Reklama

Song, Toulalan, Nasri… Kogo można wziąć bez odstępnego?

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2018, 16:47 • 6 min czytania 24 komentarzy

Okno transferowe w najpoważniejszych ligach zostało zamknięte, ale to niekoniecznie musi oznaczać koniec ruchów na rynku. Gdzieś wybuchł pożar, ktoś wciąż czeka na okazję, komuś nie wyszedł priorytetowy transfer – różne są powody, by sięgać po zawodników z kartą na ręku. A jak się okazuje, nie zawsze są to 38-letnie odrzuty po sześciu kontuzjach więzadeł, błagające o choćby półroczną umowę. Sprawdźcie sami, wybraliśmy 10 propozycji.

Song, Toulalan, Nasri… Kogo można wziąć bez odstępnego?

Samir Nasri

Jest trochę niespełnionym dzieckiem francuskiej piłki, raz, że ma trudny charakter, dwa, nie omijają go urazy, ale umiejętności odmówić mu przecież nie można. Sezon temu grał w Sevilli, wcześniej pięć lat spędził w Manchesterze City, co przy tamtych wymaganiach i gwiazdozbiorze na Etihad mówi samo za siebie. Ostatnie pół roku był w Antalyasporze, gdzie zaczął dobrze – dwa gole i asysta w pięciu meczach – ale potem przypałętała się kontuzja i Francuz nie gra od listopada. Jego kontrakt skrócono i teraz pomocnik szuka klubu, co pewnie chwile może potrwać, gość nie będzie grał za frytki. Inna rzecz to jednak wznowione dochodzenie w sprawie dopingu, co zawsze obniża wartość jego karty. Gdyby udowodniono mu winę, mógłby zostać zawieszony nawet na cztery lata.

Jeremy Toulalan

Jeśli spojrzeć w jego statystyki, można się podrapać w czoło i spytać, o co tu właściwie chodzi? 34-letni Toulalan, gdy jeszcze był w Bordeaux, zagrał wszystkie 21 meczów Ligue 1 od deski do deski. Zresztą trudno by sprawy miały się inaczej – facet nosił opaskę kapitana, jego doświadczenie jest absolutnie nie do przecenienia, w zeszłym sezonie pomocnik, w tym środkowy obrońca, piłkarsko starzeje się pięknie. Dlaczego więc siedzi na bezrobociu? Otóż odszedł od Żyrondystów w geście solidarności ze zwolnionym trenerem. Bordeaux wygrało dwa mecze z czternastu ostatnich w lidze, więc zmiana szkoleniowca nie mogła dziwić, ale Toulalana ubodło co innego. Jonathan Cafu, Otávio i Malcom po porażce z Caen dowcipkowali w filmie umieszczonym na Instagramie zupełnie tak, jakby właśnie wygrali z PSG. Toulalan uznał, że brak profesjonalizmu w szatni ma duży wpływ na wyniki (a filmik zapewne był tylko wierzchołkiem góry lodowej) i w związku z tym na sześć miesięcy przed końcem kontraktu poprosił o jego skrócenie.

Reklama

Jeremy Toulalan of Girondins de Bordeaux during the Ligue 1 match between Toulouse Fc and Girondins de Bordeaux at Stadium Municipal on August 20, 2016 in Toulouse, France. (Photo by Manuel Blondeau/Icon Sport)

Philipp Wollscheid

Zapowiadał się na solidnego środkowego obrońcę, ale ostatnio jego kariera znajduje się na poważnym zakręcie – po odejściu ze Stoke nie przebił się w Wolfsburgu, pobyt w Metz to już w ogóle katastrofa, nie dostał nawet szansy debiutu w Ligue 1. Wszystko, na co pozwolono mu w tym przeciętnym przecież klubie, to 90 minut z Red Starem w Pucharze Ligi. Szkoda, bo jego kariera rozwijała się nieźle: z Norymbergi przeskoczył do Bayeru Leverkusen, potem nie było z nim najgorzej w Stoke. Ma swoje ograniczenia, pozostaje w trudnych relacjach z piłką, ale jest wysoki i w formie wstydu nie przynosi, otarł się o kadrę. Tyle tylko, że formę dawno zgubił i teraz, w wieku 28 lat, kolejny kontrakt będzie dla niego czymś w rodzaju make or break.

Alex Song

Pamiętamy, że miał kozackie sezony – w Arsenalu był świetny: silny, mobilny, dobry technicznie, z wizją, przed odejściem do Barcy tylko w lidze zaliczył 11 asyst. W stolicy Katalonii cudów nie pokazał, ale miewał momenty. Czasem piłkarskie, czasem komediowe:

Reklama

Dziś nie ma klubu, bo rozeszły się jego drogi z Rubinem, gdzie sztycha nie zrobił, w lidze wystąpił ostatni raz w sierpniu, potem kręcił się między trybunami a ławką rezerwowych. Czai się na kontrakt na Wyspach, Wenger pozwolił mu trenować z Arsenalem, ale to chyba nie będzie podobna historia jak z Astizem, kiedy Hiszpan ćwiczył z Legią, ćwiczył, aż dostał umowę. Song poszuka szczęścia niżej w tabeli, mówi się o West Hamie.

