Reklama

Argentyński styczeń. Albicelestes rządzą na początku 2018

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2018, 11:27 • 14 min czytania 17 komentarzy

Nowy rok, nowi my. Nowa jest też formuła Piłkarza Miesiąca. Postanowiliśmy, że czas na pewne zmiany, oto i one – od stycznia wybieramy nie 50 zawodników, którym przyznajemy punkty od 1 do 50, ale znacznie hojniej premiujemy tych, którzy wypadli zdecydowanie najlepiej. Z pomocą przyszły nam… skoki narciarskie, a konkretnie – punktacja zawodników, którzy załapali się do najlepszej 30. Zwycięzca dostaje więc 100 punktów, 2. zawodnik – 80, 3. – 60, 4. – 50. I tak dalej. Dokładnie tak, jak w dyscyplinie, w której rozkochał nas lata temu Adam Małysz.

Argentyński styczeń. Albicelestes rządzą na początku 2018

Oceniamy jednak nie styl i długość skoku, a grację, z jaką przez dane miesiące przeszli piłkarze na całym świecie. Utarło się, że najpiękniej grają w Ameryce Południowej i styczniowy ranking jest zdecydowanie odzwierciedleniem tej tezy. Miejsca 1-5 zawłaszczyli dla siebie bowiem zawodnicy pochodzący z Argentyny, Urugwaju i Brazylii. Kto konkretnie? Sprawdźcie sami, my już nic więcej nie zdradzamy.

30

Same liczby ma niesamowite. Zagrał w styczniu w czterech meczach, w których zachował cztery czyste konta. Byłby dużo wyżej, gdyby nie to, że czwórka to także liczba obronionych w tym miesiącu strzałów. Koledzy z Juventusu zwyczajnie nie dopuszczają do zbyt wielu sytuacji przeciwników, więc Polak interweniować musi tylko od wielkiego dzwonu. Przykładowo w meczu z Atalantą nie musiał tego robić ani razu. Ale docenić go trzeba, w końcu bramkarze niejednokrotnie podkreślają, że znacznie trudniej jest wykonać jedną paradę, gdy przez cały mecz stoi się w polu karnym i z nudów liczy źdźbła trawy, niż wtedy, gdy jest się ostrzeliwanym permanentnie.

hSuWPjr

Reklama

One club man – w tym sensie, że dobrze gra jedynie w Celcie Vigo. Na jesień rozpędził się dość mocno i zimą ewidentnie nie zamierza zwalniać. Niemal każdy pozytywny wynik Galisyjczyków to ogromna zasługa tego zawodnika. Świetne zawody rozegrał z Realem Madryt, notując asystę i przyczyniając się do remisu z Królewskimi. Z Levante było podobnie – Celtiñas wygrali 1:0, a Iago dogrywał do Pione Sisto. Przeciwko Betisowi zdobył bramkę i znów przyczynił się do zdobycia trzech punktów, Realowi Sociedad zaś zapakował dwie sztuki. Z całym szacunkiem dla reszty zespołu Juana Carlosa Unzue, ale gdyby nie Iago, Celta miałaby teraz jakieś 10 punktów mniej i broniła się przed wpadnięciem do strefy spadkowej. Małą rysą na jego wydawałoby się nieskazitelnej dyspozycji kładzie się dwumecz z Barceloną w Copa del Rey, w którym akurat był równie nieskuteczny co reszta jego kolegów, ale właśnie dzięki wyżej opisanym rezultatom nikt w Vigo nie ma o to do niego pretensji.

28

Stary człowiek i może. Jeszcze jak! To, co zrobił w meczu z Fiorentiną, było prawdziwym mistrzostwem świata. Jego hat-trick sprawił, że w Genui szybko zapomnieli o porażce z Benevento kolejkę wcześniej, trzy dni później dołożył jeszcze gola z Romą w niezwykle ważnym dla układu górnej części tabeli spotkaniu. To prawdziwy zaszczyt, że Dawid Kownacki fachu może się uczyć przy tak znakomitym piłkarzu jak 35-letni napastnik Sampy.

