Reklama

Wychowanek i nadbagaż ratują derby Mediolanu

redakcja

Autor:redakcja

27 grudnia 2017, 23:57 • 3 min czytania 6 komentarzy

Co najbardziej boli po ponad dwóch godzinach spędzonych z derbami Mediolanu w ćwierćfinale Pucharu Włoch? Bez wątpienia – po prostu poziom piłkarski obu tych klubów. Oglądasz stadion, to jest ten sam kultowy obiekt, który widział już tylu wspaniałych herosów europejskiej piłki. Stroje. Te unikalne, rozpoznawalne na całym świecie barwy. A potem pyk – Kessie nie trafia w piłkę. Joao Mario z metra ładuje prosto w leżącego już na murawie bramkarza. Ze skrzydeł lecą stylowe centrostrzały lądujące gdzieś daleko poza słupkiem bramki. 

Wychowanek i nadbagaż ratują derby Mediolanu

Piłkarze są po prostu słabi. Dryblują w mur z trzech przeciwników i kładą się po odebraniu im piłki. Dośrodkowują w chorągiewkę w narożniku i kompletnie zdziwieni patrzą pod nogi, jakby w Mediolanie trwała wojna z armią kretów. Prostopadłe piłki są za mocne, strzały niecelne. Dostosowują się do ogólnego poziomu nawet dotychczas wyróżniający się piłkarze – Perisić woli pakować z ostrego kąta dziesięć metrów nad poprzeczką, niż zagrać na pustą bramkę do Icardiego. Argentyńczyk też głównie spaceruje, a gdy może wyrównać już w dogrywce – myli się. Kalinić? Ten z kolei przede wszystkim leży.

Rozczarowanie? Gigantyczne. Nie chcemy już po raz setny przywoływać, ile wydały oba kluby w ostatnich latach, jakie oczekiwania wobec nich były formułowane w mniej czy bardziej uzasadniony sposób. Ale przecież nawet ligowa forma, szczególnie Interu, wskazywała na to, że wreszcie będzie można obejrzeć kawałek dobrej piłki w wykonaniu choć jednej mediolańskiej drużyny. Co tymczasem otrzymaliśmy, poza nieświadomym hołdem dla Ekstraklasy?

Na pewno można wyróżnić gola, szczególnie z uwagi na historię jego zdobywcy. W czasach, gdy AC Milan lekką ręką wydaje grube miliony na coraz bardziej rozczarowujących piłkarzy, zwycięską bramkę w derbach zdobywa Patrick Cutrone, 19-letni wychowanek klubu, który jeszcze pięć lat temu z Interem walczył głównie w mediach społecznościowych.

Media preview

Reklama

To jest historia warta derbowego meczu, podobnie jak ta Antoniego Donnarummy. Bramkarz, który dzisiaj zastąpił swojego brata na tej samej pozycji miał być wepchnięty do Milanu jako bonus do młodszego i bardziej utalentowanego Gianluigiego. Dotychczas zwiedzający kluby o wiele słabsze od Milanu, ściągnięty w okresie telenoweli z udziałem Mino Raioli, nagle wskoczył między słupki na jeden z ważniejszych meczów dla czerwono-czarnej części miasta. I… poradził sobie wyśmienicie. Nie chodzi już nawet o to, że piłkarze Interu strzelali prosto w niego – on sam dokładał całkiem sporo, świetnie wychodząc do dośrodkowań czy wyłapując pewnie strzały z dystansu. Miewał pomyłki – choćby przy nieuznanym golu dla Interu czy przy wypluciu piłki po uderzeniu Perisica z ostatnich minut przed dogrywką. Ogólnie jednak stanowił jedno z mocniejszych ogniw w nieszczególnie powalającym Milanie.

Poza tym pochwalić można jeszcze Suso, ciepłe słowo skierować w kierunku Handanovicia i… chyba tyle? No bo chwalić Perisicia za gola, gdy ostatecznie sędzia słusznie ocenił, że Donnarumma nie mógł odbić piłki przez stojącego mu na drodze i pozostającego na spalonym Ranocchię? Zresztą, Nerrazzurrich dzisiaj doskonale podsumowała ta ostatnia, 121. minuta gry, gdy jeden z pomocników zdecydował się na drybling na środku boiska, stracił piłkę i nawet nie ruszył za rywalem, zamiast tego wracając truchcikiem do swojej strefy. Aż żal nam było Gattuso, który oglądał to wszystko zza linii i wydawał się cały czas kompletnie zaszokowany, jak lekceważący stosunek do gry mogą mieć piłkarze klubów z Mediolanu.

AC Milan świętuje awans do półfinału Pucharu Włoch, ale nie dajemy im jakichś przesadnie dużych szans na końcowy triumf. Gra nadal znacząco odbiega od ideału, a doskonałym podsumowaniem ich obecnej dyspozycji jest właśnie dwóch najważniejszych bohaterów dzisiejszego spotkania – wychowanek i człowiek, który miał być nadbagażem swojego brata. Inter? Po fantastycznym początku przegrał dwa ligowe mecze, a teraz dodatkowo wypadł jeszcze z Pucharu Włoch. Mistrzowie jesieni zimą są już tylko starym, dobrym, zawodzącym Interem. Dodajmy, że właściwie to już trzeci sezon z rzędu.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Weszło

Komentarze

6 komentarzy

Loading...