Reklama

Paulinho wyjątkiem od reguły – liga chińska nie zawsze oznacza emeryturę

redakcja

Autor:redakcja

01 stycznia 2018, 19:40 • 5 min czytania 3 komentarze

Gdy Barcelona ogłosiła transfer Paulinho śmiechom nie było końca. W końcu kataloński klub pozyskał zawodnika z ligi chińskiej, któremu w lipcu stuknie trzydziestka. Na dodatek trzeba było zapłacić za niego 40 baniek. Mówiono więc, że ten transfer będzie kompletnym niewypałem, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Brazylijczyk do ligi hiszpańskiej wszedł z buta, a liczby, które wykręca muszą budzić podziw – 6 bramek i 2 asysty w 16 ligowych spotkaniach. Według portalu Transfermarkt – przez cztery ostatnie miesiące – wartość 29-latka wzrosła z 15 do 40 milionów euro. 

Paulinho wyjątkiem od reguły – liga chińska nie zawsze oznacza emeryturę

Moim zadaniem jest gra w piłkę. Nie interesują mnie rzeczy, które pojawiają się na zewnątrz. Jestem przygotowany. Marzyłem o tym przez całe życie. Jest presja i będzie jej jeszcze więcej, ale jestem na nią gotowy – mówił Paulinho podczas prezentacji.

Wówczas wszyscy myśleli, że gość nie wie, o czym mówi. W końcu – poza nieszczególnie udanym epizodem w Tottenhamie – wiele wspólnego z wielką piłką klubową nie miał. Skąd więc mógł wiedzieć, czy poradzi sobie z presją na Camp Nou? Na dodatek nie miał najlepszego wejścia, bo kibice bardzo krytykowali ten transfer. Nawet nieumiejętne żonglowanie piłką w trakcie prezentacji było pretekstem, by dokuczyć Brazylijczykowi. On sobie jednak z tego wiele nie robił, a szacunek fanów zdobywał na murawie. Tym samym po raz kolejny udowodnił, że wiara we własne możliwości może zdziałać cuda. Bo, kto jak kto, ale 29-latek już na początku swojej kariery dostał mocno po tyłku. Mało brakowało, a rzuciłby futbol i zajął się czymś innym.

Na Litwie padłem ofiarą rasizmu, w Polsce mi nie płacili, więc pomyślałem, że to nie dla mnie. Powiedziałem swojej rodzinie, że kończę z piłką. Jednak do zmiany decyzji przekonała mnie żona. Zapytała: „Co innego potrafisz robić?”. To było świetne pytanie, bo nie znałem odpowiedzi, odparłem więc, że nie wiem. Ona wówczas przypomniała mi, że potrafię tylko grać w piłkę – mówił Brazylijczyk w wywiadzie dla Guardiana.

Oczywiście powrót do Brazylii nie był łatwy. Zaczęło się od Pao de Acucar, a następnie doszło do ważnego kroku w karierze Paulinho – trafił do Bragantino, klubu grającego na drugim poziomie rozgrywkowym. Właśnie tam został dostrzeżony przez Corinthians, z którym zdobył mistrzostwo kraju i Copa Libertadores. Kariera nabrała tempa i wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu, bo Brazylijczyk przeniósł się do Tottenhamu za 17 milionów funtów. Piękny sen zamienił się jednak w koszmar.

Reklama

– André Villas Boas kupił mnie w lipcu 2013 roku, a w grudniu już nie było go w klubie. Chciał na mnie stawiać, sporo rozmawialiśmy, a sześć miesięcy później drużynę objął Tim Sherwood. Był młodym, dobrym trenerem, ale nie osiągaliśmy zbyt dobrych wyników, więc czuł, że musi coś zmienić. Przemeblował trochę zespół, ale zagrałem jeszcze w ośmiu czy dziewięciu meczach w tamtym sezonie. Później na miejsce Sherwooda przyszedł Mauricio Pochettino. W pierwszym meczu u niego grałem na swojej pozycji, ale w kolejnych byłem wystawiany wszędzie, tylko nie tam, gdzie jest moje miejsce. Trener miał inne spojrzenie, a jeśli grasz nie na swojej pozycji w tak wymagającej lidze jak angielska, jest trudno.

Występowałem na lewym skrzydle. Tak mnie ustawił trener i musiałem się dostosować, ponieważ chciałem grać. Nie miałem problemu z Pochettino. Powiedziałem mu: „To nie moja pozycja, ale jeśli chcesz, będę na niej grać”. W dłuższej perspektywie nie da się jednak pokazać w ten sposób pełni swoich umiejętności i w kolejnych sześciu miesiącach nie grałem już regularnie.

Pomyślałem więc, że nadszedł czas na odejście z klubu. Dokąd? Nie wiedziałem. Ale chciałem odejść. Nie miałem zaufania trenera, więc nie było powodu, żeby zostać. To był kwiecień albo maj 2015, miesiąc przed końcem sezonu. Rozmawiałem z prezesem Danielem Levym i spytałem, czy może mi pomóc. To dobry człowiek, więc powiedział: „Poczekajmy i zobaczymy, czy będą oferty”.

Oferta przyszła, ale z ligi chińskiej, a konkretniej z Guangzhou. Dla niemal wszystkich jej przyjęcie oznaczało, iż przechodzi na wczesną emeryturę. W końcu liga chińska nie ma nawet podjazdu do najlepszych lig europejskich. Gdyby ktoś powiedział wtedy, że za dwa lata Paulinho będzie czołowym zawodnikiem Barcelony, zostałby uznany za głupca.

Zadzwonił do mnie mój agent. Byłem nastawiony na to, że w przypadku konkretnej oferty usiądziemy do rozmowy i zdecydujemy, ale nie potrzebowałem żadnych szalonych kroków w mojej karierze, miałem jeszcze trzy czy cztery lata kontraktu. Było dla mnie jasne – idę do Barcelony lub zostaję, nic innego nie wchodziło w grę. Graliśmy w fazie pucharowej Azjatyckiej Ligi Mistrzów i Scolari chciał mnie zatrzymać, ale wiedział, że to może być jedyna taka szansa. Powtarzałem mu: „Nie mówimy o pierwszym lepszym klubie, tylko o Barcelonie” – relacjonował Paulinho.

Paulinho świetnie wpasował się w taktykę Valverde, który od początku mówił, że ten transfer wiele pomoże. Co prawda nowy nabytek „Barcy” z piłką przy nodze nie wygląda najlepiej, ale potrafi świetnie wejść w pole karne i wykończyć akcję. Sam o sobie mówi, że nigdy nie grał na pozycji Sergio Busquetsa, a jego styl można gry można porównać do boiskowych poczynań Franka Lamparda. Oczywiście niepowiedziane, że Paulinho do końca sezonu utrzyma wysoką dyspozycję, ale już teraz można powiedzieć, że Brazylijczyk raczej zaprzeczy tezie, iż transfer do Chin oznacza koniec poważnego futbolu. Może być jego początkiem – w końcu dopiero teraz Paulinho stał się kluczowym piłkarzem i trzecim najlepszym strzelcem Barcelony.

Reklama

cytaty – fcbarca.com

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

3 komentarze

Loading...