27

Miejmy nadzieję, że zwyżka formy Jamesa to chwilowa sprawa, bowiem jeśli Kolumbijczyk będzie w czerwcu w podobnej dyspozycji co w styczniu, to drugiej linii i obronie biało-czerwonych będzie bardzo trudno go powstrzymać. W obu meczach, w których w tym roku zagrał, miał udział przy dwóch bramkach. Z Leverkusen strzelał i asystował, z Werderem skupił się na obsługiwaniu swoimi precyzyjnymi podaniami Lewandowskiego i wracającego do wielkiej (turniejowej) formy Müllera.

26

Reklama

Przyzwyczaił nas do zdecydowanie wyższego miejsca w rankingu, ale poza trzydziestkę nadal nie wypadł. Cavani jednak ten miesiąc musi zaliczyć do przeciętnych, skoro wbił w nim tylko dwa gole. O trzy razy mniej od takiego Angela Di Marii, którego znajdziecie już na nieco wyższych miejscach. No ale – dwa gole i trzy asysty to i tak dorobek miesięczny, jakim wielu napastników w styczniu pochwalić się nie może. Do listy osiągnięć Cavalniego należy w styczniu dodać też pobicie rekordu Zlatana Ibrahimovicia, który w czasie gry na Parc Des Princes zdobył dla paryżan 156 goli.

25

Gdy wszystkim wydaje się, że piłka niechybnie zmierza do bramki, on jest jednym z garstki ludzi (nadludzi?), którzy wciąż jeszcze widzą światełko w tunelu. Wciąż potrafią stanąć na drodze futbolówki i nie dopuścić do straty gola. De Gea jest prawdziwą bestią, jeśli chodzi o grę między słupkami. Od Boxing Day, aż do ostatniego dnia stycznia, gdy dwukrotnie pokonywali go gracze Tottenhamu, za każdym razem schodził z placu gry z czystym kontem.

24

Najgorszy z miesięcy Egipcjanina w Liverpoolu. Jak to w ogóle brzmi w kontekście znakomitego meczu z Manchesterem City, bramek z West Bromem czy Huddersfield? No ale fakty są takie, że Salah zdobył 3 gole i zaliczył 1 asystę, a Liverpool przegrał ze Swansea i odpadł z FA Cup po meczu z West Bromwich u siebie. W porównaniu z miesiącami, kiedy Salah ładował po osiem sztuk – słabiutko. Ale standardy, do jakich w ostatnich miesiącach nas przyzwyczaił, są po prostu niebotycznie wysokie.

23

Pisaliśmy o nim i jego rozwoju pod okiem Guardioli ostatnio osobny tekst (TUTAJ), w którym imponująca była przede wszystkim jego statystyka udziału w zdobyczy bramkowej The Citizens. Przypomnijmy: Sterling – licząc trafienia i ostatnie podania – uczestniczył w 27 bramkach City w tym sezonie. Ponad 1/4 tortu. Bardzo, ale to bardzo dobry wynik. W styczniu nie zszedł poniżej tego poziomu – na 23 wbite przez City gole, udział miał przy 6.

22

Prawdziwy gamechanger Juventusu w minionych tygodniach. Jego bramka pozwoliła wygrać 1:0 z Genoą, jego asysta przy jedynym golu w meczu z Cagliari zapewniła trzy punkty, to on w 15. minucie derbów z Torino napoczął przeciwnika, którego wykończył Mario Mandzukić. Do tego dołożył jeszcze asystę przy bramce Higuaina z Chievo. Tylko jeden mecz w styczniu zakończył bez jakiejkolwiek zdobyczy.

