Reklama

Pierwsza nierozwiązana zagadka Górnika: Lechia Gdańsk

redakcja

Autor:redakcja

08 grudnia 2017, 23:10 • 3 min czytania 55 komentarzy

Lanie, które Korona sprawiła Lechii w 14. kolejce, podziało na gdańszczan trochę orzeźwiająco – z czterech spotkań wygrali trzy, w tym prestiżowe starcie w Gdyni, a losy jedynej porażki rozstrzygnęły się w samej końcówce. Biało-zielonych można było więc pochwalić, ale mówić o diametralnej zmianie? Zdecydowanie za wcześnie, potrzeba serii testów, by porządnie ocenić pracę Owena. No i dziś Lechia mogła sprawdzić swoją dyspozycję najlepiej, jak się w tej lidze tylko da, jadąc do Zabrza na rywalizację z liderem. Czerwonego paska nie ma, ale czerwonych śladów po rozmowie z wściekłymi kibicami też uda się uniknąć.

Pierwsza nierozwiązana zagadka Górnika: Lechia Gdańsk

Choć zaraz na początku drugiej połowy wróciły najgorsze koszmary z tego sezonu. Wiadomo, że Górnik jest mocny po stałych fragmentach, więc nie ma co ułatwiać mu zadania, a goście to zrobili – po rozegraniu rożnego i wrzutce w pole karne, Suarez miał tyle miejsca, że mógłby rozstawić stoisko i handlować pamiątkami. No ale jest jednak piłkarzem, toteż przyjął futbolówkę na klatę, a potem spokojnie, pasówką, posłał strzał obok Kuciaka, który musiał wybrać róg i w tej loterii nie trafił. Zaspał kompletnie Wawrzyniak, który coś robił w polu karnym, ale dokładnie nie wiadomo co, bo z pewnością nie była to gra w obronie.

Kibice Lechii mogli żałować podwójnie, gdyż ich drużyna naprawdę dobrze weszła w mecz. Już w pierwszych minutach niezłą sytuację miał Flavio, jednak jego strzał nieznacznie minął prawy słupek bramki Loski, patrząc z perspektywy golkipera. A niedługo później w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Peszko, tyle że jego uderzenie z bliskiej odległości fenomenalnie wyjął Loska. Biało-zieloni nie przestraszyli się rywala i naprawdę postawili mu trudne warunki, a można było się obawiać, że zabrzańska machina szybko przyjezdnych skarci. Jasne – gospodarze mieli swoje okazje, jak sam na sam Angulo (Hiszpan w ogóle nie trafił w bramkę) czy pudło Koja z kilku metrów, ale ekipa Brosza zazwyczaj rozkręcała się szybciej.

Tu trzeba było czekać aż do 48. minuty, Lechia została na początku drugiej części mocno przyciśnięta i szybko musiała zaczynać od środka. Lider jednak nie potrafił zadać drugiego – zapewne nokautującego już ciosu – a przyjezdni coraz lepiej rozumieli, że zabrzańskie tryby nie funkcjonują dziś tak dobrze, jak zwykle. Owen wpuścił Balde za Peszkę i to był strzał w dziesiątkę – Portugalczyk minął na szybkości rywala, wrzucił, piłka wyślizgnęła się z rąk Losce i z prezentu skorzystał Flavio, wpychając futbolówkę do siatki.

Górnik niby znów chciał wskazać Lechii miejsce w szeregu – świetny strzał Kiklaisza i jeszcze lepsza parada Kuciaka – ale w pewnym momencie sam zrozumiał, że nie zawsze jest niedziela. Brosz wpuścił Grendela, by wzmocnić środek pola i uszanować ten remis. Rzeczywiście, na 1:1 się skończyło, a Lechia jest pierwszym zespołem, który nie przegrał z Górnikiem ani razu w fazie podstawowej. To spory wyczyn jak na tak słaby sezon, bo coś nam mówi, że drużyn z podobnym osiągnięciem wiele nie będzie.

Reklama

[event_results 386953]

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
0
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Komentarze

55 komentarzy

Loading...