Reklama

Juve dopilnowało porządku

redakcja

Autor:redakcja

24 grudnia 2017, 00:04 • 2 min czytania 5 komentarzy

Byli tego wieczoru ludzie, którzy postanowili przygotować dom do świąt. Ugotować potrawy wigilijne. Obejrzeć galę KSW. Albo chociaż Leicester z Manchesterem United. Ale nie no, żeby nie obejrzeć hitu ligi włoskiej? Meczu mistrza z wicemistrzem przegapić nie można – takie mieliśmy zdanie. I żałujemy jak cholera.

Juve dopilnowało porządku

Najchętniej opisalibyśmy to spotkanie jednym słowem i na nim zakończyli. Catenaccio. Juventus skupił się na chronieniu własnej bramki, a akcje ofensywne przeprowadzał ostrożnie, pamiętając, że trzeba się szybko wrócić, jeśli dojdzie do kontry. Autobusem pewnie byśmy tego nie nazwali, ale zważając na zmianę herbu na ich koszulkach, uważamy, że w dzisiejszym spotkaniu na ich klatce powinno widnieć logo ochrony Juwentus.

Strzelili gola po zamieszaniu w polu karnym, gdy strzał Cheilliniego obronił Alisson, po dobitce Benatii piłka odbiła się od poprzeczki, ale jego drugi strzał był już skuteczny. Od tamtej pory zawodnicy Allegriego byli jak Pingwiny z Madagaskaru. Za cel miały obronić swoje terytorium, czyli tak jak bohaterowie animowanego serialu – ZOO, tak oni pole karne, a nawet całą swoją połowę. Pamiętali przy tym, że najlepszą obroną jest atak i trochę zagrożenia stworzyli, choćby Pjanić trafił w poprzeczkę.

Roma na początku stosowała wysoki pressing, a Edin Dżeko był jej pierwszym obrońcą, ale z czasem zabrakło im pary. Nie zaprezentowała dzisiaj nic, może jedynie dobrze dysponowanego Alissona w bramce. Tym samym jego vis a vis nie miał wiele do roboty, ale jak już miał – bronił perfekcyjnie. Kadr, który został nam w głowie, ujmujący Wojtka Szczęsnego podczas tego meczu, to Polak trzymający piłkę w ręku i zerkający, jak rozpocząć kolejną akcję Starej Damy. Pewnie wyłapywał dośrodkowania w pole karne, a poważnych strzałów na jego bramkę nie było wiele, w zasadzie tylko dwa, ale co to były za sytuacje…

Za pierwszym razem Wojtek obronił strzał El Sharaawy’ego z kilku metrów, za drugim zaś uratował Juventus przed głupią stratą punktów. Czwarta minuta doliczonego czasu gry, kilka chwil do końca, jedyna myśl w głowie mistrzów Włoch, to dowieźć 1:0 do końca. Jednak doszło do nieporozumienia Benatii z Chiellinim i sam na sam ze Szczęsnym wyszedł Patrik Schick, a Wojtek wybiegł na przedpole, ograniczył możliwości strzelca i wybronił jego uderzenie. Włosi określają go po tym meczu jednym słowem, ale jakże wymownym… „Buffon”.

Reklama

Juventus – AS Roma 1:0 (1:0)
1:0 Benatia 19′

Najnowsze

Weszło

Komentarze

5 komentarzy

Loading...