21

Jakiś czas temu pisaliśmy, że Antonella, partnerka Messiego, może być zazdrosna o lewego defensora Barcelony, bo on tak dobrze rozumie się z Argentyńczykiem. Hiszpan szczególnie dobry miał początek miesiąca. Najpierw asystował przy bramce – a jakże! – Leo w meczu z Levante, potem dwukrotnie w rewanżowym spotkaniu z Celtą w Copa del Rey, a do tego dołożył jeszcze gola. Później nieco zwolnił tempo, ale i tak poniżej solidnego poziomu nie zszedł. Blaugrana z nim w składzie zaliczyła też czyste konta w spotkaniach z Espanyolem oraz Betisem, natomiast w meczu z Alaves dał dobrą zmianę kosztem Digne’a. Rozruszał wówczas ofensywę, bo po jego wejściu ciężar gry w znacznym stopniu przeniósł się na lewą flankę. Na ten moment Francuz nie ma żadnych szans, by wygrać rywalizację z Albą.

20

Wreszcie znów wzbił się na nieco dłużej na poziom, z jakiego pamiętamy go z mistrzowskiego sezonu Leicester. Dryblował, stwarzał sytuacje, próbował trudnych rozwiązań, strzelał. Powinien skończyć miesiąc ze znacznie większą zdobyczą niż tylko dwa gole i dwie asysty, ale po pierwsze – Claude Puel oszczędzał go jak mógł, po drugie – w ostatniej styczniowej kolejce wobec zamieszania wokół jego osoby został odstawiony od składu, po trzecie zaś – koledzy raz za razem okradali go z asyst. Przede wszystkim w meczu z Chelsea, którego był bodaj najjaśniejszą postacią. I to mimo wyniku 0:0.

19

Nie tak równy na przestrzeni całego miesiąca, jak chcieliby fani Los Blancos, ale z drugiej strony na tyle dobry, że warto było go docenić. Po przerwie świątecznej wrócił już kompletnie zdrowy – złośliwcy już za to będą bić mu brawo – co od razu przełożyło się na lepszą dyspozycję. W Pucharze Króla napoczął Numancię, gdy cały Real męczył się niemiłosiernie, miał spory udział w rozbiciu Deportivo, gdy strzelił dwa gole, a Luisinho wsadził na taką karuzelę, że Portugalczykowi do dziś kręci się w głowie. Nie można go winić także za remis (2:2) Los Blancos z Celtą, bo to właśnie Walijczyk był autorem obu bramek Królewskich w starciu na Balaidos. Jego szczęściem w nieszczęściu jest to, że akurat w dwumeczu z Leganes, które wyrzuciło Real z Pucharu Króla, nie zagrał ani minuty. Gdyby jakkolwiek przyczynił się do tej kompromitacji, już nie bylibyśmy wobec niego tak pozytywnie nastawieni. Można jednak napisać, iż Bale wniósł sporo świeżości do ofensywy Los Blancos. Jest kompletnie innym zawodnikiem niż pozostali atakujący tej drużyny, dzięki czemu znacznie zwiększał Zidane’owi możliwości taktyczne. Francuz powinien to jak najbardziej wykorzystywać.

18

Kibice w Manchesterze zastanawiają się, czy to wciąż Jesse, czy może jednak Messi Lingard. Prorocze stają się słowa sir Alexa Fergusona z 2012 roku, kiedy to powiedział, że „Lingard będzie świetnym piłkarzem – przeszedł przez akademię United i jest zbudowany jak Jean Tigana”. Tak jak Tigana – co wtedy Szkot również przewidział – Lingard musiał jednak poczekać, nim stał się kluczowym zawodnikiem Czerwonych Diabłów („Tigana nie błyszczał póki nie osiągnął jakoś 24 lat i sądzę, że z Lingardem będzie tak samo”). Cierpliwość popłaciła.

