Reklama

Dzień klasyków w Ligue 1. I kolejny etap wyścigu o Ligę Mistrzów…

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2018, 10:56 • 7 min czytania 1 komentarz

Trudno sobie wyobrazić mocniej obsadzony dzień w rozgrywkach Ligue 1. Okej, AS Monaco w ostatnich latach to piłkarsko rywal o wiele bardziej atrakcyjny, niż którykolwiek z Olympique’ów, jednakże drużyna z Księstwa to twór dość nietypowy – z nieliczną, bardzo spokojną publiką, niewielkimi tradycjami w kwestii sporów z innymi klubami, wreszcie z miasta, gdzie łatwiej spotkać milionera niż ultrasa w szaliku. Co innego Lyon. Co innego Paryż. Co innego Marsylia oraz Saint-Etienne. Niedziela, 25 lutego 2018 roku, to we Francji dzień spotkań z głębokimi podtekstami.

Dzień klasyków w Ligue 1. I kolejny etap wyścigu o Ligę Mistrzów…

Wieczorem dostajemy hit sezonu. Co prawda jeszcze trzy dekady temu starcia Paris Saint Germain z Olympique Marsylia były traktowane tak, jak dziś są batalie z udziałem Monaco właśnie, jednak od momentu pamiętnych walk o mistrzostwo między zespołem Bernarda Tapie i potęgą ze stolicy, zdążyły już obrosnąć odpowiednią otoczką ze strony fanatycznych kibiców. Dziś mecze PSG z l’OM to jak starcia północy z południem, wyniosłego centrum Francji z robotniczo-portowym miastem grzechu. Swoje robi polityka, swoje robi kultura, swoje robią od lat działy marketingów obu klubów, które jeszcze w latach dziewięćdziesiątych nieco sztucznie napędzały atmosferę „wielkich derbów Francji”, by następnie z satysfakcją obserwować, jak marsylczycy skaczą sobie z paryżanami do gardeł.

Legenda głosi, że wojna rozpoczęła się od biznesowych ustaleń niesławnego Bernarda Tapie, kontrowersyjnego właściciela Marsylii w latach jej sukcesów na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, oraz ludzi z Canal+, stojących za rywalem z Paryża. Obudowanie meczów dwóch najsilniejszych drużyn legendą o klasycznej wojnie dwóch wielkich miast miało zwiększyć wartość marketingową obu, a w konsekwencji i całej ligi. Argumenty przemawiające za tą tezą są dość mocne – PSG, klub założony w 1970 roku, niespecjalnie pasował do historii o „klasyku”, która zaczęła żyć własnym życiem jeszcze przed obaleniem żelaznej kurtyny. 18-letni klub uczestniczący w meczu nazywanym Le Classique? Oj, pachnie tą rywalizacją PSG – Monaco z drugiej dekady XXI wieku. Z tym, że ziarno zasiane przez Tapiego i C+, przyniosło zupełnie inne owoce, niż przepychanki wokół transferu Kyliana Mbappe. Już w 1995 roku, czyli na 25-lecie istnienia PSG, chuligani z Marsylii i Paryża starli się przy okazji półfinału Pucharu Francji. Hospitalizowano dziewięciu policjantów, a liczba zatrzymanych dojeżdżała do 150.

Stworzyli potwora? Niekoniecznie. Po prostu tradycyjne różnice między Marsylią i Paryżem wreszcie można było wykrzyczeć na stadionie, wreszcie we wspólnej historii obu miast pojawiło się wydarzenie, które dało się spokojnie wykorzystać jako pretekst do wzajemnego obrażania. Dziś to tylko jeden z argumentów za „wyjątkowością” tego spotkania. Nienawiść marsylsko-paryska wydaje się wciąż żywa, może nawet pogłębiły ją katarskie pieniądze włożone w rozwój PSG, tytuł hegemona, który paryżanie zdobyli regularnie odstawiając resztę stawki w kilku kolejnych sezonach czy ich mocarstwowe ruchy na rynku transferowym. Ale jest też drugi aspekt. Po raz pierwszy od paru lat ten szlagier faktycznie może wiele pozmieniać w układzie sił we Francji.

