Reklama

Montella przejmuje Sevillę. Przed nim pierwsze wyzwanie poza Italią

redakcja

Autor:redakcja

29 grudnia 2017, 15:21 • 4 min czytania 7 komentarzy

Losy Vincenzo Montelli w ostatnich latach można uznać co najmniej jako dziwne. Były chwile dobre, były złe, ale zawsze barwne. Nie inaczej powiemy o Sevilli w tym sezonie, więc może się okazać, że nowy trener będzie idealnie pasował do pracy w Andaluzji. Albo zakończy się na jednej wielkiej szamotaninie… Roma, Catania, Fiorentina, Sampdoria, Milan – uznane marki, ale Montella ma w CV wyłącznie włoskie drużyny. Teraz zmienia terytorium i już na początku może dołożyć sobie zbędną cegłę do plecaka.

Montella przejmuje Sevillę. Przed nim pierwsze wyzwanie poza Italią

Sukcesy odnosił głównie z Fiorentiną. W stolicy Toskanii zbudował świetną drużynę, która przez trzy sezony wciskała się do czołówki, gdzieś między Juve, Romę, Milan, Inter czy Napoli. Trzykrotnie Viola zajmowała czwarte miejsce w Serie A, i to z rzędu. Do tego doszła do finału Pucharu Włoch i półfinału Ligi Europy. Chciał nowych wyzwań, będąc na wakacjach przekazał wszystkim, że wyłącza telefon i jakiekolwiek wiadomości do niego należy kierować przez agenta. Władze Fiorentiny nie wytrzymały i go zwolniły, zresztą wyglądało to, jakby Montella miał właśnie taki cel.

I właśnie okres po odejściu z Fiorentiny był najgorszy. Liczył, że dostanie ofertę z topowego klubu, ale wakacje niebezpiecznie się wydłużały, propozycji nie było, aż w listopadzie postanowił podnieść się z kanapy i podpisać umowę z Sampdorią. Tam ledwo utrzymał zespół i odszedł po jednym sezonie z hańbiącą średnią 0,89 punktu na mecz.

Okres w Milanie też trzeba zapisać na minus. Zdobył Superpuchar Włoch, ale to za mało. Nie potrafił wyprowadził rossonerich na prostą mimo wydania latem ponad 190 milionów euro. Na dodatek odleciał, żył w alternatywnej rzeczywistości. Potwierdzają to słowa na chwilę przed zwolnieniem, że „w ostatnich tygodniach nie ma wielu zespołów, które grają lepiej od nas”.

To trener patrzący na świat w czasie rzeczywistym, chce spełniać swoje cele tu i teraz, niekoniecznie snując długofalowe plany. O tym świadczyły jego ruchy zarówno w Fiorentinie, gdzie zarzucano mu brak dawania szansy młodzieży czy w Milanie, gdzie hurtowo wymienił połowę składu.

Reklama

Teraz Włoch jedzie w nowe miejsce, ale w szatni spotka byłego podopiecznego. Mowa o Luisie Murielu, który jeszcze grając w Sampdorii przyzwoicie zaczął sezon, był podstawowym graczem i do listopada w 12 meczach miał na koncie cztery gole i trzy asysty. Za Montelli strzelił tylko dwa gole, do których dorzucił cztery asysty. Czyli w klasyfikacji kanadyjskiej uzbierał mniej punktów, a miał przecież na to aż 26 spotkań. U Montelli nie można było nazywać go pewniakiem do składu, raczej szykowanym do wejścia, ale rezerwowym.

W Sevilli Kolumbijczyk też zawodzi, a jest najdroższym piłkarzem w historii klubu. Ale z tym mianem spokojnie, bo patrząc na ostatnie okienka to żadne „miliony monet”. Kosztował 20 baniek i 20% od następnego transferu. Tak czy tak miał być pewniakiem, jeśli nie gwiazdą Sevilli, a trzy gole w lidze i jeden w Copa del Rey z trzecioligowcem chwały mu nie przynoszą. To napastnik, którego niesie prawo serii. Niestety w Hiszpanii jeszcze jej nie miał. Muriel nie radzi sobie z presją, pracusiem też nie jest, więc ciekawe, jak zareaguje na trenera, u którego przeżywał jeden z najgorszych okresów w karierze.

Kontrakt Montelli będzie obowiązywał półtora roku, do czerwca 2019. Tym samym trener zrzeknie się pieniędzy, które winny był mu Milan. W Sevilli zwolnienie Eduardo Berizzo wywołało kontrowersje. Zwłaszcza, że stało się to miesiąc po ogłoszeniu przez niego walki z nowotworem. Jesień była dla Sevilli słodko-gorzka. Z jednej strony – jest na piątej lokacie w La Liga i trzyma się blisko czołówki, do tego awansowała do fazy pucharowej Champions League. Z drugiej – w najładniejszym stylu tego nie dokonała, a do tego przegrała niemal wszystkie ważne mecze – z Atletico, Barceloną, a od Valencii i Realu dostała odpowiednio czwórkę i piątkę do zera. Teraz najważniejsze dla kibiców będą derby z Betisem, a właśnie one przypadają na ligowy debiut Montelli. Włoch może na starcie zyskać w oczach kibiców, ale jednocześnie po ewentualnej porażce nosić w swoim plecaku zbędną cegłę już od początku podróży.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

7 komentarzy

Loading...