17

Niedoceniany piłkarz. Często wykonuje czarną robotę na boisku w postaci asekuracji innych kolegów (na przykład wybiegającego do ataku Sergiego Roberto) czy w pressingu. Szczególne pochwały należą mu się za występ w meczu z Celtą Vigo (5:0). Razem z Busquetsem dyktował zabójcze dla Galisjczyków tempo gry, rozgrywał odpowiedzialnie i bardzo dobrze wykonywał stałe fragmenty. Ukoronowaniem jego dobrego występu był gol strzelony pod koniec tego meczu. Oczywiście nie umieszczamy go w tym zestawieniu tylko za to spotkanie. Równie dobrze zagrał z Betisem, otwierając wynik meczu golem na Benito Villamarin, a potem dokładając asystę przy golu Suareza. Dla odmiany w defensywie spisał się świetnie przeciwko Espanyolowi (2:0), kiedy dzięki świetnemu ustawianiu się i timingowi raz po raz odbierał rywalom piłkę i smak życia. Poza tym przyzwoicie zaprezentował się też przeciwko Alaves czy Realowi Sociedad. Chorwat miał bardzo kiepską jesień i wielu już go skreślało, lecz styczeń zaliczył na tyle dobry, iż z pełnym przekonaniem piszemy – wrócił stary, dobry Rakitić.

16

Obrona Milanu wyglądała w styczniu znakomicie, w dużej mierze właśnie dzięki Bonucciemu, który przypomniał sobie czasy Juventusu – przecież nie tak odległe – i znów stał się profesorem gry defensywnej. Włoska wersja serwisu goal.com jego duet z Alessio Romagnolim nazwała „il muro di Gattuso” (chyba nie trzeba tłumaczyć?). Tenże mur sprawił, że w lidze udało się zgarnąć komplet punktów we wszystkich trzech spotkaniach, a w pucharze Włoch odeprzeć ataki Lazio. Bonucci do świetnych interwencji dołożył też gola na wagę zwycięstwa w meczu z Crotone.

15

Obrazkiem miesiąca z pewnością jest jego wcinka nad Edersonem w meczu z Manchesterem City. Ale Firmino i w pozostałych spotkaniach nie zawodził. Jedyny przykry moment to ten, kiedy spudłował z karnego w meczu FA Cup przeciwko West Bromwich Albion. Ale co z tego, skoro swoje winy odkupił golem i asystą? W lidze także odgrywał pierwsze skrzypce – przeciwko City, ale i w meczu z Huddersfield, wygranym pewnie 3:0. Gdyby Philippe Coutinho został w Liverpoolu, wcale nie musiałby być najlepszym zawodnikiem, ba – najlepszym Brazylijczykiem w zespole. – Salah? Klasa światowa, ale nie codziennie. Mane? Klasa światowa, ale nie codziennie. Firmino? Klasa światowa. W zasadzie codziennie – powiedział ostatnio Jurgen Klopp.

14

Kolejny miesiąc w robocie. Lewandowski gra, Lewandowski strzela – to jedna z najbardziej oczywistych zależności w piłkarskim świecie. Dwa mecze wystarczyły mu, by uzbierać trzy trafienia i jedną asystę. Wypada się cieszyć, że „Lewy” cały czas prze do przodu, cały czas nie spuszcza z tonu. Oby jak najdłużej.

13

Kot. Niesamowity, zwinny, niepopełniający błędów, niezaliczający złych występów. Obrońcy Romy testują go raz za razem, w ostatnim miesiącu pozwalając rywalom na oddanie aż 24 celnych uderzeń na jego bramkę. Dlatego też w styczniu nie zachował choćby jednego czystego konta, a jednak jest tak wysoko. Bo bronił w sytuacjach absolutnie nieprawdopodobnych. Wyciągał piłki, które inni przedstawiciele jego fachu odprowadziliby tylko wzrokiem do siatki. I nikt nie miałby o to do nich pretensji. Roma w styczniu była beznadziejna, ale geniusz bramkarski Alissona sprawia, że udało się uratować kilka remisów. Że nie wtopiła wszystkiego jak leci.

12

Po prostu niezastąpiony. Robin Bairner z goal.com zastanawiał się nawet ostatnio, czy to aby nie zawodnik o większym znaczeniu dla Lyonu niż Neymar dla PSG. Jasne, Brazylijczyk świeci oślepiającym blaskiem na tle rywali w Ligue 1, ale ma do pomocy artystów niewiele mniejszego kalibru. Fekir zaś w wielu meczach bierze kolegów na plecy i prowadzi ich po kolejne ligowe punkty. W ubiegłym miesiącu robił to raz za razem, będąc architektem piekielnie ważnej wygranej z PSG (gol i asysta), a także zwycięstwa z Guingamp. Jego trafienie dało również remis w nieszczególnie dla Lyonu udanym starciu z Angers, a kolejne – otworzyło strzelanie w pucharowym starciu z Nancy.

