Reklama

Gdy widzisz Alissona, łatwiej zrozumieć sytuację Skorupskiego

redakcja

Autor:redakcja

21 stycznia 2018, 22:47 • 3 min czytania 1 komentarz

Jesteś pierwszym bramkarzem reprezentacji Brazylii, przyjeżdżasz do Europy za solidne pieniądze, by zrobić kolejny krok, siadasz na ławce. Nie, to nie jest ta zabawa, w której macie wskazać niepasujący element. To rzeczywistość, z którą musiał zmierzyć się Alisson po transferze do Romy. Przez rok nawet nie zadebiutował w Serie A, wszystkie 38 meczów przesiedział na ławce. Sporo pograł w Lidze Europy i Pucharze Włoch, ale pracował ze świadomością, że jedynką jest świetny Szczęsny. I opłacało się być cierpliwym – Polak przeniósł się do Juve i nie narzeka, a Brazylijczyk naprawdę godnie zastępuje go w Rzymie. Dzisiejszy mecz z Interem był tego świetnym przykładem. 

Gdy widzisz Alissona, łatwiej zrozumieć sytuację Skorupskiego

Tym razem to Polak przez to cierpi, bo Łukasz Skorupski spędził na boisku tylko 90 minut w tym sezonie i odpadł z Pucharu Włoch. Życie, Alisson nie dostarcza pretekstów, by coś zmieniać, za to regularnie daje najbogatszym klubom powody, by wierzyć, że warto wyłożyć za niego fortunę.

Weźmy to, co wydarzyło się w dzisiejszym spotkaniu pomiędzy 29. a 31. minutą. Najpierw wrzutka Candrevy wylądowała w polu karnym pod nogami Ivana Perisicia, Chorwat stanął oko w oko z Alissonem, ale to Brazylijczyk był górą (nie po raz pierwszy w takim starciu w tym spotkaniu). Kilkadziesiąt sekund później bramkarz wprowadzał piłkę do gry i zrobił to na tyle dobrze, że… zaliczył asystę przy bramce El Shaarawy’ego.

Jasne, fatalną obcinkę zanotował Santon, potrzeba było trochę szczęścia. Sęk w tym, że również w kilku innych sytuacjach Brazylijczyk wprowadzał piłkę do gry tak dobrze, że trudno wierzyć w przypadek. Najbardziej jednak imponował tym, jak zatrzymywał graczy Interu. Bronił groźne uderzenia Candrevy czy Edera, ale największe ciężary miał z nim zdecydowanie Mauro Icardi. Jeszcze w pierwszej połowie Brazylijczyk przytomnie wygarnął mu piłkę, a już w drugiej fenomenalnie zbił uderzenie Argentyńczyka na słupek oraz wykazał się świetnym refleksem, gdy napastnik Interu próbował 10 minut przed końcem. Po prostu kozak!

Reklama

Ale nawet taki mur nie mógł wytrzymać tak regularnego napieprzania w niego młotem. Roma wyszła na prowadzenie, ale im dalej w las, tym bardziej oddawała inicjatywę gospodarzom. Dość powiedzieć, że Dzeko i spółka nie oddali nawet drugiego celnego strzału. W drugiej połowie napór Interu momentami był tak duży, że aż trudno było uwierzyć, że mierzą się ze sobą dwie ekipy z TOP 5 Serie A. Inter długo przegrywał z Alissonem, ale w 86. minucie dopiął swego za sprawą Vecino. Jeden z gorszych graczy na placu dobrze pocelował głową.

Dwóch rannych. Biorąc pod uwagę postawę obu drużyn w ostatnich tygodniach, można było przypuszczać, że tak to się skończy.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

1 komentarz

Loading...