Reklama

Prr. Nie, nie chcemy tutaj przekonywać, że PSG może jeszcze stracić tytuł. Nie może. Nawet przegrywając z Marsylią zachowa 10 punktów przewagi nad wiceliderem na 11 kolejek przed końcem ligi. Ale w Ligue 1 walka trwa praktycznie o każde kolejne miejsce. Druga sprawa – bo to gwarant gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów bez trudnych eliminacji „drogą niemistrzowską”. Trzecia to z jednej strony porażka – ponieważ trzeba się będzie użerać z rywalami w przedsionku Champions League, z drugiej jednak sukces – bo kto spadnie z podium, będzie musiał się zadowolić Ligą Europy. W tym brydżu bierze udział zgrana ekipa, której najsłabsze ogniwo na ten moment, czyli czwarty w tabeli Olympique Lyon, ma aż 10 punktów więcej, niż piąty zespół w tabeli. Brzmi jak dość ciasna impreza? Taka jest w istocie. AS Monaco, Olympique Marsylia boksują się o wicelidera, dzieli je od paru tygodni różnica punktu, maksymalnie trzech. Goni ich Lyon, w dobrym tempie – jeśli dziś wygra, może się zbliżyć do Marsylii na 3 (w przypadku zwycięstwa PSG), a do Monaco na 5 oczek. Żadna różnica, szczególnie biorąc pod uwagę, że oba zespoły z członem Olympique w nazwie mają już za sobą ligowe starcia z PSG. W przeciwieństwie do zespołu z Księstwa…

Ale zanim się w tym totalnie zagrzebiemy – Marsylia gra z PSG nie tyle o prestiż, co o paliwo do dalszej walki o fazę grupową Champions League. Szczególnie, że wczoraj fatalnie wypadło Monaco, pozwalając na doprowadzenie do remisu 3:3 z walczącą o utrzymanie Tuluzą, pomimo że zespół Kamila Glika prowadził już 3:1. Dla niego samego też był to zresztą dość nieudany występ – sprokurowany rzut karny, nie najlepsze zachowanie przy dwóch pozostałych bramkach. Tak czy owak – Monaco odsłoniło przyłbicę, co może wykorzystać Olympique. Zwycięstwo w Paryżu oznaczałoby dla Marsylii odzyskanie pozycji wicelidera, co w kontekście nadchodzącego meczu Monaco z Neymarem i spółką dałoby się odczytać jako zmianę faworyta w wyścigu po drugie miejsce.

MARSYLIA WYWOZI PRZYNAJMNIEJ PUNKT Z PARYŻA? X2 Z KURSEM 3,41 W TOTOLOTKU!

A co z Lyonem? Przede wszystkim – Olympique Lyon totalnie nie poradził sobie z sukcesem. W styczniu ograli samego lidera z Paryża, po festiwalu pięknych goli doprowadzili do dopiero drugiej porażki PSG w tym sezonie. Później zaś… przegrali trzy kolejne mecze. I o ile wtopę z Monaco, porażkę 2:3 na wyjeździe po golu w 88. minucie, można spokojnie wytłumaczyć, o tle klęski w starciach z Bordeaux i Rennes trudno jakkolwiek uzasadnić. Tym bardziej, że potem wpadł jeszcze remis z Lille. Reasumując – jeden punkt w czterech meczach. Makabra. Siedem oczek mniej niż sąsiadujący w tabeli z Les Gones Olympique Marsylia. Okazja do przełamania? Najlepsza z możliwych. Jedne z najgorętszych derbów w tej części świata. Olympique Lyon – AS Saint-Etienne.

Reklama

Tu nie ma żadnego marketingu, żadnego sztucznego kreowania podziałów, żadne dopisywania historii do trywialnego meczu piłkarskiego. Nie, to derby w tej czystszej postaci, gdzie spece od strategii reklamowej kombinują raczej jak załagodzić, a nie podgrzać spory między kibicami obu klubów. Oba miasta dzieli trochę ponad 50 kilometrów, jakieś 50 minut w samochodzie oraz religia. W Lyonie wyznaje się barwy białe, czerwone i niebieskie, w Saint-Etienne – tylko zielony. Fanatycy z grup takich jak Virage Sud Lyon czy Bad Gones po jednej oraz Magic Fans czy Green Angels po drugiej stronie tworzą jedne z najlepszych opraw we Francji, są w czołówce dopingu, a nieobce pozostają im też aktywności przypisywane raczej kibolom z centralnej i wschodniej części kontynentu. Przed jednym z meczów popularna stała się wymiana fotografii pomiędzy obiema grupami.

