mieć w sobie pewną iskrę, sprawiającą, że z radością będzie podnosił się co rano z łóżka i podejmował przeróżne aktywności. Kwestia motywacji ogólnej to jedno, przygotowanie do meczu to zupełnie inny temat. Możemy je wykonać na trzech płaszczyznach. Pierwszą jest organizacyjno-logistyczna: dojazd, hotel, poczucie bezpieczeństwa, iż wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Dalej: sfera taktyczno-techniczna: zahaczająca o czysto sportowe elementy. Następnie mentalność: poczucie świadomości po co przyjeżdżamy, o co gramy. Jeżeli to wszystko się zazębi, zawodnicy najczęściej mogą wyjść na boisko z czystymi głowami. Nie muszą się o nic martwić. Najważniejsza jest relacja trener-zawodnik. Trener jest najbliżej zawodnika, trener spędza z nim często więcej czasu niż jego bliscy. Jeżeli to nie funkcjonuje, trudno wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady motywacji.

Reklama

Nenad Bjelica po ważnych meczach, które przegrywał, zrzucał winę ze swoich zawodników. Mówił, że nigdy nie był z nich tak dumny. Dziś widzimy, że nie przyniosło to rezultatu. Jak odbiera się takie wypowiedzi od strony psychologicznej?

Wszystko zależy od kontekstu, natomiast warto pamiętać, że atmosferę zespołu budują przede wszystkim wyniki. Forma komunikacji jest niezmiernie istotna. Znów wracamy do tego, iż na każdego działa coś innego. Moglibyśmy podać tutaj przykład Alexa Fergusona i jego słynnej suszarki, którą stosował w przerwach meczów. Niewątpliwie nie były to pozytywne wzmocnienia motywacji. Raczej skrajnie inna metoda. Opieramy się w tym momencie na autorytecie trenera. To najważniejsza sprawa.

Lecha przytłacza walka o tytuł?

Świadomość tego, że rywalizuje się o wysokie cele sportowe, może być czynnikiem wzmagającym presję. Najważniejsze to zdawać sobie sprawę jak wielkie ma to znaczenie. Skoro jednak zespół wygrywa wszystkie mecze u siebie, a nie potrafi tego zrobić na wyjazdach, to problem leży gdzie indziej – właśnie w podejściu do spotkań rozgrywanych w delegacji.

Ściany pomagają gospodarzom?

Odbiegając już od tematu meczu – ostatnio widziałam ciekawe badania na ten temat. Dowodzą, że w wieku seniorskim tak, natomiast w wieku juniorskim, gdzie zawodnicy nie mają jeszcze ugruntowanej samooceny, gdzie bywają niepewni swoich umiejętności, ale też nie mają doświadczenia, zdarza się, iż „własne ściany” rodzą dodatkową presję. Może to sprzyjać pojawianiu się stresu destrukcyjnego, niepomagającego w osiąganiu dobrych rezultatów. To jednak teoria. W praktyce nie powinniśmy tego generalizować. Może być równie dobrze tak, że młody sportowiec wystartuje na igrzyskach olimpijskich w swoim kraju, a doping go poniesie. W innym przypadku stres może się pojawić, kiedy uświadomi sobie na przykład, że patrzą na niego wszyscy bliscy. Nie ma reguły, to kwestia indywidualna, ale mówimy o pewnych zależnościach i ogólnych tendencjach.

Rozmawiał Norbert Skórzewski

Najnowsze

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
2
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...