11

Według not Kickera, najlepszy piłkarz Bundesligi w tym sezonie. Przerasta Bayer coraz bardziej i pewnie latem będzie problem, by utrzymać go w Leverkusen. Sam mówi zresztą że marzy o Anglii. Bardzo dynamiczny piłkarz, z kapitalnym dryblingiem i świetnie ułożoną lewa noga. Do tego dochodzi niezwykła fantazja – a to zasadzi bombę z 25 metrów, a to ukłuje piętką stojąc tyłem do bramki. To trochę taka podwórkowa gwiazda, która wbija na boisko na totalnym luzie i wozi wszystkich jak chce.

10

Najlepszy strzelec 2017 ma apetyt na to, by i 2018 zamknąć z naprawdę imponującym wynikiem. Nowy rok zaczął od pięciu trafień, z których każde miało swoją wymowę – on przełamał okres dobrej gry Evertonu i zaczął demolkę The Toffees, on uratował „oczko” na St. Mary’s, jego dwa trafienia dały awans do 4. rundy FA Cup, gdzie kolejne uratowało przed wpadką z grającym w League Two Newport County.

9

Nie od dziś pojawiają się plotki łączące Griezmanna na przykład z Barceloną. Albo z Manchesterem United. Gdyby się zmaterializowały, gdyby Francuz nie grał dzis w Atletico… strach pomyśleć, co działoby się z ekipą Diego Simeone. Los Colchoneros grają bowiem dramatycznie słabo. Powiedzieć, że od ich oglądania kibiców mogą rozboleć zęby, to i tak powiedzieć za mało. Griezmann jest bodaj jedynym zawodnikiem, który ostatnio nie zanotował obniżki formy, ba – pnie się w górę. I ma siłę, by ciągnąć za sobą partnerów – w lidze strzelał lub asystował w każdym styczniowym spotkaniu, w Copa Del Rey mimo dwóch porażek z Sevillą trudno akurat wobec niego wysuwać poważniejsze zarzuty.

8

Architekt. Nie do złamania. Gdy w ostatnim meczu minionego roku połamać go próbowali zawodnicy Crystal Palace, to oni skończyli z kontuzjami. Jeszcze lepszy, gdy może występować razem z Davidem Silvą, który w styczniu wreszcie częściej pojawiał się w składzie City. Awans do finału Carabao Cup to w ogromnej mierze jego zasługa – pogromców Manchesteru United, ekipę Bristol City, pogonił dwiema bramkami i asystą. Jak zawsze kreował też masę sytuacji w lidze.

7

Guardiola powiedział mu, że nie powinien się ograniczać na boisku. Że ma grać jak Messi. No to Sane wziął sobie te słowa mocno do serca i zrobił Liverpoolowi coś takiego:

Jest w tym golu coś z każdej cechy charakterystycznej niemieckiego skrzydłowego. Jest zwinność, jest świetna technika, jest wykręcający kostki drybling, wreszcie jest moc uderzenia. Gość jest po prostu stworzony do piłkarskiej wielkości. Szkoda, że na koniec miesiąca ucierpiał w starciu z rzeźnikiem z Championship i w lutym raczej nie zagra, bowiem patrzenie na Sane w formie to czysta przyjemność.