Anthony Stokes

Jakiś czas temu chciała go Jagiellonia, nie wyszło, ale teraz znów jest do wzięcia. W Hibernianie nie miał złych liczb – 21 meczów i 11 bramek, jednak popadł w konflikt z trenerem i musiał odejść. W sumie ciekawi jesteśmy, jak sprawdziłby się ten typ napastnika w Polsce – niezbyt lotny technicznie, ale silny i wybiegany. Coś nam mówi, że bryndzy by nie było.

Josue

Kolejny – po Nasrim – odrzut z ligi tureckiej, ale Portugalczyka pogonił Osmanlispor. Wciąż w dobrym wieku (27 lat), ale jego problemem jest to, że nie potrafi zagrzać miejsca w jednym klubie. Miał ich już dziewięć, bo jak gdzieś mu dobrze szło (Bursaspor), to zaraz zmieniał barwy i nie przekonywał jak w Galatasaray. Jest produktem akademii Porto, więc to plus cztery epizody w reprezentacji, pozwolą mu załapać się gdzieś na przyzwoity kontrakt.

Patrice Evra

Na pewno pamiętacie, za co pogoniono z Marsylii, ale dla porządku przypomnimy. Pisaliśmy: Marsylia szykowała się do meczu z Vitorią Guimaraes w Portugalii. Kibice przyjezdni, najwyraźniej niezadowoleni z formy OM w tym sezonie, wzięli zawodników na cel. Między innymi Evra stał się obiektem szyderstw i wyzwisk. Od słowa do słowa zrobiło się tak gorąco, że człowiek, którego ostatnio znaliśmy głównie z uwielbienia do poniedziałków, pokazał drugą twarz. Dostał czerwoną kartkę, nim mecz się zdążył rozpocząć, za kopnięcie widza.

Najpierw przyszło zawieszenie, potem klub wskazał Francuzowi drzwi. Lewy obrońca ma już 36 lat, na wielką piłkę nie ma co liczyć, ale na przyzwoitą za dobre pieniądze już tak. Prawdopodobny jest kierunek turecki.

Victor Anichebe

Pojechał za chlebem do Chin, ale skoro w 10 meczach walnął tylko dwie sztuki, Chińczycy nie chcieli go dłużej utrzymywać. Nigdy w sumie nie był specjalnie skuteczny, lecz długo grał na angielskich boiskach, 204 meczów w Premier League piechotą nie chodzi. Teraz pewnie przepustki do elity nie dostanie, natomiast Championship – może znów Sunderland – powinna przywitać go z otwartymi ramionami.

Gabriel Paletta

Kiedyś nie mógł się pogodzić z upływającym czasem…

paleetta

…więc mamy nadzieję, że odejście z Milanu przyjął lepiej. Wiadomo, że kibice Rossonerich mający w pamięci Nestę i Maldiniego nie mogli go kochać, bo klasą nie dorównywał wybitnym poprzednikom, ale w CV ma wpisane 47 meczów dla tego klubu, co w szukaniu nowego pracodawcy nie będzie bez znaczenia. Mówi się o Leeds – Anglicy mają pożar w defensywie, dwóch stoperów jest kontuzjowanych, dwóch zawieszonych za kartki, Paletta miałby być rozwiązaniem. Oczywiście do czasu, kiedy sam nie byłby zawieszony, kolor czerwony ten facet uwielbia – w minionym sezonie Serie A wylatywał z boiska aż pięć razy.

Anderson

Ha, to był gagatek – miał podbić Europę, ale zdecydowanie do tego nie dorósł, zarówno piłkarsko, jak i mentalnie, dużo mówiło się o jego sympatii do gier, która przybierała kształt uzależnienia. Po odejściu z United wrócił do ojczyzny, gdzie ostatnio bronił barw Internacionalu i Corityby, ale od przeszło dwóch tygodni jest już do wzięcia. Pierwszy sezon w Brazylii miał niezły, grał prawie wszystko, jednak z kolejnymi dwoma liczba meczów i minut coraz bardziej się zmniejszała. Ciekawe, czy ma na tyle ambicji, by przypomnieć o sobie Europie, czy też spokojnie dogra karierę u siebie. Stary przecież nie jest – w kwietniu stuknie mu trzydziestka, pewnie sam myślał, że w tym czasie będzie w lepszym miejscu.

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...