Podobny obraz

Ostatni mecz pomiędzy obiema drużynami? Nabil Fekir prezentuje słynną cieszynkę z zaprezentowaniem kibiców tyłu swojej koszulki z numerem oraz nazwiskiem, po czym… musi ewakuować się do szatni. Tak, w Ligue 1, w lidze, do której przed momentem trafił najdroższy piłkarz świata zakupiony za 222 miliony euro, na murawę wlecieli chuligani Saint-Etienne z jasnym zamiarem wytłumaczenia Fekirowi, że nierozsądne jest prowokowanie w ten sposób lokalnego rywala. Mecz przerwano na 20 minut, w międzyczasie trener Lyonu, Bruno Genesio, zdjął swoją gwiazdę z boiska, by nie prowokować dalszych zadym. Trybuny opustoszały i dopiero wtedy dograno do końca spotkanie. Warto dodać – wjazd na murawę nie był niezapowiedziany. W końcu kibice ostrzegli w dość jasny sposób, że Lyon darzą jednym uczuciem:

Fot. Furania Photos

Tak, dobrze widzicie. La Haine. Nienawiść. Nawiązanie do filmu o tym samym tytule. Można było się spodziewać, że gest Fekira nie zostanie przyjęty z wyrozumiałością, zrozumieniem oraz pełnym dystansu humorem. Ale druga strona nie pozostała dłużna. Na Twitterze hulała fotka z oficjalnego sklepu mocniejszego z rywali z południa Francji.

Media preview

Mało podtekstów? No to przypomnijmy najgłośniejsze „przypadki” z ostatnich lat. Anthony Mounier, który do dorosłego futbolu wchodził w barwach Lyonu, już w barwach Nicei pozwolił sobie na kilka niewybrednych komentarzy dotyczących lokalnego rywala „swojego” klubu. Minęło pięć lat, Saint-Etienne zdecydowało się na sprowadzenie gościa z Bolonii. 27 stycznia Mounier stawił się w klubie. Przywitali go „Green Angels”, kibole ASSE.

Znalezione obrazy dla zapytania mounier saint etienne

Z końcem stycznia Mounier zawinął manatki i został wypożyczony do Atalanty Bergamo. To nie był jedyny piłkarz Lyonu, który podpadł rywalom – wulgarnie o Saint-Etienne śpiewał nawet sam Alexandre Lacazette, choć jemu akurat przenosiny na stadion Geoffroy Guichard nie grożą. Nie tylko dlatego, że w przyśpiewce nazwał ten obiekt „krainą bękartów”.

Mecz jednak tym razem jest też po prostu dość istotny piłkarsko. Lyon gra na swoim terenie i po prostu musi przerwać serię czterech meczów bez zwycięstwa, jeśli nadal myśli o ligowym podium. Fani Les Verts pałętającego się w tym sezonie w nizinach tabeli liczą z kolei, że w tak nieudanym sezonie osłodą będzie chociaż wsadzenie kija w szprychy derbowego przeciwnika. Wystarczy urwać choćby punkt na stadionie Groupama, by skomplikować, a może nawet przekreślić plany Lyonu na awans do Ligi Mistrzów. Jak smakuje taki sukces? Pamiętamy nasze rozmowy z fanami Borussii Dortmund, klubu przecież utytułowanego, z mistrzostwami i wielkimi sukcesami w pucharach. Wielu z nich najcieplej wspomina jednak nie derby, w których wygrywali maszerując po triumf ligowy, ale to jedno spotkanie z Schalke, gdy urywając punkty Gelsenkirchen praktycznie odebrali im szansę na mistrzowski tytuł. Pokrzyżowanie szyków znienawidzonym sąsiadom czasem ratuje skrajnie nieudany sezon – i taki właśnie cel postawi sobie dzisiaj AS Saint-Etienne.

Uch, to wszystko jednej soboty? To wszystko w TV? Dzisiaj Ekstraklasie wyrosła naprawdę poważna konkurencja. Pod kątem piłkarskim, to oczywiste, ale również i z uwagi na otoczkę, co już wcale takie naturalne nie jest. Derby Rhonealpin już o 17.00, Le Classique z kolei o 21.00.

Fot. główne – baza wikimedia.

Najnowsze

1 liga

GKS Tychy ze zwycięstwem w Bielsku-Białej. Podopieczni Banasika doskakują do czołówki [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
GKS Tychy ze zwycięstwem w Bielsku-Białej. Podopieczni Banasika doskakują do czołówki [WIDEO]

Francja

Anglia

Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Arek Dobruchowski
17
Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro
Francja

Niewiarygodny pościg Lyonu! Z 1:3 do 4:3 w 16. doliczonej minucie! [WIDEO]

Piotr Rzepecki
1
Niewiarygodny pościg Lyonu! Z 1:3 do 4:3 w 16. doliczonej minucie! [WIDEO]
Francja

L’Equipe publikuje reportaż o występkach Neymara w PSG. Pijaństwo i bijatyki

Bartek Wylęgała
5
L’Equipe publikuje reportaż o występkach Neymara w PSG. Pijaństwo i bijatyki

Komentarze

1 komentarz

Loading...