6

– Gram i bawię się na boisku. Jestem przeszczęśliwy. Czuję się trochę jak dziecko w sklepie z zabawkami, spełniam swoje marzenia – mówił ostatnio Belg, opisując swoje samopoczucie w Neapolu i urywając spekulacje łączące go z przenosinami do Chin. I bardzo dobrze, bo takiego grajka po prostu szkoda na ligę, której nikt normalny w Europie nie ogląda. Napoli bez niego zdecydowanie nie byłoby takie samo. A na pewno taki sam nie byłby jego dorobek punktowy, bo spośród siedmiu goli neapolitańczyków w styczniu, cztery to dzieło Belga. Wśród nich choćby takie cudo:

5

Gdy odpalasz livescore’a, by sprawdzić wynik Manchesteru City, możesz być praktycznie pewien, że jednego z goli strzelił Aguero. Argentyńczyka po kontuzji Gabriela Jesusa najlepiej będzie określić słowem: odpowiedzialny. Bo nie zdarzają mu się głupie wyskoki, za które w poprzednich latach zgarniał kilkumeczowe zawieszenia. No i wziął na siebie odpowiedzialność za dorobek strzelecki City. Tylko jeden mecz w tym miesiącu skończył bez gola lub asysty – ten z Cardiff w 4. rundzie FA Cup.

4

Piekielnie skuteczny. Żaden z zespołów, z którymi grał w styczniu nie potrafił znaleźć sposobu, by go zatrzymać. Gola nie strzelił jedynie w spotkaniu z Rennes 30 stycznia, ale trzy tygodnie wcześniej wbił temu rywalowi dublet w starciu Pucharu Francji. Jego dorobek mówi sam za siebie:
– 2 gole w meczu Coupe de France z Rennes,
– gol w meczu Coupe de la Ligue z Amiens,
– 4 gole i 2 asysty w meczu Ligue 1 z Dijon,
– 2 gole w meczu Ligue 1 z Montpellier.

3

W drugiej połowie poprzedniego roku trzeba się było zastanawiać, gdzie się podział „El Pistolero”, jakiego znamy. Skuteczny do bólu, niewdzięczny dla rywali, skarb, gdy masz go na „dziewiątce”. W styczniu wrócił i to na dobre. Nie strzelał tylko wtedy, gdy Barcelona kończyła mecz z Espanyolem na zero z przodu. Statystyki, mocno nadszarpnięte przeciętnym początkiem sezonu, podreperował sobie naprawdę mocno. Od 2 grudnia nie zaliczył w lidze meczu bez gola.

2

Genialny miesiąc Argentyńczyka, pozostającego zwykle w cieniu tercetu Neymar-Cavani-Mbappe. To on, a nie któryś z kolegów, otrzymał dwie nominacje do jedenastki kolejki L’Equipe. Uczestniczył przy dwunastu bramkach paryżan – strzelał, asystował, kończąc miesiąc z szóstką na obu kontach. Jeszcze parę miesięcy temu pisano o jego odejściu z PSG, dziś nikt w stolicy Francji o podobnym pomyśle nie śmiałby się zająknąć. Unai Emery ma więc kłopot bogactwa, bowiem nietrudno zauważyć, że gdy Di Maria czuje, jak ważnym elementem drużyny jest, gra znacznie lepiej. Gdy zaś staje się ofiarą rotacji i gra mniej – wraca dyskusja o tym, czy jest PSG potrzebny. A w takiej formie, jaką osiągnął ostatnio, umówmy się – pożądany byłby w każdym zespole świata.

1

Pierwszy, ogromny krok, by odzyskać Złotą Piłkę, wykonany. Tak jak i Suarez, Messi w styczniu zaliczył tylko jeden pusty przebieg – w pierwszym z dwóch meczów Copa Del Rey z Espanyolem. Ernesto Valverde powiedział niedawno, że Argentyńczyk jest po prostu spektakularny. Że oglądanie go w akcji to ogromna przyjemność. Trudno się nie zgodzić. Podobnie jak Suarez, on też strzelał w każdym meczu Barcelony w styczniu, poza tym feralnym 0:1 z Espanyolem. Ba – tylko w jednym spotkaniu nie zaliczył podwójnej zdobyczy, czyli gola i asysty. W rewanżu z Espanyolem. Jego liczby wyglądają znów po prostu porażająco.

*

A tak prezentuje się klasyfikacja generalna:

7sRCiRa

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...